W tym roku będzie dramat

W minionym roku do Polski sprowadzono z zagranicy zaledwie 693 tys. samochodów używanych. Dla handlarzy był to więc niezwykle trudny okres.

To najniższy wynik od czasu, gdy Polska stała się członkiem Unii Europejskiej. Dla porównania, w 2008 roku do naszego kraju wjechało aż 1,1 mln używanych aut.

Myli się jednak ten, kto sądzi, że Polacy przekonali się w końcu do pojazdów nowych. W ubiegłym roku dilerom udało się sprzedać w Polsce 320 tys. nowych aut, czyli niemal dokładnie tyle samo, ile rok wcześniej. Nie ma się jednak z czego cieszyć, bowiem przed kompletną zapaścią uratował naszych dealerów niemiecki rząd, który wprowadził w Niemczech dopłaty do złomowanych pojazdów. Szacuje się, że co piąty zakupiony w naszym kraju nowy samochód trafił do Niemiec. Samochodowa emigracja działała więc w obie strony, my wyjeżdżaliśmy za Odrę po samochody używane, Niemcy tłumnie zjeżdżali do Polski, by kupić auto nowe.

Co zatrzymało używane?

Na zmniejszony import samochodów używanych złożyło się kilka czynników. W pierwszej połowie roku złotówka wyraźnie osłabła, co sprawiło, ze wyjazdy po auta stały się nieopłacalne. Sytuacja poprawiła się nieco w drugim półroczu, ale wówczas, w czasie "gorączki wrakowej" przez niemiecki rynek wtórny przetoczyło się "złomowe" tornado. Naszym sąsiadom bardziej opłacało się oddać stary samochód na złom, niż odsprzedać go Polakowi, w wyniku czego wiele pojazdów, których historia w naszym kraju trwałaby zapewne kolejne 10 lat, trafiło w Niemczech pod prasę.

Reklama

Zima przeszkodziła

A jak sytuacja wyglądać będzie w obecnym roku? Ministerstwo Finansów informowało niedawno, że w styczniu i lutym sprowadzono do Polski 97 665 samochodów używanych. Jeżeli więc podeprzeć się prostą matematyką, można prognozować, że ten rok będzie dla handlarzy jeszcze gorszy niż ubiegły. Prawdę mówiąc jest to jednak bardzo wątpliwe, bowiem w lutym sprowadzono aż o 8,351 samochodów więcej niż w styczniu. Wynik 53 008 aut sprowadzonych w lutym to niemal o 10 tys. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku (w lutym 2008 roku sprowadzono 43 676 aut).

Na "słabe" pierwsze dwa miesiące tego roku ogromny wpływ miała wybitnie długa zima. Jej wpływ doskonale obrazuje najnowszy raport instytutu Samar, wg którego w marcu, gdy pogoda zaczęła nas rozpieszczać słońcem, sprowadzono już 77 222 sztuki pojazdów używanych. To aż o 60% więcej niż w lutym i o 47% więcej niż w analogicznym okresie minionego roku! W okresie od początku roku do końca marca do naszego kraju wjechało już 159 807 używanych samochodów z zagranicy. Trudno przypuszczać, by słaby wynik z 2009 roku nie został poprawiony. Wygląda więc na to, że dla handlarzy czas zaciskania pasa właśnie się kończy.

Co dalej z nowymi?

Czy to samo mogą też powiedzieć dealerzy? Jeszcze w lutym sprzedano w Polsce 24 401 sztuk samochodów nowych, o 969 pojazdów mniej niż w styczniu. W stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku był to wynik gorszy aż o 19 procent. Oczywiście początek roku nigdy nie należy do najlepszych, ale nie można zapominać, że statystyki nie uratowała wyprzedaż rocznika 2009, która zdała się przejść bez większego echa.

Instytut Samar podał właśnie, że liczba fabrycznie nowych pojazdów zarejestrowanych w naszym kraju w marcu wyniosła 29 606 pojazdów (+37% w porównaniu do lutego), co daje podstawy sądzić, że sprzedaż nowych pojazdów rośnie. Jest to jednak błędne przeświadczenie, bowiem część aut sprzedanych w lutym zarejestrowana została właśnie w marcu. Wypada również zaznaczyć, że podawana przez Samar liczba rejestracji dotyczy też samochodów z homologacją ciężarową, czyli tych, które najchętniej kupowane są przez firmy. Wiele z nich właśnie w pierwszych miesiącach roku przeprowadza okresową wymianę swojego taboru, dlatego trudno przypuszczać, by w kolejne miesiące rysowały się w różowych barwach.

Sytuacja jest o tyle niepokojąca, że w bieżącym roku raczej nie ma co liczyć na powtórkę niemieckiej premii wrakowej. Pamiętajmy, że w ubiegłym roku zarejestrowano w Polsce 270 tys. fabrycznie nowych samochodów, przy czym poziom sprzedaży deklarowany przez dealerów wyniósł 320 tys. sztuk. Z danych wynika więc, że aż 50 tys. nowych samochodów kupionych w Polsce trafiło za granicę.

Wygląda wiec na to, że obecny rok pozwoli odetchnąć jedynie handlarzom, sprowadzającym pojazdy używane. Dealerzy mogą co najwyżej zacisnąć pasa i modlić się o cud. Szansą poprawy dramatycznej sytuacji na rynku samochodów nowych byłoby zapewne wprowadzenie leasingu konsumenckiego, o który od dłuższego czasu postulują u premiera Pawlaka przedstawiciele Polskiej Izby Motoryzacji. Jak dotąd, z mizernym skutkiem.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: okres | samar | dramat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama