Zostawił auto na lewym pasie autostrady i... poszedł do domu!

​To, co niektórzy kierowcy potrafią zrobić na autostradzie, potrafi szokować.

W piątek na autostradowej obwodnicy Krakowa, w rejonie Balic, doszło do kuriozalnego zdarzenia. Kierowca samochodu, któremu skończyło się paliwo, zostawił swój pojazd z włączonymi światłami awaryjnymi na lewym (!) pasie autostrady i poszedł do domu.

Niefrasobliwością jest wjechanie na autostradę z niskim poziomem paliwa (przypomnijmy, że holowanie na autostradzie jest zabronione, brak paliwa oznacza więc konieczność wezwania lawety i uiszczenia słonego rachunku), ale pozostawienie auta na lewym pasie trudno nazwać inaczej niż głupotą.

Porzuconym samochodem zainteresowali się policjanci z Komisariatu Autostradowego, którzy zabezpieczyli miejsce zdarzenia. W czasie oczekiwania na lawetę, która miała zabrać unieruchomiony pojazd, do auta wraz z mamą i bańką paliwa wrócił jego kierowca. Kobieta za chodzenie piechotą po autostradzie dostała mandat, natomiast jej synowi - za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego policjanci zatrzymali prawo jazdy, a karę wymierzy sąd.

Reklama

Na szczęście, nieodpowiedzialne zachowanie nie zakończyło się tragedią. Natomiast wracający w piątek po pracy krakowianie musieli trochę postać w korku...

Najdziwniejsze zachowania kierowców, jakie widziałeś to…? Dyskutuj!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bezpieczeństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy