Wpadka prokuratury ws. pirata z białego auta

Umorzenie śledztwa ws. lutowej szaleńczej jazdy "Froga" krajową "siódemką" w Świętokrzyskiem było bezzasadne - uznała Prokuratura Apelacyjna w Krakowie, która powtórnie przeanalizowała tę sprawę. Uciekając wtedy przed policją Robert N., pseudonim Frog, popełnił aż 80 wykroczeń. Mimo to kieleccy prokuratorzy uznali, że nie popełnił przestępstwa. Teraz krakowscy śledczy zwrócili się do prokuratora generalnego, by uchylił decyzję o umorzeniu tamtego śledztwa.

Wówczas Robert N. prowadził Mercedesa. Nie zareagował na sygnały próbujących go zatrzymać policjantów, przeciwnie przyspieszył i zaczął uciekać drogą krajową nr 7. Pościg trwał ponad 30 km, a Frog łamał w tym czasie wszelkie możliwe przepisy ruchu drogowego. Szaleńcza jazda zakończyła się, gdy Mercedes uderzył w barierkę i nie był w stanie kontynuować jazdy. W aucie znaleziono m.in. niebieskie światło, podobne do tego używanego przez policję.

Teraz do Prokuratury Generalnej wpłynął wniosek o wznowienie śledztwa w tej sprawie. - Chcemy zmiany kwalifikacji czynu na narażenie na spowodowania katastrofy w ruchu lądowym - mówi w rozmowie z IAR Piotr Kosmaty - rzecznik prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. - Przeglądaliśmy zapis z kamer z tego pościgu. Ewidentnie widać, że ten pan narusza zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Kilka razy przejeżdża linię ciągłą, wymija pojazdy z lewej i z prawej strony - relacjonuje prokurator Kosmaty. 

Reklama

Jeżeli śledztwo zostanie wznowione i Robert N. usłyszy zarzuty, będzie mu groziło nawet 8 lat więzienia. Postępowanie przeciwko niemu prowadzi już warszawska prokuratura. "Niewykluczone, że sprawy pirata drogowego zostaną połączone" - dodaje prokurator Kosmaty.

O "Frogu" stało się głośno, kiedy w serwisie YouTube zamieścił film z szaleńczego rajdu białym BMW M3 ulicami Warszawy. Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Przemysław Nowak informował wczoraj, że w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów kontynuowane jest postępowanie w tej sprawie - pod kątem podejrzenia sprowadzenia w dniu 5 czerwca 2014 roku bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Śledczy wraz z biegłymi analizują materiał wideo sprawdzając czy na jego podstawie można postawić zarzut stwarzania zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu lądowym.

Również wczoraj Robert N. usłyszał siedem zarzutów karnych, ale nie mają one związku z warszawskim rajdem - chodzi o przeszłość kryminalną "Froga". Prokurator postawił Robertowi N. m.in. zarzuty nielegalnego posiadania broni palnej w postaci pistoletu gazowego, przywłaszczenia dowodu innej osoby i poświadczenia nieprawdy celem wyłudzenia kredytu. Po przesłuchaniu "Frog" opuścił prokuraturę - zastosowano wobec niego tylko dozór policyjny, usłyszał też, że ma zakaz opuszczania kraju.

Jak wyjaśniał komendant główny policji Marek Działoszyński, "nie jest to kategoria przestępcy, który kogoś zabił i powinniśmy do niego stosować takie metody, jakie stosujemy w stosunku do bardzo poważnych przestępców". -Ten pan zechciał sobie kpić trochę z prawa, przede wszystkim z prawa, później z policji. Przed nim teraz wymiar sprawiedliwości. Myśmy mówili, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni, i ja to podtrzymuję - dodał komendant.

N. został zatrzymany w niedzielę w mieszkaniu koło Mielna, gdzie ukrywał się przed policją. Z kolei w piątek w województwie podlaskim policja zabezpieczyła BMW M3, które mężczyzna prawdopodobnie wykorzystywał do rajdów po Warszawie. Z policyjnych ustaleń wynika również, że mężczyzna wynajmuje mieszkanie w Krakowie. Funkcjonariusze zabezpieczyli tam m.in. kilkanaście aparatów telefonicznych, duplikat prawa jazdy, kamizelkę z napisem "Policja", pałkę policyjną, kartę pre-paid, broń gazową i amunicję.


IAR/INTERIA.PL/RMF/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Pirat drogowy Robert N.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy