Powstanie hollywoodzki film z udziałem polskich samochodów?

Wielkie poruszenie w narodzie wywołał aktor Tom Hanks, który strzelił sobie fotkę przy fiacie 126p i zamieścił w jednym z serwisów społecznościowych z podpisem, że "to jest jego nowy samochód". Jedni pękają z dumy, inni śmieją się do rozpuku. Podejrzliwi wietrzą kpinę. Notorycznie niezadowoleni kręcą nosem, że auto ma węgierską rejestrację, a ponadto Hanks powtarza się, bo już kiedyś opublikował podobną i opatrzoną identycznym komentarzem fotografię z włoskim fiatem 500.

Refleksem wykazała się jedna z mieszkanek Bielska Białej, gdzie jak wszyscy chyba wiedzą, maluch był produkowany. Zainicjowała zbiórkę pieniędzy, której celem jest zakup i dostarczenie Tomowi Hanksowi fiacika. Akcja cieszyła się ponoć dużym zainteresowaniem. Najwyraźniej bielszczanie nie popełnili błędu mieszkańców Pcimia, którzy parę lat temu ostro protestowali przeciwko ośmieszającej, ich zdaniem, tę miejscowość reklamie z Johnem Cleese w roli głównej. Dopiero po jakimś czasie zorientowali się, że wygłaszane przez słynną postać Monty Pythona hasło, w którym przyznawał się do "cioci z Pcimia" jest znakomitą, do tego darmową promocją tej skądinąd pięknej małopolskiej gminy.

Reklama

Mamy nadzieję, że śladem bielszczan i pcimian podążą ludzie odpowiedzialni za kształtowanie wizerunku Polski za granicą. Przecież sympatyczna fotka Toma Hanksa z fiatem 126p daje znakomitą okazję, by wreszcie zrealizować pomysł rzucony przez Jarosława Kaczyńskiego a później podchwycony przez wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego. Chodzi mianowicie o zrealizowanie z hollywoodzkim rozmachem serii filmów z udziałem największych gwiazd amerykańskiego kina, które to dzieła promowałyby w świecie dzieje naszego kraju i jego osiągnięcia. Czy nie moglibyśmy zacząć od prezentacji polskiej motoryzacji, w kontekście jej świetlanej historii i rychłego, zgodnie z zapowiedziami rządu, odrodzenia? Pierwszy krok w zasadzie już uczyniliśmy - obdarowany przez hojnych mieszkańców Bielska Białej Tom Hanks będzie z pewnością naszym sojusznikiem i ambasadorem.

Kto wie, może Steven Spielberg dałby się namówić na nakręcenie kolejnej części "Parku Jurajskiego", której bohaterowie poruszaliby się Tarpanami, a prehistoryczną dżunglę obok dinozaurów zamieszkiwałyby takie stwory, jak Beskidopitek i Warsozaurus.

W "Transformers 6" poczciwa Nysa przekształcałaby się w Mercedesa Viano. W "Powrocie do przyszłości 5" oglądalibyśmy pracującą na pełnych obrotach supernowoczesną Fabrykę Samochodów Osobowych na Żeraniu. W "Szybkich i wściekłych 9" publika pasjonowałaby się wyścigami z udziałem Poloneza i Fiata 125p. Wakat po tragicznie zmarłym Paulu Walkerze mógłby objąć osławiony Frog. W pozostałych rolach - inni rodzimi naturszczycy. Szybkich i wściekłych kierowców akurat u nas nie brakuje...

Ogromne możliwości stwarza postać Chucka Norrisa. Jego zdjęcia za kierownicą Syreny 105L lub rozpiętego między burtami Stara i Jelcza zrobiłyby furorę. A skok Warszawą 223 nad kanionem Kolorado? Palce lizać.

Prawdziwą nobilitację dla samochodu stanowi jednak udział w filmie o Jamesie Bondzie. Tu należy postawić śmiałe acz w pełni uzasadnione pytanie: czy przedstawiciele dumnego, powstałego właśnie z kolan narodu, nie zasługują na to, aby w następnym odcinku tego cyklu Agent 007 jeździł rdzennie polskim superautem o jakże swojskiej, bezpretensjonalnej nazwie Arrinera Hussarya?            

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy