Nowy sposób na korki. To przyszłość?

Korki to stracony czas, nerwy, niepotrzebnie zużyte paliwo i ryzyko kolizji. Niestety, w polskich miastach nie robi się nic, by z korkami walczyć.

Wprost przeciwnie, tzw. zielona fala to rzadkość, skręt na zielonej strzałce możliwy jest tylko po wcześniejszym zatrzymaniu, a sygnalizację świetlną montuje się nawet na rondach, które przecież ze swojej natury, świateł nie wymagają...

Utrudnianie życia kierowcom przez organizatorów ruchu drogowego to osobny temat. Kto wie jednak, czy pomoc w walce z korkami nie przyjdzie ze strony... producentów samochodów.

Honda poinformowała właśnie, że opracowała technologię, dzięki której można zmniejszyć korki, a w konsekwencji zwiększyć średnią prędkość samochodów oraz obniżyć użycie paliwa. Jak to możliwe?

Reklama

System został opracowany przy współpracy z naukowcami z Uniwersytetu Tokijskiego. Za punkt wyjścia przyjęto założenie, że zachowanie nawet jednego kierującego (jego sposób jazdy, przyspieszania i hamowania) ma wpływ na tworzenie się korków. System śledzi więc zachowanie kierujących i sugeruje takie zachowanie, by korek się nie tworzył. Testy pokazały, że dzięki temu średnia prędkość wszystkich pojazdów rośnie aż o 23 procent, a zużycie paliwa spada o 8 procent.

Już w maju i czerwcu Honda zamierza przeprowadzić testy systemu w normalnym ruchu drogowym. Badania odbędą się na drogach Indonezji i Włoch.

Obecnie już funkcjonują systemy, które ostrzegają kierowców o korkach, dzięki czemu umożliwiają wybór innej, dłuższej, ale pustej drogi. Oparte są one na nawigacji satelitarnej i przesyle informacji o natężeniu ruchu, co odbywa się w czasie rzeczywistym.

System Hondy działa jednak inaczej. Analizowany jest sposób jazdy innych kierowców i za pomocą odpowiednich sygnałów na desce rozdzielczej samochód "zachęca" swojego kierowcę do płynnej jazdy, sugerując np. wcześniejsze zdjęcie nogi z gazu. Już jeden kierowca swoją jazdą może doprowadzić do powstania korku, jednak system minimalizuje to zagrożenie. Oczywiście efekt jest tym lepszy, im więcej kierowców z systemu korzysta i stosuje się do jego wskazań.

Potencjalne zyski ze stosowania systemu mogą być jeszcze większe niż wspomniany wcześniej 23-procentowy wzrost prędkości i 8-procentowy spadek zużycia paliwa. Jeśli samochody wyposażone byłyby w adaptacyjny tempomat i korzystały z danych zapisywanych w tzw. chmurze (serwerze, do którego wszystkie pojazdy miałyby dostęp) możliwe jest uzyskanie dalszego wzrostu prędkości o 16 procent i spadku zużycia paliwa o 5 procent. W tym wariancie to sam pokładowy komputer korzystając m.in. z danych z czujników radarowych tempomatu regulowałby prędkość jazdy.

Biorąc pod uwagę obecną presję na obniżanie zużycia paliwa, można sobie wyobrazić wprowadzenie unijnych przepisów nakazujących montowanie w samochodach systemów "przeciwkorkowych". Podobnie obowiązkowe stały się przecież ABS, ESP czy światła do jazdy dziennej...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zużycie paliwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy