Koncerny wiedzą, że Polaka nie stać na paliwo. I co robią?

- Dla przeciętnego Polaka zatankowanie samochodu do pełna, to wydatek kilkunastu procent jego dochodów netto, podczas gdy dla przeciętnego obywatela Niemiec, Austrii czy Francji to jest raptem kilka procent - mówi Bogdan Kucharski, prezes zarządu BP Polska.

Jednocześnie podkreśla, że branża paliwowa w ciągu ostatnio roku wyjątkowo mocno starała się zapewnić niskie stawki na stacjach i to nawet kosztem swoich marż.

Ostatnia dekada należała do udanych dla branży paliwowej, wyjątkiem jest miniony rok.

- Z perspektywy końcowego klienta wydawałoby się, że nasze firmy zarabiają dużo pieniędzy, ale w zeszłym roku marże były wyjątkowo niskie - mówi Bogdan Kucharski. - W zasadzie wszyscy operatorzy na rynku starali się nie przekraczać kolejnych poziomów cenowych po to, aby podtrzymywać popyt. Jest gdzieś ta fizyczna bariera popytu dla polskich konsumentów.

Reklama

Granicą psychologiczną jest w Polsce poziom 6 zł. Jednak jak zapewnia prezes BP, stawek za paliwo w Polsce i u naszych sąsiadów nie da się tak prosto porównać.

- Mówi się o tym, że paliwa są drogie w całym świecie, również w Europie. Ale dla przeciętnego Polaka zatankowanie samochodu do pełna, to wydatek kilkunastu procent jego dochodów netto, podczas gdy dla przeciętnego obywatela Niemiec, Austrii czy Francji to jest raptem kilka procent. Więc tutaj te bezwzględne koszty paliw w jakiś sposób będą determinować tempo rozwoju branży - zaznacza ekspert.

Koszty produktów i kursy ropy na rynkach międzynarodowych ustabilizowały się. Przedstawiciele branży mają jednak kolejne zmartwienia.

- Chwilowym problemem dla nas są zawirowania kursów walutowych, które podbijają ceny gotowych produktów i wpływają na sytuację rynkową. Jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić, że na pewno ten trend będzie rosnący. Już kilka miesięcy temu testowaliśmy mocno barierę 6 złotych za litr paliwa - przypomina Bogdan Kucharski.

Od kilku ostatnich tygodni stawki utrzymują się lekko poniżej tej granicy.

- Mam nadzieję, że tak zostanie. Natomiast jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia i jako branża wysuwamy wiele postulatów, które mogłyby potencjalnie ceny dla klientów końcowych ograniczyć - zapewnia przedstawiciel BP.

Podaje, że dotyczy to np. sfery zapasów obowiązkowych, opłat od kart kredytowych, sposobu obsługi LPG na stacjach.

- Jest jeszcze ileś rzeczy, które można zmienić po to, by cena dla klienta końcowego była niższa. Oczywiście żadna z nich sama w sobie nie przyniesie kilkudziesięciu procentowych obniżek, ale te kilka drobnych inicjatyw złożonych razem, może się przełożyć na ograniczenie wzrostów kosztów paliwa, jeżeli nie w ogóle na obniżkę cen paliwa - uważa Bogdan Kucharski.

Dyskutuj: Ile musiałoby kosztować paliwo, żebyście przestali jeździć?

Prezes BP Polska dla Newseria:

(Newseria)

Dowiedz się więcej na temat: Netto | Bogdan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy