Czym na narty lub snowboard?

W większości alpejskich kurortów trwa sezon narciarski. Tłok i wciąż stosunkowo słaba infrastruktura narciarska w Polsce sprawiają, że co roku coraz więcej miłośników białego szaleństwa z naszego kraju decyduje się na wyjazd do Austrii, Włoch czy Francji.

Jakim autem najlepiej udać się w Alpy, aby dojechać bezpiecznie i komfortowo?

Ceny konkurencyjne z polskimi sprawiają, iż szusowanie po nartostradach w krajach alpejskich przestało być dla wielu Polaków luksusem. Jeżeli więc domowy budżet na to pozwala, a w pracy szef nie kręci zbytnio nosem na kilka kolejnych dni urlopu, zapaleni fani sportów zimowych decydują się na częstsze wyjazdy na narty lub snowboard, aniżeli raz do roku.

Czy jednak wybór auta pod kątem swojej narciarsko-snowboardowej pasji ma sens? Oczywiście tylko wtedy, jeżeli faktycznie wyjeżdżamy w góry częściej, aniżeli raz w sezonie. Jakie auto najlepiej wybrać, aby nasze długie podróże w niełatwych zimowych warunkach przebiegały możliwie jak najbardziej komfortowo?

Reklama

Wybór pojazdu odpowiedniego dla corocznych zimowych wojaży zależy oczywiście od tego, jak liczną grupą jeździmy w góry. Wspólną cechą dla wszystkich aut, które bierzemy pod uwagę jest natomiast napęd 4x4 - ten nie ogranicza się już jednak tylko do dużych, typowo terenowych samochodów, ale można go znaleźć w aucie prawie każdej klasy. Mimo że bez napędu na obie osie, lecz na dobrych oponach zimowych (oraz w razie potrzeby z pomocą łańcuchów) dojedziemy zazwyczaj do celu, to z pewnością 4x4 nie raz ułatwi nam zadanie.

Wyjazdy z dwójkę - crossover lub mały SUV

Jeżeli nie założyliśmy jeszcze rodziny i w góry jeździmy tylko z naszym partnerem, nie potrzebujemy dużego auta. W klasie samochodów kompaktowych znajdziemy auta z pozoru typowo miejskie, które są jednak oferowane z napędem 4x4 - pojazdy idealne więc zarówno do jazdy po mieście, jak i do wypadów w teren.

Ich zaletą jest niewątpliwe niższa cena, aniżeli w przypadku droższych SUV-ów oraz samochodów typowo terenowych.

- Crossover Suzuki SX4 z napędem na obie osie i silnikiem benzynowym 1,6 l (120 KM) dostępny jest od niecałych 60 tys. zł brutto, a przy zakupie gotówką jeszcze o 5 tys. zł taniej. Auto przy normalnej jeździe nie powinno spalić na trasie więcej, aniżeli 6 l / 100 km - mówi Wojciech Kacperski, Dyrektor Działu Sprzedaży w szczecińskim salonie Auto Club. Przy 50-litrowym zbiorniku daje to nam zasięg nawet do 800 km, co jest nie bez znaczenia, biorąc pod uwagę ceny paliw w Europie. Choć może to zabrzmieć zaskakująco, obecne ceny benzyny w Polsce są jednymi z najniższych w Europie.

Tankując więc japońskiego crossovera do pełna tuż przed granicą, możemy dojechać na jednym banku do wielu włoskich czy też austriackich kurortów narciarskich.

Jeśli chcemy auta, które okaże się nie tylko niezawodne - czy to na austriackiej autostradzie, czy też górskich serpentynach - lecz wygląda również ponadprzeciętnie ekstrawagancko i oferuje iście sportowe osiągi, możemy zdecydować się na pojazd taki jak Nissan Juke.

Auto reklamowane jako "miastoodporne", powinno być również "śniegoodporne". Juke, podobnie jak Suzuki SX4, jest crossoverem - pojazdem nieco wyżej zawieszonym, aniżeli klasyczne auto kompaktowe, z załączanym w razie potrzeby napędem na obie osie.

Crossoverów z opcjonalnym napędem 4x4 jest oferowanych na polskim rynku jeszcze kilka, na czele z niezwykle popularnymi - Nissanem Qashqai oraz Mitsubishi ASX. Oba auta są już jednak pojazdami większymi, których gabaryty plasują je pomiędzy crossoverami a małymi SUV-ami. Czy więc walory użytkowe, takie jak pojemność przestrzeni bagażowej i wnętrza, nie są zbyt małe w przypadku SX4-ki czy też Juke'a?

Zarówno Suzuki SX4 jak i Nissanem Juke stosunkowo wygodnie może podróżować czterech pasażerów. W przypadku dalekich wypraw dochodzą jednak jeszcze bagaże oraz sprzęt sportowy, co zmusza nas do złożenia tylnego rzędu siedzeń, chociażby po to, aby załadować długie narty lub deski snowboardowe. W obu uterenowionych "Japończykach" tylne fotele składają się w układzie 60:40. Przestrzeń bagażowa po złożeniu tylnej kanapy (i po otrzymaniu w pełni płaskiej przestrzeni bagażowej) to aż 1045 l w przypadku Suzuki i 830 l w Nissanie. Jeżeli podróżujemy więc w dwójkę lub ewentualnie w trzy osoby - w zupełności wystarczy. Jeśli jednak mamy już rodzinę i chcemy wybrać się w góry wraz z dziećmi, potrzebujemy auta zdecydowanie większego.

Wyjazdy rodzinne - kombi lub większy SUV

W takim przypadku wybór pada zazwyczaj na klasyczne kombi lub większego SUV-a. Wielu producentów oferuje swoje kombi w wersji "cross" lub z napędem 4x4. Marka, która dla wielu kierowców jest synonimem bezpiecznych, rodzinnych aut typu kombi, to oczywiście Volvo.

Szwedzka firma ma w swojej ofercie między innymi model XC70 - wyżej zawieszone i z napędem 4x4 auto typu kombi, a także klasyczne kombi V60, lecz dostępne również w wersji z napędem na obie osie.

- Volvo V60 z napędem na wszystkie koła oferowane jest z niezwykle mocnym, bo aż 304-konnym silnikiem benzynowym T6 lub 215-konnym dieslem D5. Niezależnie jednak od wersji wyposażenia czy też silnika, auta takie jak Volvo V60 są wręcz stworzone do pokonywania maksymalnie komfortowo długich dystansów i to w każdych warunkach pogodowych - czy to w mroźnej Skandynawii, gdzie Volvo zostało zaprojektowane, czy też w zaśnieżonych Alpach - mówi Filip Wodziński, Dyrektor Działu Sprzedaży w salonie Volvo Auto Bruno w Szczecinie.

Autem takim jak Volvo V60 w komfortowych warunkach dojedzie w góry cała rodzina. Podobnie jak jednym z niezwykle popularnych w ostatnich latach SUV-ów. Pojazdy te oferują zazwyczaj nieco mniejszą przestrzeń bagażową, aniżeli auta z nadwoziem typu kombi. Jest to jednak rekompensowane większymi możliwościami jazdy w terenie, a także bardziej "komfortowym" pokonywaniem polskich dziur i nierówności na drodze.

- Wchodzący właśnie do sprzedaży nowy Mercedes Klasy M oferowany jest w każdej wersji ze stałym napędem na obie osie 4MATIC. Jest to auto stworzone zarówno do wygodnego pokonywania tysięcy kilometrów autostrad, jak i radzenia sobie w naprawdę trudnym terenie. Idealny pojazd dla wszystkich aktywnie uprawiających sport - w także miłośników jazdy na nartach lub snowboardzie - mówi Klaudiusz Czerwiński, Dyrektor ds. Sprzedaży Samochodów Osobowych w salonie Auto-Studio w Łodzi.

Mercedes Klasy M oferuje przestrzeń bagażową 690 l - tyle co Volvo V60. To sporo, lecz w obu autach w razie potrzeby przestrzeń bagażową naszego auta można powiększyć jeszcze bardziej.

Kiedy miejsca wciąż za mało

Gdy wciąż potrzebujemy więcej miejsca na bagaże oraz sprzęt, warto rozważyć zakup bagażnika na dach. Boks dachowy zwiększa przestrzeń ładunkową auta, lecz zmienia też wysokość i ciężar pojazd, co wpływa na jego prowadzenie.

Trzeba o tym pamiętać, zwłaszcza przy wjeżdżaniu do garażu, pod niskie mosty czy drzewa. Bagażnik na dachu nie pozostaje też bez wpływu na zużycie paliwa - spalanie wzrasta o około 1 l / 100 km. W zamian za to otrzymujemy jednak przestrzeń, do której w przypadku średniej wielkości bagażnika zapakujemy sprzęt narciarsko-snowboardowy całej rodziny.

W sprzedaży są również specjalne uchwyty na narty lub snowboard, które montuje się do relingów dachowych auta. Przewożąc sprzęt narciarski na dachu należy pamiętać o specjalnych pokrowcach, które uchronią narty lub snowboard podczas niekorzystnych warunków atmosferycznych oraz przed szkodliwym działaniem soli drogowej.

Wyjazd na narty do Francji, Szwajcarii lub Włoch może wydawać się z pozoru podróżą długą i męczącą. Tak z pewnością jest w przypadku, gdy jedziemy autokarem, w którym nie mamy zbyt wiele miejsca dla siebie, ani wpływu na to, jak szybko jedziemy i ile postojów na trasie robimy.

Decydując się na wyjazd samochodem dysponujmy przede wszystkim swobodą. Podczas podróży możemy zatrzymać się w wielu urokliwych zakątkach i wybrać dowolną trasę. Jeżeli dysponujemy autem sprawdzającym się zimą zarówno na autostradach, jak i górskich drogach, nie tylko jazda na nartach lub snowboardzie może być dla nas prawdziwą przygodą.

Dowiedz się więcej na temat: narty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy