100 tysięcy zł za nowe auto? Coraz mniej modeli do kupienia

​Nowe samochody są obecnie nie tylko trudno dostępne, ale też coraz więcej kosztują. A może być jeszcze gorzej. Według niektórych prognoz, w tym roku pojazdy prosto z salonów podrożeją o dalsze 15-20 proc.

To dobry moment, by powrócić do naszego tekstu z października 2020 r., w którym pokazywaliśmy, jakie fabrycznie nowe auto osobowe da się kupić za 100 000 zł, czyli pieniądze, które, jak się jeszcze niedawno wydawało, zapewniają nabywcy dużą swobodę wyboru. Od chwili publikacji wspomnianego materiału minęło 16 miesięcy. Jak w tym czasie zmieniły się cenniki uwzględnianych wtedy modeli?

Na początek dwa podstawowe założenia, identyczne jak w poprzedniej analizie. Po pierwsze, samochód jest kupowany za gotówkę i cenę widniejącą w oficjalnym katalogu importera; bez targów, negocjacji, promocji, czekania na "wyprzedaż rocznika", zabiegania o rabaty i bonusy, gratisowy montaż dywaników itp. Po drugie, stojąc przed alternatywą: wóz z najsłabszym w ofercie silnikiem za to z bogatszym wyposażeniem czy odwrotnie, mocniejszy napęd, ale krótsza lista pozycji zaznaczonych w konfiguratorze, decydujemy się na rozwiązanie numer jeden, czyli lepszy motor, mniejszy "wypas".

Reklama

Już jesienią 2020 r. ze smutkiem pisaliśmy, że poza zasięgiem klienta dysponującego kwotą 100 000 zł są pojazdy elektryczne, zdecydowana większość crossoverów i SUV-ów  od kompaktowych w górę oraz limuzyn klasy średniej. Tu się rzecz jasna nic nie zmieniło, chociaż... stop. Przecież w sprzedaży pojawiła elektryczna Dacia Spring, która nawet w najbogatszej wersji Comfort Plus, bez jakichkolwiek rządowych dopłat za to z kompletem okablowania, kosztuje 90 900 zł, a więc znacząco poniżej wyznaczonego przez nas limitu. 

A co tam u liderów polskiego rynku? Jesienią 2020 r. zastanawialiśmy się, czy 100 000 zł wystarczy na zakup hybrydowej Toyoty Corolli. Odpowiedź brzmiała twierdząco, bowiem hatchback 1.8 122 KM Comfort, biały (jedyny lakier nie wymagający dopłaty) i bez jakiegokolwiek pakietu ponadstandardowego wyposażenia (aczkolwiek już w podstawie zupełnie przyzwoitego), kosztował dokładnie 99 900 zł. 

Pisząc niniejszy tekstu, w przypadku Corolli hatchback na stronie internetowej polskiego oddziału japońskiego koncernu znaleźliśmy jedynie cennik z adnotacją "wyprzedaż 2021". Przy modelu 1.8 Hybrid 122 KM e-CVT widnieje informacja: "wyprzedane". Ten sam wóz, ale w nadwoziu typu sedan (opcja wyposażenia Comfort), już z rocznika 2022, kosztuje od 103 400 zł, a więc nieco ponad przyjęty budżet. Dla porządku dodajmy, że wśród hatchbacków dostępna jest, jak się zdaje, wersja 1.2 Turbo 116 KM Multidrive S Comfort, rocznik 2021, w cenie od 96 800 zł. W "stówce" się zatem mieścimy, ale to jednak nie hybryda...

 

 Teraz zajrzyjmy do salonu Skody. Za Octavię 1.5 TSI 150 KM, z sześciobiegową manualną skrzynią biegów, w wersji wyposażenia Ambition, z lakierem metalizowanym, w październiku 2020 r. należało zapłacić wyjściowo 96 550 zł. Teraz tak samo skonfigurowany (a przynajmniej identycznie oznaczony) wóz figuruje w cenniku z kwotą 108 750 zł. Rezygnując z "metalika" zaoszczędzimy 2650 zł. Crossover Kamiq, z takim samym silnikiem i również w wersji Ambition, zdrożał z 90 650 do 97 200 zł.

100 000 zł nie wystarczy na zakup nowego Volkswagena Golfa z silnikiem 1.5 TSI 150 KM (ceny od 102 690 zł). Pozwoli jednak stać się właścicielem  wyposażonego w taką samą jednostkę napędową bratniego Seata Leona i to nawet z lakierem metalizowanym na nadwoziu oraz z jednym z dodatkowych pakietów wyposażeniowych.  

Miłośników diesli w 2020 r. kierowaliśmy do salonów Forda. Tam za 100 000 mogli kupić Focusa hatchbacka z silnikiem 1.5 EcoBlue 120 KM i manualną skrzynią biegów. W wersji Connected z pakietem Technology (rozpoznawanie znaków drogowych, adaptacyjny tempomat, automatyczna zmiana świateł), kamerą i czujnikami cofania, radioodtwarzaczem DAB+, bezprzewodową ładowarką do smartfonów, wykładziną w bagażniku i manualną klimatyzacją. 

Obecna oferta wygląda nieco inaczej. Focus z wysokoprężnym silnikiem 1.5 EcoBlue 120 KM M6 jest dostępny w nieco wyższej wersji wyposażenia - Titanium - i kosztuje wyjściowo  107 650 zł, choć już na starcie klient jest kuszony rabatem w wysokości 9500 zł. Jednak wystarczy, że dodamy lakier metalizowany, przekroczymy założony budżet.

W 2020 r. sugerowaliśmy wzięcie pod uwagę Kii Sportage. Model ten, w dobrze wyposażonej wersji L, z benzynowym silnikiem 1.6 GDi 132 KM, napędem na przednią oś i manualną skrzynią biegów, kosztował 97 490 zł. Obecnie taki wóz jest oferowany za 100 990 zł. Pamiętajmy jednak, że jest to model schodzący z rynku. Na zakup Sportage najnowszej generacji trzeba przygotować co najmniej 105 900 zł. Niespełna 100 000 zł kosztuje wyjściowo o szczebel niżej pozycjonowana Kia Niro, ale to również model, który w tym roku zostanie zastąpiony nową generacją.

Czy dysponując 100 000 zł musimy omijać z daleka salony marek premium? W 2020 roku pisaliśmy, że niekoniecznie. Na przykład Mercedes miał wówczas w swojej ofercie kompaktową A-klasę za 98 100 zł (biały, 109-konny  benzyniak z manualną skrzynią biegów). Obecnie najtańsza A-klasa kosztuje już 122 800 zł (A 180; silnik benzynowy 136 KM, skrzynia automatyczna). Kilka tysięcy złotych mniej zapłacimy za bazowego Mercedesa klasy B. Inne ceny aut z tej kategorii: BMW 116i (109 KM, manual) - od 104 400 zł; Lexus UX - od 132 900 zł ; Volvo XC40 - od 139 900 zł; Audi A1 Sportback - od 102 500 zł. Jest to próg wejścia do wspomnianych marek.

Wniosek, zapewne mało odkrywczy: nowe samochody rzeczywiście podrożały. Ale w październiku 2020 r. też nie były tanie. Zresztą już w 2019 r. średnia cena nowego samochodu osobowego sprzedanego w Polsce wynosiła 111 684 zł. We wrześniu 2021 wzrosła do ponad 136 000 zł. Co jednak wiąże się nie tylko z ogólną podwyżką cen, ale również z rosnącą sprzedażą aut z wyższej półki. Po prostu bogatych stać na coraz więcej...

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sprzedaż samochodów | ceny samochodów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy