Jednym autem przez 245 tys. km i... 38 lat! Wzruszająca historia

Samochody rzadko kiedy trafiają na złom z uwagi na przebieg. Problemem jest raczej rdza. Używana przez drogowców sól sprawia, że niewiele pojazdów w Polsce dożywa sędziwego wieku i może się pochwalić statusem prawdziwego youngtimera.

W krajach o zdecydowanie przyjaźniejszym klimacie na drogach spotkać można jednak prawdziwe "perełki", których widok przyprawia o szybsze bicie serca każdego fana klasycznych pojazdów. Przykładem może być niepozorny samochód należący do włoskiej rodziny Tedeschi...

Carlo Tedeschi nadał swoim dzieciom tradycyjne imiona: Cristina, Monica, Francesco, Massimo, Paolo, Valentina, Chiara... i Fiesta. To ostatnie nie wynika ze zbyt ubogiej listy włoskich imion. Carlo i jego żona Gianfranca za swoje ósme dziecko uważają mały, biały, 38-letni samochód spod znaku Forda.

Reklama

Gdy dwa lata temu u Carlo zdiagnozowano nowotwór, jego siedmioro "zwykłych" dzieci natychmiast zdecydowało, by sprawić ukochanemu ojcu prezent. Postanowili przywrócić dawny blask ukochanemu autu, traktowanemu przez lata jak członek rodziny.

"Fiesta była ważną częścią naszej rodziny. Ja i dwie najmłodsze siostry nie tylko uczyliśmy się na niej prowadzenia samochodu, dużo wcześniej tym samym samochodem ojciec przywoził nas po urodzeniu ze szpitala." - mówi Paolo, 34-letni syn Carlo. "Wiedzieliśmy, że marzeniem ojca było, by ten samochód znów wyglądał, jak nowy. Fiesta była z nami na weselach, na wakacjach, traktowaliśmy ją jak brata czy siostrę. Wszyscy krewni znają nasz samochód. Fiesta jest członkiem tej rodziny!" - dodaje.

Wszystkie dzieci rodziny Tedeschi, w wieku od 28 do 46 lat, uczyły się prowadzenia samochodu za kierownicą Fiesty, którą Carlo kupił od dilera w pobliżu ich domu w Sant'llario d'Enza, Reggio Emilia we Włoszech. To jedyny fabrycznie nowy samochód, jaki Carlo kupił w swoim życiu. Egzemplarz legitymuje się obecnie przebiegiem 245 000 kilometrów.

By uzyskać status samochodu zabytkowego we Włoszech (i potwierdzającą to złotą odznakę), samochód musi składać się wyłącznie z oryginalnych części. Największym problemem okazała się przetarta, zniszczona słońcem, tapicerka siedzeń, która była nieosiągalna we Włoszech. Na szczęście, gdy wiadomość o rodzinnych wysiłkach dotarła do niemieckich entuzjastów Fiesty, ci uruchomili swoje kontakty i załatwili nowy komplet. Rodzina Tedeschi znalazła się także wśród gości honorowych na premierze Forda Fiesty najnowszej generacji, która miała miejsce w Kolonii w zeszłym tygodniu.

"Moja Fiesta jest znów piękna. Szkoda, że mnie nie da się tak łatwo odnowić." - mówi Carlo.

Znacie podobne, wzruszające samochodowe historie z Polski. Podzielcie się nimi w komentarzach! 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama