Wielkość ma znacznie. Małe jest lepsze?

Klienci salonów samochodowych wybierając nowy pojazd kierują się przede wszystkim ceną. Zwracają jednak również uwagę na ekonomiczność auta, czyli głównie zużycie paliwa i koszty serwisowania.

Nic więc dziwnego, że coraz więcej producentów aut tworzy jednostki napędowe wpisujące się w ideę downsizingu. Cała branża najwidoczniej uznała, że jest to słuszny kierunek i fordowskiej jednostce EcoBoost o pojemności zaledwie 1.0 przyznała tytuł Silnika Roku. Jednak czy jest to również opłacalne dla kierowcy i jego kieszeni?

Co to jest downsizing?

Downsizing w motoryzacji jest niemal jak hasło każdego handlowca - "mieć więcej za mniej", czyli w tym przypadku: mieć więcej mocy i lepsze osiągi przy mniejszej pojemności silnika i mniejszym zużyciu paliwa. Warto także podkreślić, że zwiększenie wydajności jest związane z wysileniem termodynamicznym, a nie mechanicznym jednostki. Tym samym silnik nie jest tak bardzo narażony na usterki, jak w przypadku tuningu.

Reklama

Producenci samochodów w różny sposób podchodzą do downsizingu. Niektórzy zwiększają osiągi poprzez dodatkowe doposażenie jednostki w turbinę lub kompresor, zmienne kąty i wzniosy rozrządu, zastosowanie wysokiego stopnia sprężenia wtrysku paliwa lub zmniejszenie liczby cylindrów. Dość często kilka z tych rozwiązań jest stosowanych jednocześnie, jak chociażby we wspomnianej jednostce Ford - EcoBoost o pojemności 1,0 litra.

Wydatki na paliwo

Zmniejszanie pojemności silnika ma jeden zasadniczy cel - ograniczyć apetyty samochodów na benzynę czy olej napędowy oraz zmniejszyć emisję spalin. Czy tak jest rzeczywiście?

Porównując Forda Focusa z tradycyjnym silnikiem benzynowym 1,6 litra (120 KM) z tym samym samochodem wyposażonym w jednostkę 1,0 EcoBoost (125 KM), łatwo dostrzec, że średnio na dystansie 100 km oszczędzamy 0,9 litra benzyny. Według danych producenta, Focus z silnikiem EcoBoost średnio spala 5,0 l/100 km, a jego odpowiednik z tradycyjnym układem napędowym 5,9 l/100 km. O 35g/km niższa jest też emisja CO2. Zakładając, że rocznie do pokonania mamy 10 tys. km, wówczas możemy zaoszczędzić około 500 złotych na samym paliwie.

Nie jest trudno znaleźć odpowiedni przykład downsizingu także w odniesieniu do silnika dieslowskiego. Japońscy inżynierowie z Nissana w modelu Qashqai zastąpili 2,0-litrową jednostkę silnikiem o pojemności 1,6 litra. Jaki efekt uzyskali?

- Przede wszystkim znacznie zmniejszono zużycie paliwa. W cyklu mieszanym średnie spalanie kształtuje się na poziomie 4,9 litra oleju, czyli o litr mniej niż w egzemplarzach z 2-litrową jednostką. Zatem jeśli ktoś rocznie pokonuje około 20-25 tys. km, to może zaoszczędzić nawet około 1500 zł - mówi Artur Kubiak z salonu Nissan Auto Club w Poznaniu. Mimo, że silnik się zmniejszył, to liczba koni mechanicznych jest niewiele mniejsza i - co ważniejsze - moment obrotowy jest taki sam, jak w jednostce 2,0, ale dostępny jest w większym zakresie obrotów użytkowych, co z kolei poprawia jego przyspieszenie od 50 do 80 km/h.

Wydatki na serwisowanie

Wiele osób obawia się kupowania aut z silnikami o małej pojemności i dużej mocy sądząc, że te mogą być nietrwałe. Jednak eksperci uważają, że takie obawy są bezpodstawne. - Mit mówiący, że silniki o niższym litrażu i jednocześnie dużej mocy częściej się psują można włożyć między bajki. Może się tak dziać, jeżeli mamy do czynienia z tuningiem mocy silnika. Jednak jednostki konstruowane od podstaw z założeniem zmniejszenia pojemności i większej mocy nie ulegają awariom - twierdzi Jacek Brzóska, szef serwisu Ford Bemo Motors w Poznaniu.

Według niego koszty serwisowania są nawet nieco tańsze niż w przypadku tradycyjnych jednostek. - Podstawowy przegląd Forda Focus z silnikiem EcoBoost jest o kilka złotych tańszy niż z tradycyjną jednostką - dodaje Jacek Brzóska. Na dodatek jednostka EcoBoost używa turbosprężarki o małym momencie bezwładności, co pozwala na szybką reakcję na naciśnięcie pedału gazu nawet przy niskich obrotach silnika. Dzięki temu turbosprężarka może dodawać silnikowi mocy w całym zakresie jego prędkości obrotowych. Warto także dodać, że jednostka 2,0 EcoBoost pracuje w oparciu o łańcuch rozrządu, a zatem nie musimy się martwić o koszty wymiany paska rozrządu.

Dodatkowe profity

W czasie, kiedy ceny paliw są bardzo wysokie i raczej będą jeszcze rosnąć takie samochody są z pewnością warte uwagi. Na korzyść samochodów z silnikami mniejszymi litrażowo przemawia również fakt, że w Polsce składka obowiązkowego ubezpieczenia OC samochodu jest naliczana m.in. od pojemności silnika, na czym możemy zaoszczędzić nawet do 1000 złotych.

Co ciekawe, kupując nowy samochód z mniejszymi silnikiem wcale nie musimy zapłacić więcej, mimo, że taka jednostka jest znacznie nowocześniejsza. Porównując ceny wspomnianych dwóch wersji Forda Focusa okaże się, że różnica wynosi zaledwie 150 złotych. I to na korzyść egzemplarzy z jednostką EcoBoost.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy