Zobacz, jak ITD kpi sobie z przepisów!

Jak czytamy na stronach Głównego Inspektoratu Transportu drogowego, "misją" tej instytucji jest "eliminowanie wszelkich negatywnych zjawisk w transporcie drogowym".

Jak czytamy na stronach Głównego Inspektoratu Transportu drogowego, "misją" tej instytucji jest "eliminowanie wszelkich negatywnych zjawisk w transporcie drogowym".

W internetowym serwisie można też przeczytać, że inspektorzy "dokładają wszelkich starań", by ich działalność przyczyniła się do "poprawy bezpieczeństwa".

Oto filmik, który przesłał nam jeden z czytelników prezentujący, w jaki sposób owa "poprawa bezpieczeństwa" wygląda w praktyce.

Głównym bohaterem tego dramatu jest oznakowany radiowóz ITD, przez kierowców zwany viatolem, którego zadaniem jest kontrola czy samochody do tego zobowiązane posiadają viaboxy (stąd kamera na dachu). Samochód porusza się pseudoautostradą A4 pomiędzy Wrocławiem a Legnicą. Droga nie zasługuje na używanie w stosunku do niej terminu "autostrada" - z powodu braku pasa awaryjnego obowiązuje na niej ograniczenie prędkości do 110 km/h.

Reklama

Większość jeżdżących tamtędy kierowców wie o tym doskonale, nieoznakowane Vectry i Passaty dbają o ty, by wyprowadzić z błędu tych, którym wydaje się, że legalnie można tam jechać z prędkością 140 km/h...

Jak widać na filmie, o mandacie i innych, zdecydowanie groźniejszych konsekwencjach wynikających z przekraczania dozwolonej prędkości zupełnie nie myśli kierowca radiowozu, którego prędkość dochodzi miejscami do 160 km/h.

Cóż, równa droga, znaleźli się i równiejsi... Zresztą, przykład idzie z góry. Serwis poboczem.pl pisał o tym, jak szef ITD Tomasz Połeć łamie ograniczenia służbowym BMW.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama