Domy na kołach. Dobry sposób na turystykę?

Kamper może być jak żaglówka albo jak luksusowy jacht z wyposażeniem o standardzie trudnym do wyobrażenia. Może być niewielkim pojazdem, albo kolosem, do prowadzenia którego trzeba mieć prawo jazdy na ciężarówkę.

Kamper może być jak żaglówka albo jak luksusowy jacht z wyposażeniem o standardzie trudnym do wyobrażenia. Może być niewielkim pojazdem, albo kolosem, do prowadzenia którego trzeba mieć prawo jazdy na ciężarówkę.

Niemało fantazji, gdy idzie o budowanie luksusowych domów na kółkach, mają Amerykanie. Tam liczy się rozmiar, więc bazą dla tych pojazdów nie są bynajmniej zwykłe auta dostawcze, lecz raczej... autobusy. Przykładem są choćby produkty firmy Monaco z Oregonu, znanej za sprawą najbardziej luksusowych zmotoryzowanych domów, a właściwie luksusowych willi na kołach.

Przykładowo, model Knight może mieć nawet 12 metrów długości, pod maską 350-konnego diesla, a w środku luksusowe mieszkanie z wielkim łożem małżeńskim, wygodną łazienką z toaletą, kompletnie wyposażoną kuchnią i dodatkową sofą dla gości. O takich detalach, jak telewizory LCD, czy doskonały sprzęt audio nie ma co wspominać. Rzecz jasna, aby prowadzić taki pojazd niezbędne jest prawo jazdy kategorii C - uprawniające do jazdy samochodami ciężarowymi.

Reklama

W Europie większość kamperów jest nieco skromniejsza. Nierzadko to auta o dopuszczalnej masie całkowitej mniejszej niż 3,5 tony, które może prowadzić każdy posiadacz prawa jazdy kategorii B. Mniejszy rozmiar nie oznacza jednak uszczerbku dla luksusu. Takie firmy jak Buerstner, Dethleffs, Hymer, czy też Niesmann + Bischoff od wielu lat wytwarzają kampery przeróżnych kategorii: od tych najprostszych i relatywnie niedużych, aż po samochody bliskie rozmiarami niewielkim autobusom.

Bazą dla takich aut najczęściej są zwykłe pojazdy dostawcze, które świetnie znają szefowie flot w dużych firmach. Europejscy producenci kamperów zwykle wykorzystują podwozia Fiata Ducato, Mercedesa Sprintera, czy też - nieco większych - Iveco Daily albo ciężarówek MAN-a.

"Dostawczak" z bajerami

Na Starym Kontynencie mniej się jednak liczy rozmiar, a bardziej wyposażenie. Nawet najlepszy kamper, z punktu widzenia kierowcy, pozostaje samochodem dostawczym. Nie ma cudów. Tak wielkie auto nie może się prowadzić jak sportowe coupe. Producenci starają się jednak nieco poprawić wrażenia z jazdy samochodem, który nie służy wszak do wożenia palet, lecz do dalekich wyjazdów z rodziną lub przyjaciółmi. Służą temu np. skuteczniejsze wygłuszenia silnika, bardziej komfortowo ustawione zawieszenie czy też odpowiednie rozłożenie masy. Przykładowo, zbiorniki na czystą i brudną wodę można zmieścić pod podwoziem, w okolicach tylnej osi. Jaki tego skutek? Bardziej stabilne prowadzenie, a zatem i większe bezpieczeństwo.

To ostatnie jest zresztą bardzo ważne, dlatego w kamperach zwykle stosuje się wszystkie systemy dostępne dla danego modelu "dostawczaka", w tym ABS, stabilizujące tor jazdy ESP oraz wspomaganie hamowania. W droższych modelach są też kamery ułatwiające manewry na polu biwakowym lub aktywny tempomat, dzięki któremu jazda autostradą jest mniej mecząca.

A osiągi? Zwykle nie są rewelacyjne, bo do napędu tych aut wybiera się turbodiesle o mocach od 130 do 200 KM. Bo czy ktoś będzie chciał się ścigać kamperem? Wątpliwie. Ważne jest za to, by dało się przejechać jak najwięcej kilometrów bez konieczności tankowania.

Mobilny apartament z... garażem

Oczywiście istotny, jeśli nie najważniejszy, jest komfort, jaki daje część mieszkalna wozu. Jednym z ciekawszych europejskich modeli najwyższej klasy jest Premium Liner firmy Dethleffs. To pojazd zbudowany na podwoziu Iveco Daily, z 3-litrowym, 170-konnym dieslem. Duży, bo 7-tonowy i o długości 9 metrów. Jego najtańsza wersja kosztuje tyle, co dobre, sportowe coupe, czyli 165 tys. euro. A to dopiero początek, bo za wiele dodatków trzeba płacić nawet po kilka tysięcy euro. Przykładowo, zestaw audio-wideo z dobrym nagłośnieniem, dwoma telewizorami LCD i nawigacją kosztuje prawie 10 tys. euro. Tyle że w zamian otrzymujemy mobilny salon o standardzie wykończenia nie gorszym niż na luksusowym jachcie i przestrzeni na poziomie pokoju w niezłym hotelu. Fotele i kanapy mogą być pokryte skórą, a meble wykonane z egzotycznego drewna. Co ciekawe, Premium Liner ma z tyłu bagażnik, tak zwany garaż, w którym można zmieścić... Smarta lub Fiata 500.

Specjalistą od luksusowych kamperów jest też firma Niesmann + Bischoff. Jej model o nazwie Flair Liner, kosztujący co najmniej 136 tys. euro, również budowany jest na podwoziu Iveco Daily. Producent chwali się doskonałą izolacją termiczną i akustyczną, przestronnym "garażem" z tyłu, panoramicznymi oknami, wygodnymi fotelami i mnóstwem innych zalet, za które jednak trzeba słono płacić. Dopłacać trzeba również za skórzaną tapicerkę, czy dodatkowy sprzęt grający. Za to w standardzie jest - i to rzecz innowacyjna - podwójna podłoga z ukrytymi w niej wszystkimi instalacjami elektrycznymi i hydraulicznymi oraz dwoma ogromnymi zbiornikami na wodę: 300-litrowym na świeżą i 250-litrowym na brudną. Taki zapas pozwala na co najmniej kilka dni podróży bez uzupełniania zapasów.

Inny przykład luksusowego kampera to Hymermobil S-Class. Nazwa kojarząca się z luksusowym Mercedesem z pewnością nie jest przypadkiem. Poza tym ma dobre uzasadnienie. Po pierwsze bazą dla tego wozu jest Mercedes Sprinter. Po drugie, wnętrze jak najbardziej odpowiada jakością prezesowskiej limuzynie. Znajdują się tu skórzane fotele odpowiadające lotniczej klasie biznes, wygodna, obita skórą kanapa, rozkładany stolik z wysokiej klasy drewna, a także multimedialny sprzęt z dużym telewizorem LCD. W sumie, ten kamper może z powodzeniem służyć jako bardzo komfortowa, mobilna salka konferencyjna. Pracując w niej nie trzeba się nawet martwić o catering i toalety. Na miejscu są bowiem 175-litrowa lodówka z zamrażarką, dobrze wyposażona kuchnia oraz przestronna łazienka. A gdy spotkanie się przedłuży, przed powrotem do domu można się przespać w wygodnym łóżku. Cena? Cóż, na poziomie luksusowej limuzyny, czyli co najmniej 132 tys. euro.

Funkcjonalność najważniejsza

Hymer produkuje jednak także sporo tańsze auta. Te najprostsze i najmniejsze kosztują niewiele ponad 50 tys. euro, ale przestronny i wygodny wóz zbudowany na bazie Fiata Ducato ze 130-konnym dieslem można mieć za około 70 tys. euro. To Hymer B-Class CL lub nieco bardziej luksusowy oznaczony symbolem SL, którego podstawą jest 129-konny Mercedes Sprinter. Zaletą pojazdu zbudowanego w oparciu o podwozie Ducato jest dopuszczalna masa całkowita równa 3,5 tony, dzięki czemu do prowadzenia go wystarczy zwykłe prawo jazdy. Tymczasem auto nie jest wcale małe: ma ponad 6,5 metra długości, a w kabinie wygodne łóżka, kuchnię, toaletę z prysznicem i mnóstwo szafek. Rzecz jasna na życzenie można mieć dobrej klasy tapicerkę, wybrany rodzaj wykończenia, czy też wysokiej klasy sprzęt audio-wideo z telewizorem i odtwarzaczem DVD.

Oczywiście decydując się na zakup luksusowego kampera nie powinno się zwracać uwagi jedynie na jego wyposażenie. To tak, jakby wybierając kabinę prysznicową wybrać tę z biczami wodnymi, radiem i migającymi światełkami zamiast takiej, która bezproblemowo będzie służyć przez długie lata. Ważne jest czy ściany i dach zrobione są z dobrego aluminium, skutecznie ocieplone i solidnie połączone, a cała konstrukcja odpowiednio sztywna. Liczy się też pomysłowość projektantów: stolik powinien się wygodnie składać, łóżka muszą być łatwe do rozłożenia. Dobrze również, by w kabinie było mnóstwo różnej wielkości zamykanych schowków i szuflad. Cóż, by dokonać dobrego wyboru najlepiej być fachowcem zarówno od aut, jak i luksusowych jachtów...

Henryk Jarecki

Private Banking
Dowiedz się więcej na temat: kamper
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama