Amerykańskie marzenie

Nie dość, że płace w USA są kosmicznie wysokie, to ceny samochodów - zaskakująco niskie. Lektura amerykańskich cenników samochodowych może nabawić Polaka ciężkich kompleksów. W naszym kraju, żeby jeździć w miarę nowoczesnym i wygodnym samochodem trzeba dysponować albo fortuną albo też znacznym kredytem bankowym (no i oczywiście możliwością jego spłacenia)...

Nie dość, że płace w USA są kosmicznie wysokie, to ceny samochodów - zaskakująco niskie. Lektura amerykańskich cenników samochodowych może nabawić Polaka ciężkich kompleksów. W naszym kraju, żeby jeździć w miarę nowoczesnym i wygodnym samochodem trzeba dysponować albo fortuną albo też znacznym kredytem bankowym (no i oczywiście możliwością jego spłacenia)...

Auta, choć coraz popularniejsze, traktowane są u nas wciąż jako luksus i niemal symbol życiowego sukcesu. Zresztą jak może być inaczej skoro np. nauczyciel zarabia oszałamiające 200 dolarów miesięcznie, a tzw. przeciętna pensja nie przekracza nawet 400 dolarów.

Amerykanie, ze swoimi wielokrotnie wyższymi pensjami musieliby z niedowierzaniem patrzeć na rozwój motoryzacji w Polsce. Zarabiają bowiem nieporównywalnie więcej od Polaków, a za kupowane w USA auta płacą mniej niż kosztują one nad Wisłą.

Jedno z wydań miesięcznika "Motor Trend" zawiera m.in. reklamę forda contoura, czyli amerykańskiej wersji mondeo. Aby osłupienie cenowe było większe wymieńmy elementy wyposażenia tego autka. Reklamowana w "MT" amerykańska wersja SE Sport dysponuje m.in.: 170-konnym silnikiem V-6, klimatyzacją, systemem kontroli prędkości, podwójnymi poduszkami powietrznymi "drugiej generacji" (cokolwiek to znaczy), skórzanym wykończeniem kierownicy, sportowymi fotelami kubełkowymi, elektrycznymi: zamkami, szybami i lusterkami, systemem antykradzieżowym, zabezpieczeniem zamków przed otwieraniem przez dzieci, tylnym spojlerem i pięknymi aluminiowymi felgami...

Reklama

Wystarczy? No to teraz cena: 17 tys. 320 USD, czyli jakieś 74.4 tys. zł. Dużo? Dla przeciętnego Polaka to oczywiście kwota zawrotna. Jednak za te 70-parę tysięcy w Polsce można kupić sobie auto z silnikiem 1,6 i wyposażeniem wypadającym mizernie z opisaną ofertą amerykańską. Ciekawe swoją drogą, ile trzeba byłoby zapłacić za takiego contoura po sprowadzeniu go do Polski z USA. Można obawiać się, że koszty, cła i rozmaite opłaty spowodowałyby przynajmniej stłumienie radości z posiadania takiego samochodu... Dodajmy, że jeśli ktoś wybierze inną wersję contoura - LX zapłaci za nią ok. 15 tys. USD.

Zobaczmy, ile w USA kosztują inne samochody. Może toyota corolla LE? Za takie auto z 1.8-litrowym, 120-konnym silnikiem zapłacimy w USA ok. 16 tys. USD, czyli ok. 68,8 tys. zł.

A może hyundai tiburon (znany u nas jako coupe)? Ceny wersji z 2-litrowym 140-konnym silnikiem zaczynają się już w okolicach 14,9 tys. USD, czyli 64 tys. zł.

Amatorzy aut większych mogą skorzystać z możliwości kupna np. samochodu dodge caravan. Wersja SE z 3,3-litowym silnikiem V-6 o mocy 158 KM kosztuje od ok. 20,7 tys. USD, czyli ok. 89 tys. zł.

Preferujący nowości mogą skusić się na zakup najnowszego modelu volkswagena passata. Wersja GLS ze 150-konnym silnikiem 1,8 kosztuje od ok. 20,7 tys. USD, czyli - podobnie jak w przypadku caravana - ok. 89 tys. zł.

Jeśli ktoś ma ochotę doprowadzić do ataku zazdrości pół miasta i ostro "szpanować", może zafundować sobie najnowszy model lexusa. Ta komfortowa limuzyna z 4-litrowym silnikiem V-8 o mocy - bagatelka - 290 KM to wydatek rzędu ok. 52,9 tys. USD, czyli ok. 227 tys. zł.

Dużo? Dla większości z nas wręcz niewyobrażalnie dużo. Ale jest już w Polsce trochę osób, które bez mrugnięcia okiem skorzystałyby z takiej oferty. Niestety, nie zbudowaliśmy drugiej Japonii. Na drugie współczesne Stany Zjednoczone też się na razie nie zanosi. Ale pomarzyć można...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: USA | ceny samochodów | Auta | marzenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy