BMW M6: cena w USA i w Polsce

W teorii rachunek ekonomiczny jest prosty. Ten sam produkt (w naszym wypadku samochód) powinien kosztować wszędzie tyle samo.

Idąc nieco dalej i biorąc pod uwagę kolejne aspekty, jesteśmy w stanie nieco od tego poglądu odejść. Nie można przecież zapominać o kosztach transportu czy zróżnicowanych opłatach celno-podatkowych. Dodatkowo nieco zamieszenia wprowadzają wahające się kursy walut, które również mogą mieć wpływ na cenę.

Jednak patrząc z punktu widzenia producenta każdy samochód przedstawia taką samą wartość, a więc zysk z niego powinien być taki sam. Co prawda, teoria ekonomii mówi jeszcze, że przy ustalaniu ceny nie można zapominać o sile nabywczej potencjalnego klienta, bo inaczej szybko można splajtować, a więc samochód w krajach biedniejszych powinien być nieco tańszy niż w państwach bardziej zamożnych...

Reklama

Jednak motoryzacyjna rzeczywistość jest taka, że chyba każdy profesor ekonomii złapałby się za głowę, ewentualnie chwycił za pióro i od nowa napisał stosowny podręcznik.

Skąd taki wniosek? Już wyjaśniamy.

BMW M6 to samochód niedostępny dla przeciętnego Polaka. To nie oznacza jednak, że nie ma go w ofercie polskiego przedstawicielstwa tej firmy. Wprost przeciwnie, auto takie jest i w najnowszym, opublikowanym zaledwie dwa tygodnie temu cenniku, który uwzględnia wszystkie ostatnie wydarzenia makroekonomiczne widnieje w nim cena 495 tysięcy złotych. To oznacza, że po ostatnich dynamicznych wzrostach płac, przeciętny Polak może je kupić (nie jedząc i nie pijąc) już po mniej więcej 18 latach.

Ale... ten sam samochód, wyprodukowany również w Niemczech, przewieziony statkiem przez ocean Atlantycki raptownie traci na wartości! Po dobiciu do brzegów USA BMW M6 warte jest jedynie... 100 tysięcy dolarów (specyfikacją tylko niewiele różni się od wersji sprzedawanej na europejskim rynku). A ponieważ przeciętny Amerykanin co miesiąc kasuje około 2380 dolarów, to do salonu może udać się już po 3,5 roku!

Licząc dalej, 100 tysięcy dolarów, to - według obecnych kursów - mniej więcej 250 tysięcy złotych! Gwoli ścisłości, powinniśmy przeliczyć złotówki i dolary na euro, bo ta waluta obowiązuje w Niemczech, ale bez kolejnych wyliczeń wiadomo, że dolar stracił na wartości zarówno do euro, jak i złotówki.

Jak to więc jest, że to samo auto opłaca się sprzedać o połowę taniej, za to wielokrotnie dalej od miejsca wyprodukowania?

Dużo można zrzucić na politykę fiskalną polskiego państwa, jednak przywożąc w imporcie indywidualnym takie BMW do Polski, sumarycznie rzecz biorąc, kupimy je i tak taniej niż w polskim salonie. Nawet jak doliczymy koszty transportu, cła itd.

Producent nie kryje, że M6 netto kosztuje dokładnie 357 163 zł! Czyli łupi nas nie tylko państwo, ale również producenci, którzy chyba zakładają, że wyzwoleni od dużych fiatów i maluchów Polacy wydadzą ostatni grosz, żeby jeździć dobrym, nowym autem... I co gorsza, mają rację. Oczywiście nie bierzemy w tym momencie pod uwagę wspomnianego BMW M6...

Podobne różnice odnajdziemy jednak w przypadku innych modeli BMW (np. 128i coupe, 29 850 dolarów, czyli 75 tys. zł oraz 176 700 zł brutto w polskim salonie), ale również wielu innych marek, które można taniej kupić na Litwie, Łotwie, a nawet Niemczech.

Oceń swoje BMW. Kliknij TUTAJ.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: auto | USA | BMW | BMW M6
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy