Ostrożnie z ASO!

Wydawałoby się, że autoryzowane serwisy to miejsca, gdzie bez obaw można oddać samochód. Niestety, doświadczenie wskazuje, że tak nie jest.

Poniżej prezentujemy list nadesłany do naszej redakcji przez jednego z czytelników, który postanowił serwisować swojego Volkswagena w ASO...

"Jestem użytkownikiem VW Passata V6 2.5 TDI rocznik 2001. Zdecydowałem się na zakup tego auta kierując się dobrą opinią marki. Ponieważ mieszkam na stałe w Szwajcarii tutaj też dokonałem zakupu. Samochód był serwisowany u oficjalnego dealera VW w Szwajcarii.

Wszystko wyglądało na piękną sielankę do momentu, gdy zdecydowałem się rozpocząć serwisowanie samochodu w Polsce. Dodam, że zdecydowałem się na ten "szaleńczy" krok kierując się patriotyzmem. W kraju dzieje się nie najlepiej, więc postanowiłem dać zarobić lokalnym dealerom.

Reklama

Wybrałem sobie stacje VW (...) w (...). Od tego momentu datuję ogromną porażkę, jaką poniosłem w starciu z oficjalnym dealerem VW.

Historie, które mi się przytrafiły:

  • 1. Kierując się dobrym wizerunkiem firmy poleciłem dealerowi VW wymianę opon z zimowych na letnie. Rachunek był dość wysoki, lecz nie zważałem na to i zapłaciłem. Zdziwił mnie tylko drobny fakt - zapłaciłem za środek do czyszczenia felg (faktura!), a otrzymałem samochód z felgami brudnymi! Zapewniono mnie również, że koła są wyważone. Już na niemieckiej autostradzie okazało się jednak, że tak nie jest. Konieczna była reklamacja. Pomyślałem - zdarza się, trudno - pech. A zostałem okradziony!

  • 2. Po 90 tys. przebiegu byłem zobowiązany zrobić przegląd. Uczyniłem to w tej samej stacji. Przebiegi między przeglądami powinny wynosić ok. 15 tys km. Mojemu VW zaświeciła się kontrolka wymiany oleju już po 100 tys km, o 5 tysięcy km za wcześnie! Pytałem w Szwajcarii, jak to jest możliwe. Usłyszałem, że nie ma takiej możliwości, a jedyną przyczyną może być zła lub częściowa wymiana oleju w silniku! Znów podejrzewam zwykłą kradzież! Olej, za który zapłaciłem (faktura!) nie został wlany do mojego silnika lub był wlany tylko częściowo i pomieszany ze starym. Tym razem to już nie mógł być przypadek!

  • 3. Po 90 tys. dokonałem wymiany pasków w silniku (nie wspomnę, że nikt na tej stacji obsługi VW nie był pewien, czy trzeba wymieniać takowe paski, czy nie i kiedy - sam dowiedziałem się tego w Szwajcarii - dla pewności). Operacja wymiany powiodła się (według zapewnień załogi - faktura) i wyjechałem samochodem na drogi. Po przejechaniu 5 tysięcy km oberwała się rolka napinająca pasek! Zdarzenie miało miejsce w Szwajcarii, w górach. Naprawa dokonana została u dealera VW w Szwajcarii (faktura). Przyczyną awarii było zbyt mocne napięcie paska przez polskiego dealera VW. Ta przygoda była naprawdę niebezpieczna - w górach i bez wspomagania samochód jest naprawdę niebezpieczny...

    Nie będę opisywał, ile nerwów mnie to kosztowało i ile pieniędzy. Ciągłe wizyty w serwisie, a dla mnie czas to pieniądz. Samochód jest mi potrzebny do przemieszczania się i powinien być niezawodny!

    Oczekiwałbym wyjaśnień. Czy jest to normalny standard usług VW Polska?

    Ze smutkiem muszę dodać, że z wielkiego zwolennika VW stałem się jego zagorzałym przeciwnikiem. Chcę sprzedać samochód i powrócić do Toyoty, którą używałem wcześniej.

    Jakość to słowo dobrze pojmowane przez tego producenta i jego serwisy.

    Bardzo Rozczarowany Użytkownik"

    (Imię i nazwisko do wiadomości redakcji).

    Porozmawiaj na Forum.

  • INTERIA.PL
    Dowiedz się więcej na temat: faktura | Volkswagen | ASO
    Reklama
    Reklama
    Reklama
    Reklama
    Reklama
    Strona główna INTERIA.PL
    Polecamy