Głupota 2017 Roku. Macierewicza przebił 19-latek i odkurzacz

"Ledwie skończył się styczeń, a już mamy bardzo poważnego kandydata do tytułu Karambolu Roku" - pisaliśmy, komentując kraksę z udziałem dwóch limuzyn Żandarmerii Wojskowej i szefa resortu obrony narodowej Antoniego Macierewicza, do której doszło 25 stycznia koło Torunia na krajowej "dziesiątce". Niemal aż do końca grudnia musieliśmy za to czekać na zdarzenie, które przez wielu zostało uznane za murowanego kandydata na miano Głupoty Roku. Tylko czy słusznie?

"Ledwie skończył się styczeń, a już mamy bardzo poważnego kandydata do tytułu Karambolu Roku" - pisaliśmy, komentując kraksę z udziałem dwóch limuzyn Żandarmerii Wojskowej i szefa resortu obrony narodowej Antoniego Macierewicza, do której doszło 25 stycznia koło Torunia na krajowej "dziesiątce". Niemal aż do końca grudnia musieliśmy za to czekać na zdarzenie, które przez wielu zostało uznane za murowanego kandydata na miano Głupoty Roku. Tylko czy słusznie?

Po południu w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia na jedną ze stacji paliw w Lublinie zajechał mercedes. Było to, jak się dzisiaj mawia, auto "w dieslu", tymczasem jego 19-letni kierowca zamiast oleju napędowego zatankował benzynę. Kiedy zorientował się w pomyłce, postanowił opróżnić zbiornik za pomocą znajdującego się na wyposażeniu stacji odkurzacza. Doszło do wybuchu, który na szczęście nie spowodował żadnych ofiar w ludziach. Zniszczony został jedynie odkurzacz o wartości około 16 tys. zł. W gruncie rzeczy wiemy zatem niewiele, tyle co przekazały żądne sensacji media. Jednak nawet tak lakoniczna informacja wystarczyła, by internauci dali upust swojej bezbrzeżnej złośliwości...

Reklama

"8888": "Nagroda Darwina przyznana!"

"kadrowa": "Co młodsze pokolenie, tym głupsze. A robię 30 lat jako kadrowa."

"Włóczykij": "Na imię ma zapewne Alan i ma siostrę Dżesikę."

"podkurzacz": "Kolejny dowód na to, że gimnazja się nie sprawdziły..."

"and": "Na odkurzaczu nie pisało, że jest zakaz używania do innych czynności niż odkurzanie."

"adam": "Dobrze, że nie podpalił benzyny zapalniczką, by się wypaliła w zbiorniku."

"lolek": "Taki człowiek ma prawo do głosowania i jego głos jest tak samo ważny, jak twój czy mój. Paranoja."

"Stachu" Zimy nie ma ale bałwanów pełno..."

Łatwo szydzić, drwić, uciekać się do niewybrednych porównań i niesprawiedliwych uogólnień. Czy nie lepiej jednak poszukać okoliczności łagodzących?

19 lat i mercedes. Czy nie było to przypadkiem auto pożyczone od rodziców? Wówczas postępowanie chłopaka byłoby zrozumiałe i wskazywało na prawidłowe, zgodne z polską tradycją, relacje w tej rodzinie. Nasz nieszczęśnik, zauważywszy błąd popełniony przy dystrybutorze, mógł przecież zadzwonić do tatusia i powiedzieć: "słuchaj stary, masz problem; wlałem do twojego merca benzynę zamiast ropy, rób co chcesz, ja umówiłem się z kolegami". Tak byłoby w stadle przesiąkniętym zgniłym duchem międzypokoleniowego liberalizmu, opartym na tzw. układzie partnerskim. Tymczasem młodzieniec najwyraźniej czuje respekt przed ojcem, dlatego postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Dopiero 19 lat, a już takie poczucie odpowiedzialności! A że nie wszystko poszło zgodnie z planem? Cóż, bywa...

Jest też inne wytłumaczenie. Jak wiadomo, polski lotnik poleci nawet na drzwiach od stodoły. Polski kierowca nie chce być gorszy. Młody Niemiec, czy inny Szwajcar w zaistniałej sytuacji prawdopodobnie wezwałby pomoc drogową i, gadając przez komórkę oraz popijając napój energetyczny, czekał bezczynnie na lawetę. Młody, ambitny Polak nie chciał czekać, wolał działać. Być może słyszał opowieści starszych rodaków, jak to w czasach reglamentacji paliwa, gdy udało im się zatankować poza przydziałem, spuszczali benzynę z baku za pomocą elastycznego wężyka, by zrobić miejsce na kolejne kilkanaście litrów cennego płynu. Pomysłowy Dobromir z Lublina chciał wykorzystać tę historyczną metodę, lecz, z powodu wielkości zbiornika w mercedesie, nieco ją zmodyfikował. Dlatego zamiast po wężyk sięgnął po stacyjny, mocny odkurzacz z grubą rurą. No i trochę się przeliczył.

Ale tylko trochę. Dlatego dajcie mu spokój. Zresztą czy bardziej zasługuje na kpiny niż kierowca bmw, który parę dni wcześniej w miejscowości Zabłotce w powiecie sanockim zatankował gaz, zapominając, że kilka dni wcześniej wymontował z samochodu zbiornik na lpg, aby obniżyć koszty badania technicznego? Tu także pomyłka skończyła się dużym bum, w bagażniku.

poboczem.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy