Zabili bryłą lodu. Dostali 8 lat więzienia. Wyrok już nieaktualny

Przed Sądem Okręgowym w Tarnowie rozpoczął się w poniedziałek trzeci już proces trzech nastolatków, oskarżonych o zrzucenie na autostradę bryły lodu i spowodowanie śmierci 46-letniego kierowcy tira - poinformował w poniedziałek PAP rzecznik prasowy sądu Tomasz Kozioł.

Poprzednie dwa wyroki były uchylane w wyniku apelacji i sprawa trafiała do ponownego rozpoznania. Obecny proces prawdopodobnie zakończy się pod koniec marca.

Do wypadku doszło 21 lutego wieczorem 2013 roku w miejscowości Biadoliny Radłowskie pod Tarnowem. Kierowca - po tym, jak bryła lodu rozbiła szybę - stracił panowanie nad pojazdem, który wjechał w bariery energochłonne po prawej stronie drogi. Mężczyzna w szoku wyszedł jeszcze z samochodu, ale stracił przytomność. Pomimo reanimacji zmarł. Sekcja zwłok wykazała, że zmarł wskutek wielonarządowych obrażeń klatki piersiowej i brzucha. Miał złamane wszystkie żebra i uszkodzone narządy wewnętrzne.

Reklama

Po wypadku policja zatrzymała 17-latka i dwóch 16-latków. Wszyscy usłyszeli zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Zdaniem prokuratury, mieli oni świadomość, że zrzucenie bryły lodu o wadze co najmniej 16 kg na autostradę, po której samochody poruszają się z dużą prędkością, może spowodować śmierć kierowcy; powinni byli to przewidywać i się z tym liczyć. Dlatego też powinni odpowiadać przed sądem jak dorośli.

W pierwszym procesie Sąd Okręgowy w Tarnowie w październiku 2013 r. zmienił w wyroku kwalifikację czynu, uznając oskarżonych za winnych spowodowania ciężkich obrażeń ciała i nieumyślnego spowodowania śmierci. Grzegorz S. skazany został na karę 6 lat pozbawienia wolności, Bartłomiej H. na 4 lata, a Artur M. na 5 lat więzienia. Wszyscy mieli zapłacić na rzecz rodziny kierowcy po 30 tys. zł zadośćuczynienia.

W uzasadnieniu sąd stwierdził, że do śmiertelnego wypadku doprowadził splot tragicznych okoliczności. Gdyby nastąpiło przesunięcie wydarzenia o 0,08 sekundy, do tragedii by nie doszło - podkreślił sąd w ślad za biegłym. Sąd wskazał, że oskarżeni - nawet mimo deficytów intelektualnych - powinni zdawać sobie sprawę z negatywnych skutków swojego zachowania. Trudno jednak przypisać im zabójstwo - uznał.

W wyniku apelacji obrońców, prokuratora i pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych Sąd Apelacyjny w Krakowie uchylił w marcu 2014 r. ten wyrok i sprawę skierował do ponownego rozpoznania. Zdaniem sądu apelacyjnego, w ponownym procesie sąd I instancji powinien jeszcze raz rozważyć kwestie zamiaru sprawców, tzn. ustalić, czy zrzucając bryłę działali oni z zamiarem pozbawienia życia lub spowodowania obrażeń.

W wyniku kolejnego procesu przed tarnowskim sądem w czerwcu ub.r. wszyscy oskarżeni zostali uznani winnymi zabójstwa i skazani na kary po 8 lat więzienia. Każdy z nich został zobowiązany do zapłacenia łącznie 99 tys. zł członkom rodziny kierowcy. Także od tego wyroku odwołali się obrońcy i pełnomocnik rodziny ofiary.

W grudniu ub.r. Sąd Apelacyjny ponownie uchylił wyrok w tym procesie i sprawę skierował do ponownego rozpoznania. Jak podkreślił, o uchyleniu wyroku oprócz błędów w uzasadnieniu przesądziło także pominięcie niektórych kwestii dotyczących ustalenia zamiaru sprawców, np. faktu, że oskarżeni zrzucali już wcześniej różne przedmioty na autostradę i mieli już pewne doświadczenie w celności rzutów. Dlatego - zdaniem sądu - nie można mówić o "zerowym" prawdopodobieństwie trafienia w kierowcę, jak wskazywałaby na to opinia biegłego, według którego o rozbiciu szyby samochodu przesądziło 0,08 sekundy.

Proces, podobnie jak poprzednie, toczy się z wyłączoną jawnością.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: bezpieczeństwo | wypadek | proces
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy