Rząd dopłaci do przeróbki auta na LPG?

W ostatnim czasie do miana rzecznika kierowców urastali głównie posłowie ruchu Kukiz’15. To oni systematycznie zgłaszali (odrzucane większością głosów PiS) projekty ustaw dotyczących chociażby przywrócenia możliwości czasowego wyrejestrowania samochodu osobowego.

Obecnie losy zmotoryzowanej części społeczeństwa zdają się też leżeć na sercu posłom PO. Niestety, proponowane przez nich rozwiązania zdradzają, że chodzi raczej o wywołanie medialnego szumu niż rzeczywistą chęć pomocy kierowcom.

16 stycznia do Ministra Finansów wpłynęła interpelacja autorstwa posłanki PO - Mirosławy Nykiel. Jej treść jest na tyle intrygująca (by nie powiedzieć niedorzeczna), że postanowiliśmy zacytować ją w całości:

"Szanowna Pani Minister,

po polskich drogach porusza się aż 14,6% pojazdów zasilanych gazem. Według rozrachunku koszt jazdy na LPG jest znacznie bardziej opłacalny niż na benzynę. Okazuje się jednak, że po montażu instalacji gazowej posiadaczom wzrastają wydatki za polisę OC. Należy podkreślić fakt, że gaz jest powszechnie uznawany za paliwo ekologiczne - w porównaniu z ropą czy benzyną, które zatruwają środowisko.

Reklama

W związku powyższym proszę o odpowiedź na pytania:

1. Dlaczego ceny składek OC posiadaczy samochodów z napędem gazowym są wyższe niż w przypadku benzyny czy ropy?

2. Dlaczego ministerstwo w walce o ograniczenie smogu nie zaproponuje dofinansowań do wymiany instalacji LPG?"

Na wstępie wypada podziękować posłance Nykiel za zwrócenie uwagi na rzeczywisty problem. Podnoszenie przez ubezpieczycieli stawek OC w przypadku samochodów wyposażonych w instalacje gazowe rzeczywiście wydaje się sprzeczne z logiką. Dziesiątki testów (w tym zderzeniowych) udowodniły, że gaz płynny zapewnia wyższy poziom bezpieczeństwa niż benzyna. Na podobną zależność dotyczącą obowiązkowych, rozszerzonych, badań technicznych pojazdów wyposażonych w instalacje LPG zwracają też uwagę diagności. W prywatnych rozmowach wielu z nich mówi wprost, że ustawodawcy chodzi wyłącznie o pieniądze...

Niestety zarówno sam adresat, jak i treść interpelacji sugerują, że posłanka Nykiel nie do końca zgłębiła poruszane zagadnienie. Dlaczego?

Pomijając już potoczny (a posłanka m.in. ukończyła studia z filologii polskiej!) i pełen błędów logicznych język (samochody jeżdżą na olej napędowy a nie "ropę", koszt nie może być bardziej opłacalny, a skoro po drogach porusza się 14,6 proc pojazdów zasilanych gazem, to co robi reszta? stoi?) wypada wiedzieć, że minister finansów ma znikomy wpływ na politykę cenową firm ubezpieczeniowych. Wprawdzie Skarb Państwa posiada obecnie około 34 proc. udziałów w trzęsącym polskim rynku ubezpieczeń PZU, ale Ogólne Warunki Ubezpieczenia i sposoby naliczania składek OC każdy z ubezpieczycieli określa we własnym zakresie. Śmiało można wiec założyć, że wskazany resort nie dysponuje wiedzą pozwalającą odpowiedzieć na pytanie, "Dlaczego ceny składek OC posiadaczy samochodów z napędem gazowym są wyższe niż w przypadku benzyny czy ropy?".

Więcej wątpliwości budzi jednak drugi punkt cytowanej interpelacji, w którym posłanka Nykiel zapytuje "Dlaczego ministerstwo w walce o ograniczenie smogu nie zaproponuje dofinansowań do wymiany instalacji LPG?".

Już same słowa mówiące o "wymianie instalacji LPG" budzą zdziwienie. Nie wiadomo, czy chodziło o wymianę zamontowanych już w pojazdach instalacji na nowsze (wyższej generacji), czy raczej - co bardziej prawdopodobne - stworzenie systemu dopłat do nowych urządzeń. Z takiego rozwiązania ucieszyliby się zapewne rodzimi producenci. Polska to - obok Włoch - prawdziwy europejski potentat w dziedzinie produkcji samochodowych instalacji gazowych. Sęk w tym, że przytaczany przez posłankę argument dotyczący "walki ze smogiem" sam w sobie jest mocno chybiony. W przypadku samochodów do zjawiska smogu przyczyniają się głównie samochody zasilane olejem napędowym, czyli te, do których instalacji LPG praktycznie się nie montuje.

Wydatek na przeróbkę silnika benzynowego jest całkiem spory. W przypadku czterocylindrowej jednostki montaż najpopularniej obecnie instalacje IV generacji, czyli sekwencyjnego wtrysku gazu w fazie lotnej, to wydatek około 2500 zł. Zwolennicy nowszego rozwiązania - wtrysku gazu w fazie ciekłej - muszą pomnożyć tą kwotę razy dwa. Koszty rosną również w przypadku silników z większą liczbą cylindrów.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy