Tam jest najtańsze paliwo. Kosztuje tylko 3 zł za litr!

Jedne z najtańszych paliw w Europie są u naszych wschodnich sąsiadów. Ceny paliw w Rosji i na Białorusi są zbliżone i nie przekraczają zazwyczaj równowartości jednego dolara za litr.

Na Białorusi za litr benzyny 95-oktanowej trzeba zapłacić nieco ponad 7 tysięcy rubli czyli równowartość 3 złotych. Mniej więcej tyle samo trzeba zapłacić za litr oleju napędowego.

Białorusini uważają jednak, że paliwa są drogie . Dlatego ci, którzy mają auta starsze często tankują tańszą benzynę 92-oktanową.

Na terenach przygranicznych paliwa są często przemycane do państw Unii Europejskiej. W celu ukrócenia tego procederu i zmniejszenia kolejek na przejściach granicznych białoruskie władze pozwalają jednym autem przekraczać granicę nie częściej niż raz na 8 dni. Ludzie, którzy trudnią się tym procederem, najczęściej jeżdżą samochodami do baków których można jednorazowo wlać około 100 litrów paliwa.

Reklama

Tymczasem zachód Europy cierpi z powodu wysokich cen paliw.

Dla wielu Hiszpanów jazda samochodem staje się luksusem. Litr benzyny kosztuje 1,51 euro, a oleju napędowego -1,42 euro. Tylko od początku wakacji cena benzyny i olejów napędowych wzrosła o ponad 3 procent.

Kiedy cztery lata temu cena litra benzyny przekroczyła w Hiszpanii 1 euro, firmy transportowe, taksówkarze i kierowcy ciężarówek zagrozili strajkiem. Teraz zatankowanie 50 litrowego baku kosztuje 75 euro. Ponieważ wielu rodzin nie stać na codzienne dojazdy samochodem do pracy, coraz więcej osób korzysta z transportu publicznego. Tylko w Barcelonie sprzedaż benzyny i olejów napędowych spadła o prawie 7 procent.

Jak informują pracownicy salonów samochodowych, dla klientów najważniejsze są: cena auta i zużycie benzyny.

Niemcy także narzekają na rekordowo wysokie ceny paliw na stacjach. W ostatnich tygodniach litr benzyny bezołowiowej kosztował ponad 1,70 euro. Kierowcy nie kryją złości, bo tak drogiej benzyny jeszcze w Niemczech nie było.

Dlatego zdecydowana większość Niemców domaga się, przynajmniej czasowego, obniżenia podatków paliwowych, które stanowią ponad połowę ceny benzyny. Rząd odrzuca jednak takie rozwiązanie tłumacząc, że skorzystałyby na tym głównie koncerny paliwowe, a nie kierowcy.

Producenci paliw tłumaczą, że drożyzna na stacjach to wina wysokich cen ropy naftowej na światowych rynkach. Sytuację pogarsza też kryzys w Europie. Euro jest bowiem słabe wobec dolara, przez co zakupy ropy, za którą płaci się właśnie w amerykańskiej walucie, stały się droższe.

Niemieckie media przypominają, że w ciągu ostatnich 13 lat benzyna podrożała w Niemczech niemal o 100%. Pod koniec lat 90-tych za litr paliwa płacono, w przeliczeniu niecałe 90 eurocentów.

We Włoszech, po przekroczeniu wczoraj mitycznej granicy dwóch euro za litr, cena benzyny podskoczyła o kolejny cent w górę. Zapowiedziano już, że nie spełnią się marzenia konsumentów o tym, by przedłużone zostały letnie obniżki cen paliw w weekendy, co dawało możliwość zaoszczędzenia nawet 20 centów na litrze.

Na jednej ze stacji we Florencji widziano dziś cenę 2,02 euro za litr benzyny bezołowiowej. A więc o jeden cent więcej niż żądano wczoraj w Toskanii i Ligurii.. Nie podrożał natomiast olej napędowy, który na południu kraju kosztuje 1,85 euro.

Złą wiadomość dla kierowców ma dyrekcja kontrolowanego przez skarb państwa koncernu energetycznego ENI. To on na początku lata wystąpił z inicjatywą obniżki cen w weekendy, co spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem. Oznaczało bowiem możliwość zaoszczędzenia nawet 15 euro na jednym tankowaniu. Inicjatywa ta zakończy się nieodwołalnie w najbliższy weekend.

Zabiegające o to, by tak się nie stało organizacje konsumenckie namawiają do tankowania na stacjach benzynowych nie związanych z wielkimi koncernami naftowymi. Mają one niewielki margines manewru, dzięki czemu paliwo jest tam wciąż jeszcze nieco tańsze.

Ceny paliw rosną również w Czechach. W ostatnich dniach przekroczyły w niektórych regionach psychologiczny poziom 40 koron z litr 95-oktanowej benzyny bezołowiowej.

W ostatnich kilku miesiącach ceny paliw systematycznie pną się w górę i zawsze są wyższe niż u sąsiadów, na przykład w Polsce, na Słowacji czy w Austrii.

Stowarzyszenie przewoźników prywatnych bezskutecznie wzywa ministra finansów do obniżenia akcyzy. Mnóstwo ich pojazdów, przede wszystkim TIR-ów tankuje paliwa poza granicami Czech, bardzo często w Polsce. Tak samo postępują właściciele samochodów prywatnych. Ponieważ różnica na jednym litrze benzyny czy oleju napędowego wynosi nawet trzy korony, przy zatankowaniu zbiornika do pełna, w zależności od jego pojemności może wynieść nawet od 40 do 60-ciu i więcej złotych.

Mamy więc ponownie do czynienia z tzw. turystyką paliwową, którą pamiętamy z początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy to Czesi masowo korzystali z polskich stacji benzynowych.

IAR/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy