Praca marzeń. Cały dzień w Lambo po lotnisku!

Wyobraźcie sobie, że przez cały dzień jeździcie supersamochodem po, zajmującym hektary, betonowym placu, na którym - w zdecydowanej większości - nie obowiązują żadne ograniczenia prędkości. Spełnienie marzeń? Są ludzie, dla których to codzienna rzeczywistość... Tak właśnie wygląda praca kierowcy lotniskowego "follow me" - na obiekcie im. Guglielmo Marconi w Bolonii.

Od czasu, gdy w 2013 roku marka z Sant'Agata Bolognese rozpoczęła współpracę z największym portem lotniczym w prowincji Bolonia (fabrykę supersamochodów dzieli od lotniska około 16 km), lotniskowa flota wzbogaciła się już o siedem pojazdów włoskiej marki. Najnowszym jest dostarczony lotnisku przed kilkoma dniami Lamborghini Huracan EVO.

To już trzeci z Huracanów jakiego zobaczyć można w lotniskowych barwach. Pierwszy pojawił się na płycie lotniska w 2016 roku. Kolejny - tym razem w wersji RWD - w 2019 roku.

Reklama

Najnowsza wizytówka Lamborghini, która wita podróżnych na lotnisku w okolicach fabryki włoskiej marki, napędzana jest wolnossącym silnikiem V10 o mocy 640 KM krzesanej z pojemności 5,2 l. Auto otrzymało specjalne malowanie zaprojektowane w Lamborghini Centro Stile.

W roli pojazdów "follow me" na Guglielmo Marconi Airport zobaczyć też można m.in.: pierwszego suva w historii włoskiej marki - Urusa - czy napędzanego legendarnym V12 o mocy przeszło 700 KM - Aventadora. Właśnie ten model, dostarczony w 2013 roku, zainaugurował współpracę między Lamborghini a władzami lotniska.

Przyznacie, że sam pomysł ma w sobie znamiona geniuszu. Wyobraźcie sobie tylko miny znudzonych pasażerów, gdy za oknami - zamiast rozklekotanej Pandy czy Corsy - pojawia się nagle grzmiące, rozświetlone "dyskoteką", Lamborghini. Naprawdę trudno o lepszą reklamę samej firmy i przyzakładowego muzeum...  

***


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy