Zmiany w przepisach - będzie można stracić "prawko" na 15 lat!

Niewykluczone, że jeszcze w tym miesiącu obowiązywać zacznie nowe prawo o ruchu drogowym. Nowelizacja przepisów czeka jedynie na podpis prezydenta.

Zaostrzenie kar dla drogowych przestępców od miesięcy zapowiadało Ministerstwo Sprawiedliwości. Prace nad projektem zakończono w grudniu ubiegłego roku. Przypominamy, że dokument zakłada m.in. zdecydowanie surowsze traktowanie piratów. W myśl proponowanych zmian kierujący, który zmusi policjantów do podjęcia pościgu i - mimo dawanych z radiowozu sygnałów świetlnych i dźwiękowych - nie zatrzyma się do kontroli, popełni przestępstwo. W takim przypadku kierowcy grozić ma nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Niezależnie od wyroku osoba taka - obligatoryjnie - straci też prawo jazdy (maksymalnie na okres nawet 15 lat!).

Reklama

Z podawanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości danych wynika, że tzw. "niezatrzymanie się do kontroli drogowej" zaczyna wchodzić polskim kierowcom w krew. Jeszcze w 2013 roku tego typu zachowanie, które obecnie traktowane jest w kategorii wykroczenia - odnotowano w policyjnych raportach 17 tys. razy. W kolejnych dwunastu miesiącach kierowcy uciekali przed kontrolą już blisko 20 tys. razy. W roku 2015 zanotowano ponad 24 tys. przypadków...

Nowe przepisy wypowiadają też wojnę osobom siadającym za kółko pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Spowodowanie wypadku w takim stanie skutkować ma orzeczeniem przez sąd minimum dwóch lat pozbawienia wolności! Wyższe kary czekają też piratów łamiących policyjny lub sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Nawet dwa lata więzienia grozić mają osobom, które straciły wcześniej prawo jazdy w wyniku interwencji policji, np. za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o więcej niż 50 km/h! W takim przypadku sprawa trafiać ma do sądu, który będzie mógł też orzec utratę uprawnień do prowadzenia na okres nawet 15 lat. Na pięć lat za kratki trafić będą mogły osoby, które jeżdżą autem mimo orzeczonego sądowego zakazu.

Jak donosi "Rzeczpospolita" nowe prawo uporządkować ma również sytuację związaną z tzw. "rutynowymi" kontrolami trzeźwości. Do tej pory - w wyniku luki w przepisach - akcje typu "Trzeźwy poranek" nie miały umocowania prawnego. Karniści zrzeszeni w stowarzyszeniu "Prawo na Drodze" wielokrotnie zwracali uwagę na fakt, że w obowiązującej ustawie o wychowaniu w trzeźwości nie występuje pojęcie "rutynowej kontroli trzeźwości". W myśl jej zapisów badaniu na zawartość alkoholu w organizmie poddać można wyłącznie osobę, "co do której zachodzi uzasadnione podejrzenie, że jest nietrzeźwa". Co więcej, każda taka kontrola powinna być udokumentowana stosownym protokołem. Prezes stowarzyszenia - prof. zw. dr hab. Artur Mezglewski - często zwracał uwagę, że zmuszanie kierowcy do poddania się badaniu na zawartość alkoholu w organizmie jest ograniczeniem jego wolności. Obecnie taki środek - zgodnie z zapisami Kodeksu Postępowania Karnego - możliwy jest do zastosowania wyłącznie wobec osoby oskarżonej (czyli takiej, przeciwko której toczy się postępowanie karne) lub takiej, wobec której istnieje uzasadnione podejrzenie, że popełniła przestępstwo.

Mówiąc prościej - przeprowadzane do tej pory przez policję "rutynowe kontrole trzeźwości" były nielegalne, a poddający się badaniu na zawartość alkoholu kierowcy robili to wyłącznie z własnej woli. Znowelizowane prawo kończy z tą patologiczną sytuacją szczegółowo określając warunki tego typu kontroli.

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy