Ciągnik siodłowy też przepadnie

Przemycasz tirem papierosy - licz się z orzeczeniem przepadku zarówno naczepy, jak i ciągnika siodłowego - taka jest istota postanowienia Sądu Najwyższego, który zajmował się w czwartek pytaniem prawnym sądu z Suwałk orzekającego w sprawie przemytu papierosów.

Przemycasz tirem papierosy - licz się z orzeczeniem przepadku zarówno naczepy, jak i ciągnika siodłowego - taka jest istota postanowienia Sądu Najwyższego, który zajmował się w czwartek pytaniem prawnym sądu z Suwałk orzekającego w sprawie przemytu papierosów.

Suwalski sąd badał sprawę białoruskiego kierowcy tira, ciężarówka była własnością litewskiego przedsiębiorcy. W skrytkach naczepy pojazdu celnicy wykryli 15 tysięcy paczek papierosów. Oskarżony kierowca przyznał się, że przed granicą udostępnił na kilka godzin naczepę i ciągnik trzem nieznanym mu mężczyznom, a następnie ruszył na granicę.

Sąd I instancji ukarał go grzywną, orzekł przepadek przemycanych papierosów, nakazał ściągnąć od niego równowartość pieniężną naczepy oraz ciągnika. Prawo stanowi, że gdyby tir był jego własnością, musiałby ulec przepadkowi; skoro nie jest - ściąga się równowartość w gotówce. Wtedy do sprawy przystąpił litewski właściciel tira - jako tzw. interwenient uboczny (strona niepozwana, ale mająca interes prawny w sprawie). Podniósł wątpliwość, czy przepadkowi ulega tylko naczepa, czy też ciągnik, w którym nie wykryto przemytu.

Reklama

Sąd Okręgowy w Suwałkach uznał, że jest to zagadnienie wymagające wykładni prawa i zwrócił się o to do Sądu Najwyższego, który zbadał sprawę w czwartek.

Aleksander Herzog z Prokuratury Generalnej uznał, że sprawa nie nadaje się do dokonania wykładni, bo nie spełnia kryteriów formalnych. "Sąd w Suwałkach chciałby, aby Sąd Najwyższy dokonał za niego ustaleń faktycznych, a nie - aby rozstrzygnął kwestię prawną" - mówił.

Podobnego zdania była Beata Taraszkiewicz, radca prawny Urzędu Celnego w Suwałkach. Podkreśliła zarazem, że w tej sprawie należy uznać, iż przedmiotami służącymi do popełnienia przestępstwa przemytu, był zarówno ciągnik, jak i naczepa - nawet mimo tego, że każda część pojazdu ma osobny numer rejestracyjny. "Prawo o ruchu drogowym wskazuje, że istnieją tzw. pojazdy członowe, składające się z wielu części. Tak było w tym wypadku" - dodała.

Sąd Najwyższy odmówił wydania uchwały z wykładnią prawa, bo uznał, że nie ma takiej potrzeby. "Przepisy są jasne" - podkreślił w ustnym uzasadnieniu postanowienia sędzia Józef Szewczyk. Przyznał on, że można sobie teoretycznie wyobrazić sytuację, w której przemytu dokonuje się tylko przy pomocy naczepy, ale nie w tej sprawie.

"Nie ma tutaj wątpliwości, że oskarżony przekazał ciągnik i naczepę na kilka godzin trzem osobom, którzy mieli tam pochować papierosy i nie ma wątpliwości, że pojechał on na granicę ciągnikiem siodłowym z przyczepą. Dziwne są więc wątpliwości sądu. Przepisy o przedmiotach służących do popełnienia przestępstwa są bardzo jasne" - uznał SN.

Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów oraz już niebawem... samochód na weekend z pełnym bakiem! Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: przepaść | czwartek | Suwałki | ciągnik | ciągnik siodłowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy