Kierowco! Uważaj na... nandu

92-letnia kobieta jadąca samochodem w Meklemburgii-Pomorzu Przednim zderzyła się z nandu, który nagle wbiegł na jezdnię. Została lekko ranna, a ptak, którego ojczyzną jest Ameryka Południowa, nie przeżył.

Agencja dpa zwraca uwagę, że spotkanie z nandu wcale nie musi być w Niemczech rzadkością. Pod koniec lat 90. kilka tych ptaków, mogących osiągać do półtora metra wysokości, uciekło hodowcy w Szlezwiku-Holsztynie i okazało się, że radzą sobie na wolności. Podczas spisu przeprowadzonego w listopadzie 2016 roku naliczono ich już ponad 200.

Pani, która miała pecha zderzyć się z nandu, może mieć kłopoty z firmą ubezpieczeniową. Uszkodzenia jej samochodu po tym wypadku oszacowano na kilka tysięcy euro, ale - jak zauważyła rzeczniczka związku niemieckich ubezpieczycieli (GDV) - z wypłatą odszkodowania mogą być problemy, bowiem nandu nie jest "dzikim zwierzęciem pokrytym sierścią" (niem. Haarwild).

Reklama

Agencja dpa, która opisała tę historię, radzi kierowcom, by sprawdzili, czy ich ubezpieczenie obejmuje wypadki z udziałem wszystkich zwierząt, czy tylko tych pokrytych sierścią, takich jak jeleń, sarna, dzik czy lis.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy