Złodziej wsiadł, jak do siebie. Jak się przed tym uchronić?

Kradzieże na tzw. "walizkę" przybrały już rozmiar plagi. Niespełna minuta wystarczy, by złodziej - nie wzbudzając niczyich podejrzeń - odjechał naszym autem spod domu czy marketowego parkingu. Jak bronić się przed takim scenariuszem?

Systemy typu "keyless" są dziś popularnym wyposażeniem nawet w przystępnych cenowo miejskich pojazdach. W większości ich wyłączenie z poziomu diagnostycznego komputera serwisowego nie jest możliwe - auta nie są bowiem wyposażone w klasyczną, "fizyczną" stacyjkę.

Ukryty w kluczyku grot służy co najwyżej do "awaryjnego" otwarcia lub zamknięcia pojazdu. Za uruchamianie silnika odpowiada wyłącznie przycisk, który nie zadziała, jeśli odbiornik pojazdu nie skomunikuje się z "kluczykiem". Jak bronić się przed złodziejami?

Zasadę działania amatorów cudzej własności opisywaliśmy wielokrotnie. W jaki sposób przebiega kradzież, zobaczyć możecie na filmie.

Reklama

W procederze zawsze biorą udział dwie osoby - złodziej wyposażony w antenę, którego zadaniem jest przechwycenie i nadanie sygnału kluczyka (np. przy drzwiach wejściowych czy oknach) oraz złodziej, który fizycznie dokonuje kradzieży (z urządzeniem które odbiera i wzmacnia przechwycony sygnał). Gdy pierwszemu uda się przechwycić sygnał kluczyka sama kradzież to już w zasadzie "formalność".

Pamiętamy, że unijne przepisy dotyczące bezpieczeństwa wymagają od producentów montowania systemów, które nie wyłączają zapłonu, gdy stracą łączność z kluczykiem. Dzieje się tak, by uniknąć groźnych sytuacji, jak np. rozładowania baterii kluczyka w trakcie manewru wyprzedzania. Wniosek? Sygnał kluczyka niezbędny jest wyłącznie do uruchomienia pojazdu. Później pokonać możemy setki kilometrów niepokojeni jedynie komunikatem typu "nie wykryto kluczyka". Co ciekawe, w wielu pojazdach możliwe jest nawet ponowne uruchomienie silnika o ile definitywnie nie wyłączyliśmy zapłonu!

Na szczęście, ochrona przed złodziejami wymaga jedynie zmiany nawyków. Świetnym rozwiązaniem (co sprawdziliśmy własnymi testami) rzeczywiście jest owijanie kluczyków ekranem z aluminiowej folii kuchennej. Zdecydowanie bardziej polecamy jednak inwestycję w... sejf! Nie chodzi wcale o wymyślne urządzenia za tysiące złotych. Najprostsze kasetki na oszczędności (np. takie, jakie spotkać można w hotelach) kupić możemy już za 100-200 złotych.

Oczywiście, ich otwarcie nie stanowi dla złodzieja większego problemu, ale w roli ekranu dla fal radiowych ich metalowe ściany sprawdzają się świetnie. Warto wyposażyć się w jedną z nich, która pełnić będzie w domu rolę szafki na klucze. Wówczas, śmiało możemy postawić ją w przedpokoju. Już samo przymknięcie drzwiczek sprawi, że złodziej w żaden sposób nie będzie w stanie przechwycić sygnału kluczyka!

Nieco trudniej bronić się przed takim scenariuszem w galerii handlowej, kinie lub teatrze. O ile na zakupach osoba, która przez dłuższą chwilę nie odstępuje nas na krok na pewno wzbudzi podejrzenia, o tyle na siedzącego za nami w kinie lub kawiarni człowieka z plecakiem raczej nie zwrócimy uwagi.

Na szczęście, z pomocą przychodzi nie tylko folia aluminiowa ale też... rynek. Wystarczy, że na popularnym serwisie aukcyjnym wpiszemy w wyszukiwarkę frazę "blokada keyless", by otrzymać dziesiątki linków z etui na klucze, będące w istocie miniaturową wersją klatki faradaya. W zależności od gustu, na tego typu gadżet wydamy od 50 do około 250 zł. Trzeba jedynie pamiętać, by wchodząc do kina lub restauracji schować kluczyk do pokrowca...

PR


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy