Rodzinna pasja przekuta w sukces

Tradycja, rodzina i wspólna pasja – to wszystko może być naprawdę dobrym pomysłem na życie. Jeżeli kolejne pokolenia łapią bakcyla swoich dziadków i ojców, może wydarzyć się tylko jedno – sukces, który łączy radość z zadowoleniem i spełnieniem.

Motorsport zaraża. Przekonała się o tym Klaudia Podkalicka. Najpierw miała być chłopcem - tak myśleli jej rodzice podczas ciąży. Jako dziecko chciała zostać primabaleriną, aż w końcu - zarażona pasją ojca - zdecydowała się na kontynuowanie rodzinnej tradycji. To tata po raz pierwszy - ku przerażeniu jej mamy - posadził ją za kierownicą, a potem namówił na pierwszy start w zawodach.

"Mój tata jest czterokrotnym mistrzem i trzykrotnym wicemistrzem Polski w wyścigach samochodowych. Nie ma co ukrywać, że to dzięki niemu zakiełkowała we mnie ta pasja. Zawsze podobały mi się samochody i faceci, którzy potrafią nimi jeździć. Jednak początkowo nie marzyłam nawet o tym, że dziewczyna może startować w wyścigach samochodowych i stawać do walki o podium" - opowiada Klaudia Podkalicka. - "Początkowo wiązałam przyszłość z byciem kierowcą wyścigowym, ale miałam za dużo wypadków. Jeden nawet bardzo poważny. Kierowca, który do niego doprowadził, stracił licencję. Okazało się, że faceci nie mogą znieść, gdy na torze wyprzedza ich kobieta. Przez to były te wszystkie wypadki, zaczynali po prostu zachowywać się niebezpiecznie, za wszelką cenę starając się mnie wyprzedzić".

Reklama

Klaudia zmienia strategię. Zaczyna jeździć rajdach. Pierwszy start odbył się na Węgrzech, potem były mistrzostwa Europy. W 2006 roku zdobywa tytuł najszybszej kobiety w Pucharze Kia Lotos Race, a rok później wicemistrzostwo Niemiec w wyścigach długodystansowych ADAC Logan Cup.

"W roku 2012 wystartowałam w całym cyklu Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych. Wygrywałam tam odcinki specjalne, a moje wyniki uzyskane w czasie całego sezonu potwierdziły, że mam "to coś" we krwi" - dodaje Klaudia Podkalicka. - "Obecnie skupiam się właśnie na rajdach terenowych, współpracując z firmą TOTAL, chociaż nie porzuciłam startów w wyścigach. Zdobyłam między innymi tytuł najszybszej kobiety w 46. Rajdzie Barbórki".

Motorsport od podszewki

Swoją pasją do sportów samochodowych zaraził swojego syna także Bogusław Wysocki, właściciel Trax Racing - firmy od dwóch dekad przygotowującej samochody do rajdów, wyścigów i driftów.

"Wszystko zaczęło się w małym warsztacie, ale mój ojciec miał bardzo wyraźną wizję tego, co chce stworzyć. To miała być firma ściśle powiązana z motorsportem" - wyjaśnia Paweł Wysocki. - Nie było trudno zarazić mnie pasją. Najpierw tylko pomagałem w warsztacie, potem udało nam się wspólnymi siłami rozwinąć firmę i ukierunkować ją na sport samochodowy. Już w 2002 roku regularnie serwisowaliśmy samochody podczas rajdów i wyścigów".

Trax Racing opiekował się pojazdami zawodników zarówno w Polsce - podczas Rajdowego Pucharu Polski, Samochodowych Mistrzostw Polski i Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski, oraz za granicą - na Słowacji, Węgrzech i we Włoszech. W kwietniu 2012 roku, w związku z uruchomieniem kolejnych usług, takich jak obsługa flot i sklep internetowy, siedziba firmy została przeniesiona do Ożarowa Mazowieckiego. Trax Racing wyspecjalizował się także w serwisie samochodów Ferrari i Maserati oraz w organizacji treningów dla zawodników i szkoleń sportowej jazdy.

Pasje rodzinne, które z czasem przeradzają się w sposób na życie, to doskonały przykład na to, że warto próbować spełniać swoje marzenia. Dla młodych pokoleń to również doskonała okazja do skorzystania z doświadczenia poprzedników, a dużym plusem takich przedsięwzięć jest możliwość wyróżnienia się na tle konkurencji swoją niepowtarzalnością.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy