Będą dopłaty do samochodów? To pomysł na ożywienie rynku

Przemysł motoryzacyjny jeszcze przez długie lata odczuwać może następstwa pandemii koronawirusa. Jeden z pomysłów na ożywienie tej gałęzi gospodarki zakłada wprowadzenie dopłat do nowych samochodów. Oczywiście nie w Polsce...

O powrót do sprawdzonych rozwiązań z przeszłości apeluje do władz niemiecka branża motoryzacyjna. W tym tonie wypowiadali się ostatnio m.in. dyrektor generalny marki Volkswagen - Ralf Brandstatter - oraz prezes BMW - Oliver Zipse.

Skokowe załamanie popytu na nowe samochody to potężny cios w niemiecką gospodarkę. Motoryzacja to dla naszych sąsiadów zza Odry najważniejsza z gałęzi przemysłu zapewniająca setki tysięcy miejsc pracy. Tymczasem sprzedaż nowych pojazdów w marcu spadła w krajach Unii Europejskiej o rekordowe 52 proc. Zatrzymanie fabryk i zamknięcie salonów na taką skalę to dla branży zjawisko bez precedensu we współczesnym świecie.

Reklama

Jak informuje serwis Autonews, z początkiem maja w Berlinie spotkać się mają przedstawiciele producentów, związków zawodowych i władz centralnych. Debata pomóc ma w opracowaniu planu pobudzenia przemysłu motoryzacyjnego.

Tzw. "premie wrakowe" wprowadzono w Niemczech w 2009 roku, by zachęcić klientów do kupowania nowych aut w dobie szalejącego wówczas kryzysu ekonomicznego. Wzorem naszych zachodnich sąsiadów poszło wkrótce kolejnych 13 europejskich krajów. W niektórych państwach, oprócz fizycznych dopłat dla nabywców, rządy wspierały też klientów udzielając nieoprocentowanych pożyczek. Za Odrą dopłata do nowego pojazdu wynosiła 2500 euro. Warunkiem jej otrzymania był wybór nowego samochodu (wówczas z normą emisji spalin co najmniej Euro 4) i złomowanie dotychczasowego pojazdu. Ten ostatni musiał mieć co najmniej 9 (!) lat i pozostawać w rękach właściciela od co najmniej roku.

W efekcie rządowych dopłat popyt na nowe samochody wśród klientów indywidualnych w Niemczech (dopłaty nie obowiązywały firm) skokowo wzrósł. W sumie rok 2009 zamknął się w Niemczech wynikiem aż 680 tys. aut dostarczonych klientom indywidualnym. Oznacza to, że w porównaniu rok do roku, popyt na nowe auta wzrósł wówczas wśród tej grupy nabywców o - uwaga - 250 proc!

Przedstawiciele niemieckich władz nie przesądzają sprawy i unikają odpowiedzi na pytania o możliwość wprowadzenia dopłat do samochodów. Deklaruję jednak, że bacznie przyglądają się sytuacji branży motoryzacyjnej i pozostają otwarci na dialog.

Od razu sprecyzujmy, że nie ma szans na takie rozwiązanie w Polsce. Rządowi PiS nie udało się nawet uruchomić programu dopłat do zakupu samochodów elektrycznych, które tak szumnie zapowiadano pod koniec ubiegłego roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama