Mała stłuczka to może być wielki kłopot

Zobacz, jak zapobiec kłopotom tuż po stłuczce i poznaj metody cwaniaków na unikanie odpowiedzialności za kolizję, by móc się przed nimi skutecznie bronić.

Dla większości właścicieli aut, którzy uczestniczyli w stłuczce, najważniejsze jest, aby sprawca nie wypierał się swojej winy. Jeśli przyzna się on do spowodowania stłuczki, poszkodowany zwykle oddycha z ulgą. Jest przekonany, że pierwszy etap likwidacji szkody ma za sobą.

Niestety, nie zawsze tak jest. Nawet podpisanie oświadczenia o winie niczego jeszcze nie przesądza. Może się okazać, że kierowca, który doprowadził do kolizji, po kilku dniach zmieni zdanie i przedstawi swojemu ubezpieczycielowi zupełnie inny przebieg zdarzenia. W tym momencie oświadczenie, które posiada poszkodowany kierowca, staje się bezwartościowym świstkiem papieru. Firma ubezpieczeniowa sprawcy na pewno wstrzyma wypłatę odszkodowania do czasu wyjaśnienia sprawy. Poszkodowanego czeka bój o swoje prawa przed sądem, co trwa przynajmniej kilka miesięcy.

Reklama

Niestety, nie jest to jedyny przypadek, kiedy pozornie jasna sprawa dotycząca kolizji mocno się komplikuje. Bywa, że podczas drobniejszych stłuczek poszkodowany godzi się na spisanie oświadczenia w późniejszym terminie, będąc na 100 proc. przekonanym, że nie będzie z tym problemu. Powód? Sam się spieszy lub ulega presji sprawcy, który także jest spóźniony np. na spotkanie. Taka decyzja może okazać się fatalna w skutkach dla właściciela uszkodzonego auta, który liczył na naprawę z ubezpieczenia OC sprawcy.

Prezentujemy sytuacje mogące skutkować problemami z wypłatą odszkodowania. Pokazujemy też sposoby najczęściej stosowane przez nieuczciwych kierowców, którzy chcą uniknąć odpowiedzialności za spowodowaną kolizję oraz sztuczki jakie wykorzystują cwaniacy, aby ze sprawców stać się poszkodowanymi i wyłudzić odszkodowanie z cudzego OC.

Na szczęście kłopotów można uniknąć, stosując nieskomplikowane metody i zachowując zimną krew.

Nie przyjmuj w ciemno gotówki na naprawę

Przy niewielkich szkodach, zamiast spisywać oświadczenie, sprawca daje gotówkę na naprawę, twierdząc, że np. "300 zł za zarysowany zderzak na pewno wystarczy...". Tymczasem w warsztacie okazuje się, że naprawa kosztuje więcej, a w dodatku zostały uszkodzone inne elementy.

Tylko kierowca, który jest pewny jakie elementy zostały uszkodzone i ile będzie kosztować ich naprawa, może przystać na propozycję załatwienia sprawy na miejscu. Trzeba pamiętać, że w razie wyższych kosztów niż zakładano praktycznie nie ma szans na ich pokrycie przez sprawcę. W przypadku wątpliwości co do wartości szkody, należy spisywać oświadczenie i czekać na pieniądze od ubezpieczyciela sprawcy.

To bezpieczniejsze rozwiązanie, mimo że wymaga więcej czasu i czasem kończy się sporem z ubezpieczycielem osoby, która spowodowała kolizję.

Nie daj sobie wmówić spowodowania kolizji

Zdarza się, że kierowca zatrzymuje wybrany pojazd i twierdzi, że ten przed chwilą w niego wjechał. Pokazuje uszkodzenie na pojeździe, mimo że doskonale wie, iż nie doszło do żadnego uderzenia. Chce naprawić wcześniej uszkodzony pojazd z cudzej polisy OC.

Dyskusja z oszustem i próba wyjaśnienia sytuacji nie ma sensu. Nawet jeśli ten uzna, że kolizji jednak nie było, nie oznacza to, że nie zmieni zdania i problem się nie pojawi. Należy w tym przypadku zadzwonić na policję i wezwać patrol, informując o próbie "wymuszenia" oświadczenia o winie.

Brak reakcji ze strony "sprawcy" może się skończyć zarzutem ucieczki. Jeśli tak się stanie, niewinnego kierowcę czeka mandat lub sprawa w sądzie, a być może także konieczność zwrotu gotówki za wypłacone odszkodowanie z OC.

Zabezpiecz się przed zmianą decyzji przez sprawcę

Po zdarzeniu i przyjęciu na siebie winy, sprawca może zmienić zdanie i twierdzić, że to on jest poszkodowany. Oświadczenie co prawda podpisał, ale był w szoku, czy nawet został zmuszony do wypełnienia dokumentu przez poszkodowanego. Ubezpieczyciel w takim przypadku wstrzyma wypłatę odszkodowania.

Jeśli sprawca dalej będzie czuł się niewinny, sprawa trafi do sądu. Co więcej - nie ma pewności, czy uda się ustalić prawdę.

Jak się bronić? Najlepiej na miejsce wzywać policję, która sporządzi notatkę dotyczącą zdarzenia. Ustalenia mundurowych nie są wiążące dla ubezpieczyciela czy sądu, ale stanowią bardzo ważny dowód w sprawie. Jeśli poszkodowany nie chce czekać na patrol, można do oświadczenia wpisać dane (imię, nazwisko, numer telefonu) ewentualnych świadków. Ich zeznania bywają kluczowe w ustalaniu winnego.

Uważaj, jeśli poszkodowany nie chce oświadczenia

Czasem ma miejsce drobna stłuczka, a poszkodowany kierowca twierdzi, że nic się nie stało i nie chce czekać na oświadczenie. Niestety, później może zmienić zdanie i domagać się odszkodowania, informując ubezpieczyciela, że winny kolizji odjechał z miejsca zdarzenia. To oznacza, że sprawca może zostać zmuszony przez firmę ubezpieczeniową do zwrotu kosztów usunięcia szkody.

W takim przypadku warto próbować przekonać poszkodowanego do spisania oświadczenia. Gdy dalej się upiera, najlepiej zadzwonić na policję i poinformować o zdarzeniu. Jeśli dyżurny zdecyduje o wysłaniu patrolu na miejsce, trzeba na niego czekać nawet jeśli sprawca odjedzie. Warto wykonać kilka zdjęć na miejscu zdarzenia, na którym widać oba pojazdy. To pomoże uwolnić się od zarzutu o ucieczkę.

Nie odkładaj spisywania oświadczenia na później

Oszuści pod pozorem braku czasu proponują spisanie oświadczenia w późniejszym terminie. Oczywiście bez problemu przyznają się do winy i zapewniają o swojej prawdomówności, na dowód tego zostawiając swoją wizytówkę z wszelkimi danymi.

Niestety, często okazuje się, że do spotkania nie dochodzi, kontakt się urywa lub sprawca twierdzi, że nie było żadnej kolizji. Udowodnienie winy jest w takim przypadku trudne, a pozostawiona wizytówka nie jest dowodem.

Oświadczenie o winie należy zawsze spisać na miejscu tuż po kolizji. Wbrew pozorom nie zajmuje to aż tak wiele czasu. Rzeczywiście zdarzają się sytuacje, że sprawca nie ma czasu i chce załatwić uczciwie sprawy trochę później. Niestety, nigdy nie ma pewności, czy dany kierowca nie jest oszustem, który wykorzysta naiwność innego kierowcy. Z tego powodu propozycje pozostawienia wizytówki należy traktować zawsze z rezerwą.

Uważaj na cwaniaków wymuszających stłuczki

Są kierowcy, którzy chcąc wyremontować swoje auto z cudzego OC, wymuszają kolizję. Na początku kwietnia w ręce policji wpadli oszuści z Legnicy, którzy na parkingu hipermarketu "polowali" na niewinnych kierowców na skrzyżowaniu równorzędnym. Klienci sklepu nie zawsze w porę zauważali wyjeżdżający z boku samochód, przez co byli winnymi stłuczek.

Sprawa się wydała, ponieważ ochrona sklepu zwróciła uwagę na pojazd krążący po parkingu i wyczekujący na zderzenie. Nagranie z kamer monitoringu posłużyło jako dowód na celowe spowodowanie kolizji.

Jeśli poszkodowany mógł, ale nie uniknął kolizji (np. nie hamował), można skierować sprawę do sądu (wystarczy nie podpisać oświadczenia lub nie przyjąć mandatu od policji). Warto poprosić o zabezpieczenie nagrania z monitoringu. Jest szansa, że poszkodowany zostanie uznany winnym.

tygodnik "Motor"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama