Jechała samochodem bez klamek. I została uwięziona

Jeśli chodzi o pojazdy poruszające się po naszych drogach niewiele rzeczy jest w stanie zaskoczyć funkcjonariuszy "drogówki". Zdarzają się jednak sytuacje kiedy i oni "przecierają oczy ze zdumienia".

Jeśli chodzi o pojazdy poruszające się po naszych drogach niewiele rzeczy jest w stanie zaskoczyć funkcjonariuszy "drogówki". Zdarzają się jednak sytuacje kiedy i oni "przecierają oczy ze zdumienia".

Ostatnio takie zdarzenie miało miejsce za sprawą 34-letniej kierującej, której tuningowane auto uległo awarii w centrum Kalisza.

Ciemne szyby, głośne tłumiki, przerobione światła, opony o niskim profilu, odstające spojlery - tak często wyglądają samochody amatorów tuningu. Przeróbki samochodów są dopuszczalne pod warunkiem jednak, że tuningowane elementy wyposażenia nie zagrażają bezpieczeństwu zarówno osób nim jadących, jak też pozostałych uczestników ruchu. Nie wszystkie modyfikacje pojazdu są zgodne z przepisami. Zanim rozpoczniemy "udoskonalać" swoje auto zapoznajmy się z obowiązującymi przepisami i pomyślmy o bezpieczeństwie.

Reklama

Na placu Kilińskiego w Kaliszu policjanci Wydziału Ruchu Drogowego zauważyli pojazd, który blokował jeden z pasów ruchu. Funkcjonariusze postanowili interweniować. Okazało się, że kobieta kierująca Seatem miała problemy technicznie i nie mogła uruchomić auta. W samochodzie oprócz kierującej znajdowało się malutkie dziecko. Funkcjonariusze postanowili pomóc i zepchnąć auto na pobocze. Jednak Seat Arosa, którym jechała 34-latka oprócz awarii technicznej posiadał jeszcze inny mankament. Auto zostało przerobione.

Tuning auta polegał na usunięciu wszystkich klamek wewnętrznych i zewnętrznych służących do otwierania drzwi oraz klapy bagażnika. Drzwi samochodu otwierały się jedynie z pilota przy użyciu specjalnych siłowników. Miejsca w których powinny znajdować się klamki zostały usunięte i polakierowane. W aucie nie było też możliwości otwarcia szyb.

Ponieważ awarii uległ najprawdopodobniej układ elektryczny, kobieta wraz z dzieckiem nie mogła wydostać się z auta. Po chwili na miejsce zdarzenia przyjechał mąż kierującej, który wytłumaczył kobiecie w jaki sposób otworzyć drzwi od wewnątrz.

Na szczęście dla kierującej cała sytuacja zakończyła się jedynie zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego, zakazem dalszej jazdy oraz 500 złotowym mandatem. Pozostaje pytanie - co w przypadku zwarcia instalacji elektrycznej i pożaru auta ?

Portal INTERIA.PL

Policja
Dowiedz się więcej na temat: tuning
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy