Clarkson znów w tarapatach!

Jeremy Clarkson, prezenter popularnego programu motoryzacyjnego "Top Gear", ponownie znalazł się w tarapatach. Powodem jego kłopotów jest - jak zwykle - brak politycznej poprawności i niewyparzony język.

Przemawiając na konferencji w Sydney, Clarkson nazwał premiera Browna "jednookim idiotą ze Szkocji". Brytyjski przywódca utracił wzrok w lewym oku, kiedy był jeszcze nastolatkiem. Przyczyną tego urazu był wypadek na boisku rugby. Natychmiast na głowę Clarksona posypały się kalumnie z ust brytyjskich polityków.

To kolejna z serii spektakularnych wpadek prowadzącego "Top Gear". Podobnie było przed kilkoma miesiącami, kiedy to prezenter programu zasugerował na antenie, że kierowcy ciężarówek mordują prostytutki. Clarkson jest niewątpliwie barwną postacią w brytyjskiej telewizji, czasami jednak porusza tematy, na które obowiązuje "zakaz wjazdu".

W lipcu zeszłego roku Brytyjska komisja nadzoru mediów skrytykowała go za to, że popijał gin z tonikiem w czasie prowadzenia samochodu. Działo się to w czasie kręcenia odcinka o wyprawie na Biegun Północny w lipcu zeszłego roku.

Reklama

Naraził się też mniejszościom seksualnym, gdy w jednym z odcinków "Top Gear" z właściwą sobie uszczypliwością skomentował wygląd daihatsu copena sugerując, że jest to samochód dla geja. Gdy środowisko homoseksualistów podniosło wrzawę we właściwym sobie stylu Clakrson wycofał się z tego twierdzenia tłumacząc, że copen faktycznie nie jest wcale samochodem gejowskim - jest raczej nieco lesbijski...

RMF/INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: prezenter | top gear
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy