Nie masz zasięgu w telefonie? Nie odpalisz auta!

Nowoczesna technologia ma za zadanie ułatwiać życie kierowcom. Coraz większa liczba zmotoryzowanych nie wyobraża już sobie korzystania z samochodu bez nawigacji satelitarnej, czujników parkowania czy możliwości skomunikowania z pokładowym audio swojego smartfona.

Niestety poleganie na najnowszych zdobyczach techniki może nas wpędzić w poważne tarapaty. Kilka dni temu przekonał się o tym pewien właściciel Tesli, który wraz z rodziną wybrał się autem na przejażdżkę.

W sobotni poranek mieszkający w Las Vegas Rayan Negri chciał zabrać swoje pociechy do pobliskiego Red Rock Canyon, by zrobić kilka zdjęć pokrytych świeżym śniegiem górskich szczytów. Wyprawa przybrała jednak nieoczekiwany obrót.

Samochody Tesli słyną z innowacyjnych rozwiązań technologicznych. Jednym z nich jest możliwość komunikowania się z pojazdem za pośrednictwem smartfona. Za pomocą telefonu możemy nie tylko sprawdzić dane z samochodu (np. pozostały zasięg), ale też odryglować drzwi i uruchomić silnik. Z tego względu wielu użytkowników Tesli, w tym bohater naszej historii, nie wozi ze sobą standardowego kluczyka.  

Reklama

Kilka kilometrów od Las Vegas Negri zatrzymał się, by poprawić mocowania dziecięcych fotelików. Kierowca wyłączyć silnik i wysiadł z samochodu. Niestety, wyruszenie w dalszą podróż zajęło mu dobrych kilka godzin... Pech chciał, że w miejscu postoju jego telefon komórkowy stracił zasięg uniemożliwiając nawiązanie łączności z pojazdem. Wszelkie próby uruchomienia samochodu zakończyły się fiaskiem. Brak zasięgu uniemożliwił też wezwanie pomocy.

Jedynym rozwiązaniem okazał się... spacer. Gdy Negri pozostał w aucie opiekując się dziećmi, jego żona udała w blisko czterokilometrową przechadzkę w poszukiwaniu zasięgu. Ostatecznie udało jej się dodzwonić do znajomego, który po kilku godzinach (!) dowiózł kierowcy upragniony kluczyk...

Chociaż opisywana sytuacja wydaje się zabawna, liczni użytkownicy nowoczesnych samochodów na własnej skórze przekonali się już o ograniczeniach płynących z nowych technologii. Unieruchomieniem pojazdu często skutkuje np. taka błahostka, jak wyładowana bateryjka w, zintegrowanym z pilotem centralnego zamka, kluczyku!

W wielu nowoczesnych pojazdach transponder umieszczony w pilocie połączony jest z immobiliserem. Oznacza to, że - nawet jeśli za pomocą pilota uda nam się odryglować zamki - słaba bateria może uniemożliwić uruchomienie silnika.

By uniknąć przykrych sytuacji piloty z transponderem wyposażane są w zintegrowane kluczyki. Dzięki nim można wprawdzie odryglować zamek kierowcy i dostać się do auta, ale tylko w nielicznych przypadkach pozwalają one uruchomić pojazd! Większość nowoczesnych samochodów z tym systemem nie jest w ogóle wyposażonych w klasyczną stacyjkę. Plus tego typu rozwiązania jest, co najwyżej, taki, że czekając na lawetę nie będzie nam padać na głowę...

By uniknąć przykrych niespodzianek warto zawczasu zaopatrzyć się w zapasową baterię, którą nosić można np. w portfelu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy