Ile jest z Niemiec do Gniezna? Minus 200 tys. km!

"Jaka odległość dzieli Gniezno od niemieckiej granicy? Minus dwieście tysięcy kilometrów". Dowcip, który przewija się na motoryzacyjnych forach można by uznać za całkiem zabawny, gdyby nie fakt, że nie ma w nim ani krzty przesady...

Pewien znajomy poprosił nas niedawno o pomoc w znalezieniu następcy dla jego leciwego, trawionego zębem czasu i korozji, Mercedesa W210. Wybór - co uznać można za dość oczywiste - padł na następcę popularnego "okulara", czyli Mercedesa typoszeregu W211. Niestety, zakładany budżet - maksymalnie 25 tys. zł - ogranicza poszukiwania do egzemplarzy wyprodukowanych przed liftingiem z 2006 roku, a więc tych, które wyposażone były w kapryśną i drogą w naprawach pompę hamulcową SBC.

Mimo tego, chcieliśmy jak najlepiej wywiązać się z powierzonego nam zadania. Standardowo, nasze badanie rynku zaczęliśmy od niemieckich serwisów ogłoszeniowych...

Reklama

W cenie do ok 5 tys. euro, bez większych problemów, znaleźć można samochody z przebiegiem poniżej 300 tys. km. Są to - z reguły - pojazdy od pierwszego lub drugiego właściciela, najczęściej z pierwszych lat produkcji (2002 -2003). Nieźle, ale wydatek 25 tys. zł (z opłatami) na 12-letnie auto o dyskusyjnej opinii nie wydaje się zbyt dobrym pomysłem.

Okazuje się jednak, że wspomniana kwota pozwala na zakup Mercedesa W211 na polskim rynku. Co więcej, przynajmniej jeśli wierzyć deklaracjom sprzedawców, niemal wszystkie z oferowanych w Polsce samochodów mają mniejsze przebiegi i są w lepszym stanie niż auta za naszą zachodnią granicą!

Na niemieckim rynku zauważyć można pewną zdrową tendencję. Ceny aut uwarunkowane są głównie stanem technicznym i przebiegiem. Przykładowo - 14 tys. zł wystarczy na zakup "poliftowego" auta (2006 rok) z silnikiem Diesla o pojemności 2,1 l. Jest tylko jeden mały minus - samochód legitymuje się przebiegiem 694 tys. km... Za nieco ponad 15 tys. zł kupimy też W211 z 2005 roku z ubóstwianym przez fanów marki, pięciocylindrowym silnikiem 2,7 l. Warunek? Przebieg powyżej 450 tys. km.

Jeśli interesują nas auta z mniejszymi przebiegami musimy już dysponować większym budżetem. 20 tys. zł wystarczy na W211, który pokonał do tej porty tylko 260 tys. km. Trzeba się będzie jednak pogodzić z rocznikiem (2002-2003) i ubogą wersją - 200/220 CDI.

Ci, którzy nie mogą zaakceptować takiego stanu rzeczy powinni udać się do Polski. Na tym tle nasz rynek jawi się niczym kraina mlekiem i miodem płynąca. Przykładów nie trzeba wcale daleko szukać...

W najpopularniejszym w Polsce serwisie aukcyjnym ceny interesujących nas Mercedesów (nieuszkodzonych) zaczynają się od niespełna 20 tys. zł. Oferta ogranicza się do kilkunastu pojazdów - tylko jeden z nich legitymuje się przebiegiem ponad 300 tys. km. W pozostałych przypadkach - przynajmniej zdaniem obecnych właścicieli - auta pokonały do tej pory między 220 a 280 tys. km.

Rekordzista, za nieco ponad 25 tys. zł, wystawił na sprzedaż auto z 2002 roku (z silnikiem 2,7 l CDI) które - jego zdaniem - przejechało do tej pory nieco ponad 145 tys. km!

Bez większych problemów, w cenie około 25 tys. zł, znajdziemy też auta z silnikami 2,7 l i 3,2 l legitymujące się przebiegami około 250-280 tys. km. Co ciekawe, większość z nich, to samochody z nadwoziem typu kombi, które - jak powszechnie wiadomo - niemieccy emeryci kupują głównie po to, by w czasie cotygodniowych zakupów siły nabywczej ich sowitych emerytur nie ograniczały ciasne bagażniki sedanów...

Wniosek? Po lekturze kilkuset ogłoszeń dotyczących sprzedaży wspomnianego modelu Mercedesa coraz poważniej zastanawiamy się nad zmianą branży. Zamiast tracić wzrok przed ekranem komputera być może lepiej byłoby skupować używane auta w Polsce i - następnie - wywozić je do Niemiec, Francji lub Szwajcarii. Zakładając rzecz jasna, że deklarowane przebiegi i opisy stanu technicznego odpowiadają prawdzie, na każdym wywiezionym z Polski samochodzie zarobić można - lekko licząc - 2 lub 3 tys. euro!

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy