List kierowcy ciężarówki

Od pewnego czasu na łamach serwisu Motoryzacja toczy się spór pomiędzy kierowcami samochodów osobowych a tzw. "tirowcami". Dzisiaj głos oddajemy kierowcy ciężarówki, który przysłał do naszej redakcji list. Oto on.

Zbulwersowany licznymi listami dotyczącymi ciężarówek publikowanych na Państwa stronie, i nie tylko, postanowiłem napisać list, który wyjaśniłby nieścisłości i niedokładności opisywane w ww.

Nie będzie to również subiektywna ocena, gdyż pisany przeze mnie list reprezentuje użytkowników forów internetowych poświęconych samochodom ciężarowym i transportowi, którymi są nie tylko kierowcy, ale także i ich rodziny dyskutujące na tematy związane z dzisiejszym transportem i jego przyszłością, jednak wg mnie (jako przedstawiciela ww. forum) list ten będzie bardziej obiektywny, niż te pisane przez jedną czy drugą stronę.

Reklama

Rozpocząć chciałbym od błahej sprawy - nie każda ciężarówka to "TIR" (Transporte Internationale Routier - Międzynarodowa Konwencja Celna ds. przewozu towarów), tak często używany w zastępstwie skrót, który nijako się ma do większości samochodów ciężarowych przemierzających polskie drogi.

Myślę więc, że tak szanujący się portal jak Interia powinien to wiedzieć, a i dziennikarze, ludzie wykształceni, którzy piszą dla niego artykuły tym bardziej.

Jest wiele spraw wyolbrzymianych przez media, kierowców samochodów osobowych i pieszych. Dobrym tego przykładem jest reportaż telewizji TVN, w którym ojciec małego Patryka mówił o rozpędzonej ciężarówce. Rozumiem, że człowiekowi się świat zawalił po stracie syna, ale pokazywana na zdjęciach ciężarówka, choćby chciała to nie mogła pędzić - skręcała na skrzyżowaniu, a nie da się tego manewru wykonać z dużą prędkością (20-30 km/h to maksimum, szybciej się nie da pokonać takej zmiany kierunku ruchu).

Nikt się nie dowie jak było naprawdę - każda ze stron będzie się przecież bronić.

Wielu użytkowników dróg mówi, że "szoferzy uważają się za panów szos, i że robią co chcą". Jednak skoro mogą jeździć po drogach, to również mogą wykonywać manewry jak każdy inny uczestnik ruchu. A że potrzebują do tego więcej miejsca, więcej czasu - taka już ich natura, gdyż są pojazdami nie do "ścigania się z czasem" - chociaż czasami ciężko w to nie uwierzyć - lecz do przewożenia ładunków, ładunków, z których są robione rzeczy kupowane przez każdego z nas w sklepach, bądź też przez nas produkowane, ale to zależy, kto co w życiu robi.

Ciężarówka to duży pojazd - nie da się ukryć - i mimo to bardzo dużo osób lekceważy ten fakt i nie każdy wie jak się kieruje ciężarówką, ale moim zdaniem podczas kursu na prawo jazdy powinny być omawiane zagadnienia dotyczące innych użytkowników dróg.

Przypomina mi się wypowiedź pewnej pani, która była oburzona, że na skrzyżowaniu musiała cofnąć kilka cm do tyłu, bo kierowca nie mógł się wyrobić. Niestety polskie drogi (a szczególnie ronda) są tak wąskie, że nie da się tego zrobić inaczej.

Ludzie buntują się, że ciężarówki jeżdżą jedna za drugą, nie zostawiają między sobą miejsca, nie zjeżdżają na pobocze, wolno wyprzedzają na drogach wielopasmowych blokując ruch - nie zawsze da się zjechać na pobocze, wyjechać z kolein, szybciej jechać. Nie da się jechać tak szybko, żeby nie "blokować" drogi szybszym samochodom osobowym (które jak nie mogą, to potrafią nawet poboczem wyprzedzać), a jednocześnie tak wolno, by piesi nie mówili o pędzących ciężarówkach spychających do rowu.

Jeżeli ciężarówka jedzie szybko to ma do tego powody - szef grożący wyrzuceniem za nieterminowe dostarczenie ładunku, durne zakazy broniące jazdy (czy to w ciepłe dni, w początki weekendów - nigdzie w cywilizowanym świecie takich zakazów nie ma!!!).

Dodatkowym czynnikiem poganiającym samochody ciężarowe jest ograniczony czas pracy - proszę sobie wyobrazić: wracacie z dalekiej trasy do domu w Warszawie, w którym nie byliście od co najmniej 3 tygodni. W Sochaczewie kończy się regulaminowe 9 h+ 1 h i musicie "odpoczywać" 9 h lub 11 h na powrót do domu. Miło tak stać? A stać trzeba, bo nie stać kierowców na mandaty za łamanie przepisów (za taki mandat można kupić nawet nowe auto).

Bezpieczeństwo na drogach to jedno. Bardzo często mówi się o przemęczeniu kierowców, przekraczaniu przez nich czasu pracy itd. a co z lekarzami pracującymi na dyżurach niekiedy po 24, czy nawet 48 h. I czy taki lekarz jest w stanie uratować życie, gdy zdarzy się wypadek - szczerze chciałbym żeby tak było, ale wątpię, bo organizm człowieka nie jest w stanie wytrzymać tak długiego czasu bez odpowiednio długiej przerwy na odnowienie sił.

Bezpieczeństwo ruchu, a raczej jego niebezpieczeństwo to nie tylko kwestia ciężarówek. A niedoświetleni rowerzyści, nierzadko nietrzeźwi, piesi wyłażący na drogę bez rozejrzenia się, brak edukacji komunikacyjnej w szkołach (o zasadach bezpieczeństwa na drodze i w jej pobliżu), zaniedbania służb odpowiedzialnych za stan dróg i ich tragiczne oznakowanie - poprawa bezpieczeństwa leży w rękach każdego użytkownika ruchu oraz odpowiednich służb odpowiedzialnych za stan i rozbudowę infrastruktury drogowej,drogi, bezpieczne parkingi z zapleczem sanitarnym gdzie można odpocząć, zjeść coś ciepłego.

Jednak suche słowa to jedno, a dane ze statystyk policyjnych to drugie...jak często słyszymy o nietrzeźwych kierowcach ciężarówek? ilu ich jest zatrzymywanych w porównaniu z nietrzeźwymi kierowcami samochodów osobowych, których w dni świąteczne podczas zakazów ruchu dla samochodów ciężarowych zatrzymuje się setki, jak również setki, czy nawet tysiące wypadków, rannych i zmarłych - i kto tu jest bardziej niebezpieczny.

Jak dużo jest wypadków spowodowanych przez ciężarówki i z ich udziałem - zaledwie ok. 10% wszystkich wypadków zdarzających się na polskich drogach, a reszta się z nieba nie bierze, tylko Ktoś je powoduje.

Tę resztę stanowią wypadki samochodów osobowych...i statystyka mówiąca o różnicy równej 9 razy jest nieubłagana i pokazuje, że to kierowcy samochodów osobowych są gorszymi kierowcami powodującymi więcej wypadków.

Wypadki zdarzają się wszędzie, w kopalniach, w biurach, i w transporcie również, ale bardzo często to transportowcy muszą zaufać ludziom, o których nic nie wiedzą, którzy nie zawsze są kompetentni i odpowiedzialni, i którzy nie zawsze wiedzą jak się zachować widząc ciężarówkę, czy to w lusterku, czy przez przednią szybę.

My naprawdę nie chcemy rozjeżdżać dróg, rozbijać domów, zabijać ludzi. Dlatego apeluję o wyrozumiałość dla kierowców ciężarówek. Przecież nie jedziemy po to, by się zabić, tylko po to, by żyć i dać chleb naszym rodzinom, a wieziemy to co każdy kupuje w sklepie, bez czego mógłby tylko patrzeć jak cała gospodarka kraju staje... ma puste mieszkanie, a nawet nie ma gdzie mieszkać, bo nie ma jak przywieźć materiałów budowlanych.

Być może potrzebny jest strajk kierowców jak niedawny we Włoszech, by do społeczeństwa wreszcie dotarło, że bez transportu nic na dobrą sprawę nie może funkcjonować, bo będzie brakować szybciej lub w późniejszym terminie potrzebnych elementów układanki jaką jest funkcjonująca gospodarka i gospodarstwa domowe.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy