Milicjant pokazał palec

Prezydent Wiktor Juszczenko zobowiązał wczoraj szefa ukraińskiej drogówki (DAI) i podległych mu naczelników elitarnej jednostki milicji drogowej "Kobra" do zwolnienia się z pracy.

Przyczyną stał się incydent, do którego doszło w ubiegły weekend w Kijowie. Zastępca szefa "Kobry", jednostki przeznaczonej do walki ze szczególnie niebezpiecznymi piratami drogowymi, nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu i zajechał drogę samochodowi prowadzonemu przez przewodniczącego parlamentu Arsenija Jaceniuka.

Kiedy jadąca za Jaceniukiem ochrona próbowała zatrzymać auto nieznanego wówczas sprawcy niebezpiecznej sytuacji drogowej, ten otworzył okno i pokazał przewodniczącemu parlamentu wyciągnięty środkowy palec dłoni.

Nikt nie dał wam (milicji drogowej) prawa do takiego zachowania. Proszę opuścić tę salę i napisać podania o zwolnienie z pracy - powiedział Juszczenko do szefów DAI podczas narady z kierownictwem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Reklama

O incydencie poinformował sam Jaceniuk, który także był obecny na naradzie. Według jego relacji zatrzymany w końcu przez służbę ochrony rządu kierowca nie chciał się wylegitymować. Szczególne oburzenie przewodniczącego parlamentu wywołało jednak to, że zastępca szefa "Kobry", jako funkcjonariusz państwowy, jechał luksusowym jeepem.

Przeprowadzone później przez Jaceniuka prywatne śledztwo w sprawie ustalenia tożsamości kierowcy jeepa wykazało, że jest on także właścicielem Toyoty Land Cruiser, terenowego Porsche i terenowego Mitsubishi.

Juszczenko - wielbiciel motoryzacji i zapalony kierowca - walczy ze skorumpowaną drogówką i przestępczością wśród jej funkcjonariuszy od samego początku swej prezydentury.

Kiedy w styczniu stwierdził, że zamiast łapać piratów, DAI zajmuje się wyłudzaniem od nich łapówek, drogówka natychmiast ogłosiła akcję zwalczania piractwa drogowego.

Jej wyniki są szokujące. Od 10 stycznia do 11 lutego DAI wykryła ponad 860 tysięcy przypadków naruszenia zasad ruchu drogowego i złapała ponad 38 tysięcy pijanych kierowców.

Wystawiono ponad 88 tysięcy mandatów, a prawie 35 tysięcy kierowców wyrokiem sądów straciło prawo jazdy.

"Ofiarami" akcji ukraińskiej drogówki byli do tej pory zwykli kierowcy. Wszystko wskazuje na to, że obecnie nadszedł czas na ludzi, którzy z racji pełnionych funkcji nie podlegali dotychczas żadnym restrykcjom.

Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: milicjant | palec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy