Po co w ogóle zapinać pasy?

Bezpieczeństwo, zmniejszenie liczby wypadków i ich ofiar to priorytety zarówno dla producentów samochodów, jak i ustawodawców.

Polska, ze względu na fatalne drogi oraz niebezpieczne (bo słabe ze względu na akcyzę) i stare samochody wciąż plasuje się na czele niechlubnej, europejskiej statystyki wypadków. Nie dość, że do poważnych zdarzeń drogowych dochodzi w naszym kraju częściej niż gdzie indziej, to jeszcze liczba zabitych i ciężko rannych w przeliczeniu na liczbę wypadków jest bardzo wysoka.

Okazuje się jednak, że uwarunkowania techniczne skutkujące wysoką śmiertelnością to jedno, a ludzka mentalność do drugie.

Dowód? Proszę bardzo. Pasy bezpieczeństwa to wynalazek, bez którego żaden samochód nie zostanie dopuszczony do ruchu. Kilka lat temu obowiązek zapinania pasów objął pojazdy poruszające się w miastach. Stosunkowo niedawno wprowadzono nakaz zapinania pasów przez pasażerów taksówek dając taksówkarzom prawo do odmowy przejazdu, jeśli klient rzeczonych pasów zapiąć nie będzie chciał.

Reklama

Idąc na rękę taksówkarzom zdecydowano, że jedynymi pasażerami, którzy nie muszą się zapinać są dzieci, które są za małe, by korzystać ze standardowych pasów. W normalnych warunkach muszą one podróżować w specjalnych fotelikach. Taksówki są wyjątkiem.

Jednak nie wszyscy rozumieją chyba, o co chodzi w tych przepisach. Sytuacja, z jaką miała do czynienia pewna mama w jednej z chełmskich taksówek była tak absurdalna, że trudno uwierzyć, że doszło do niej w 2008 roku, a nie przynajmniej 20 lat wcześniej.

Otóż, po zajęciu miejsca w taksówce, wraz z niespełna dwumiesięcznym dzieckiem zapiętym w foteliku, ze zdziwieniem stwierdziła, że na tylnej kanapie brak zaczepów do zapięcia pasów, które najwyraźniej schowano pod siedziskiem.

Na zwróconą uwagę, że chciałaby przypiąć fotelik, usłyszała, że przecież nie jest to obowiązkowe! Nie pomogła ponowna prośba, taksówkarz najprawdopodobniej "zapomniał" również, że dorośli pasażerowie, już zapinać się muszą...

Kurs był krótki i ostatecznie odbył się bez zapinania pasów, a do zaskoczonej młodej mamy dopiero po jego zakończeniu dotarło na jakie niebezpieczeństwo naraziła swoje dziecko...

Czym się kierował taksówkarz? Trudno powiedzieć. Nie była to raczej mentalność przysłowiowego "złotówy", bo czy mogło chodzić o zużywające się pasy? Natomiast całkowite ukrycie zaczepów sugeruje, że wożenie pasażerów bez pasów jest w tej taksówce notoryczne. A to już nie tylko brak kultury czy świadomości zagrożenia, ale najprostsze w świecie łamanie prawa.

Póki tacy ludzie, jak ów taksówkarz będą podróżować po polskich drogach na niewiele się zdadzą kolejne ograniczenia prędkości, foto czy wideoradary... Może zamiast tego należy zainwestować w wyprodukowanie kilku drastycznych w formie filmów, które pokażą do czego może doprowadzić "tylko jedno piwo", zbyt duża prędkość czy też przewożenie niezapiętych dzieci.

Po raz pierwszy taką kampanię przeprowadzono w Anglii, a niedawno podobne w treści filmy, które bez trudu można znaleźć w internecie, wyprodukowano w Czechach. Może w ten sposób dotrze się do świadomości większej liczby ludzi.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bezpieczeństwo | pasy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama