Niesamowite. Kradną samochodowe światła dla okupu!

Nie jest tajemnicą, że większość pojazdów kradziona jest wyłącznie po to, by rozebrać je na części. Część amatorów cudzej własności wyspecjalizowała się nawet w konkretnych podzespołach.

W Polsce radia, lusterka, listwy i kołpaki, które jeszcze kilka lat temu znajdowały się na szczycie listy najczęściej kradzionych z pojazdów przedmiotów, ustąpiły dziś miejsca katalizatorom. Okazuje się jednak, że co kraj, to obyczaj...

Z prawdziwą plagą kradzieży zmagają się ostatnio policjanci z Rosji. Tamtejsi złodzieje, o czym informowaliśmy już w zeszłym roku, szczególnie upodobali sobie nowe auta marki Porsche. Amatorzy cudzej własności szybko odkryli, że reflektory w Panamerze czy nowym Cayenne montowane są na zatrzaski. Przy odrobinie wprawy można więc je wyjąć, bez konieczności otwierania maski...

Reklama

Co ciekawe, jeszcze do niedawna, kradzione masowo światła trafiały na internetowe aukcje. Obecnie przestępcy przyjęli nową taktykę działania. Właściciele Porsche coraz częściej znajdują za wycieraczką kartki z numerem telefonu lub adresem e-mail, pod którym mogą dowiedzieć się o aktualnej lokalizacji ich reflektorów.

Oczywiście, za informację trzeba płacić - złodzieje preferują trudne do odtworzenia przelewy w walutach wirtualnych. Gdy pieniądze znajdą się na koncie złodzieja, właściciel otrzymuje wiadomość zwrotną o miejscu ukrycia reflektorów. Wielu okradzionych kierowców decyduje się na taką "wymianę". Komplet reflektorów kosztuje grubo powyżej tysiąca dolarów - swoje odzyskać można za 100 lub 200...

Niecodzienny problem mają też policjanci z Wielkiej Brytanii. Tam złodzieje upatrzyli sobie pojazdy rodzimej produkcji - szczególną popularnością cieszą się zwłaszcza ledowe reflektory przednie Land i Range Roverów. Doświadczony złodziej potrafi wymontować z tych aut zespoloną lampę przednią w mniej niż minutę.

W tym przypadku nie chodzi jednak o handel częściami używanymi czy "porwanie dla okupu". Mocne, wykonane w technologii LED, światła są dziś łakomym kąskiem dla... handlarzy narkotyków. Okazuje się bowiem, że lampy świetnie sprawdzają przy uprawie marihuany - dają jasne światło i dużo ciepła przy bardzo niewielkim zużyciu energii. Ten ostatni parametr ma dla "plantatorów" kluczowe znaczenia - niewielkie zużycie prądu utrudnia zlokalizowanie uprawy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kradzieże samochodów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama