NBP ogłosił przetarg na samochody. Biedy nie będzie

Jednym z naturalnych sposobów radzenia sobie ze stresem jest mechanizm wyparcia. Mówiąc wprost - niezależnie od okoliczności - funkcjonujemy "jak gdyby nigdy nic" - nie dopuszczając do siebie myśli o sytuacji kryzysowej.

Absolutnym mistrzostwem w stosowaniu tej taktyki okazał się właśnie Narodowy Bank Polski, który - już po wprowadzeniu przez władze stanu zagrożenia epidemiologicznego - ogłosił przetarg na wynajem długoterminowy 38 samochodów. Wśród nich znalazł się również luksusowy suv dla prezesa...

W specyfikacji czytamy, że NBP planuje wynająć na cztery lata 38 pojazdów. Wśród nich znalazły się: 10 samochodów segmentu C z nadwoziem kombi, 16 aut segmentu D, 10 ośmioosobowych minibusów, jeden siedmioosobowy minivan oraz - wisienka na torcie - jeden luksusowy suv. Wszystkie samochody w danym segmencie (zamówienia - przyp. red.) muszą być takiej samej marki, modelu i wyprodukowane przez tego samego producenta. Auta trafić mają do oddziałów NBP w całym kraju - m.in. w: Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Olsztynie, Opolu czy Lublinie.

Reklama

Reprezentacyjny suv ma być w dyspozycji centrali Narodowego Banku Polskiego w Warszawie.

W tym przypadku auto spełniać musi wyśrubowane wymagania. Rozstaw osi to minimum 3100 mm. Zamawiający chce, by samochód napędzany był na obie osie. Na układ napędowy składać ma się wysokoprężny silnik o pojemności między 2,5 a 3,0 l (co najmniej 330 KM) i automatyczna skrzynia biegów. Auto mieścić musi 7 osób i dysponować takimi elementami wyposażenia, jak aktywny tempomat. O komfort dbać mają: minimum czterostrefowa klimatyzacja, podgrzewane siedzenia (również w drugim rzędzie), adaptacyjne reflektory w technologii LED (lub laserowej), panoramiczne okno dachowe czy komputer pokładowy w języku polskim wyposażony w fabryczny tuner TV. Samochód polakierowany ma być na kolor czarny.

W przypadku aut segmentu D, szykowanych zapewne dla kadry kierowniczej, NBP wymaga m.in. rozstawu osi 2750 mm, benzynowego silnika (1.8 l - 2.0 l) o mocy między 180 a 200 KM i napędu na przednie koła. Lista wyposażenia obejmować ma m.in.: reflektory biksenonowe lub w technologii LED, dwustrefową klimatyzację, komputer pokładowy w języku polskim i nawigację satelitarną z mapą naszego kraju. Auta mają być w kolorze szarym lub grafitowym.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że informacje o przetargu pojawiły się na stronach NBP 17 marca, czyli już po wprowadzeniu przez władze stanu zagrożenia epidemiologicznego. W tym miejscu warto dodać, że dokładnie dzień wcześniej premier Mateusz Morawiecki nakazał unieważnić tego typu postępowania w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, ministerstwach i urzędach państwowych. W efekcie odwołano np. postępowanie dotyczące dostawy 280 aut dla administracji rządowej.

Suchej nitki na prezesie NBP nie pozostawia opozycja. Dosadny wpis zamieścił na Twitterze chociażby poseł PO - Michał Szczerba. 

Jednak nie wszystkie wymienione przez posła pojazdy mieszczą się w wymaganiach technicznych stawianych przez bank. W przypadku Audi i BMW problemem są mniejsze od wymaganych rozstaw osi czy moc. Jedyny model, który spełnia wszystkie wymagania NBP to Mercedes GLS.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama