Według policji potrącenia pieszych to wyłączna wina kierowców

19 pieszych zginęło na warszawskich drogach w tym roku mimo wojny, jaką policja wypowiedziała wobec piratów drogowych - podkreślił rzecznik komendy stołecznej policji nadkom. Sylwester Marczak. Trzeba powiedzieć jasno: zdarzeń z pieszymi jest zdecydowanie za dużo - wskazał.

W niedzielę w tragicznym wypadku na przejściu dla pieszych przy ul. Sokratesa na warszawskich Bielanach zginął młody mężczyzna, a ranne zostały jego żona i małe dziecko. Pieszego potrącił kierowca BMW. Okoliczności wyjaśnia policja i prokuratura. Mężczyzna został zatrzymany. Jak poinformował rzecznik KSP, przeprowadzone badania wykazały, że kierowca był trzeźwy; badaniom poddana zostanie również jego krew. Ponadto w sprawie będzie wypowiadał się biegły.

Nadkom. Marczak podkreślił, że w tym roku w Warszawie zginęło już 19 pieszych, podczas gdy w całym roku ubiegłym było ich 23. "Zdarzeń z pieszymi jest zdecydowanie za dużo. Nawet jeżeli by była to w skali roku jedna ofiara, to też będzie to za dużo zdarzeń" - powiedział.

Reklama

"Dziewiętnaście osób w tym roku zginęło pomimo wielkiej aktywności policjantów, można powiedzieć śmiało, wypowiedzianej wojny wobec piratów drogowych" - podkreślił. Jak wskazał, policjanci z wydziału ruchu drogowego na terenie Warszawy nałożyli ponad 44 tysiące mandatów, podczas gdy w roku 2018 było ich 32 tysiące. Wzrosła również liczba zatrzymanych praw jazdy z ponad 1,5 tysiąca w roku ubiegłym do 4,5 tysiąca w tym roku.

Jak zauważył policjant, kierujący patrzą się na funkcjonariuszy ruchu drogowego przez pryzmat tego, że ich zatrzymują i wlepiają im mandaty karne. "Zapominamy o tym, że to nasze zachowanie: ta prędkość, brawura, często wprost głupota jest główną przyczyną wypadków drogowych" - zaznaczył.

"Ci kierujący, którzy powodują wypadki, w których giną ludzie, to są te same osoby, które przed zdarzeniem podchodziły do wypadków w sposób: "To nie spotka mnie". A jednak, są sprawcami, odpowiadają za spowodowanie wypadku i odbywają karę pozbawienia wolności tylko dlatego, że poruszali się z nadmierną prędkością" - podkreślił nadkom. Marczak.

Od redakcji:

Kierowcom łamiącym przepisy, szczególnie w pobliżu przejść dla pieszych, jak najbardziej należą się surowe kary. Zastanawiające jest jednak to, że w wypowiedzi rzecznika KSP zabrakło nawet drobnej wzmianki o tym, że również pieszym zdarzają się niebezpieczne zachowania. Policja nie raz zwracała uwagę na niefrasobliwość niechronionych uczestników ruchu, którzy niejednokrotnie wchodzą na ulicę tuż przed nadjeżdżające samochody, czego wprost zabraniają im przepisy. Powyższa ocena, przedstawiająca kierowców jako jedynych sprawców zdarzeń drogowych z udziałem pieszych, wydaje się wynikać z tragicznego wypadku, o którym mowa na początku tekstu. Pomimo tego, że według wstępnych ustaleń, bezpośrednią przyczyną zdarzenia nie była brawura i nadmierna prędkość, ale oślepienie kierowcy przez słońce.


PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy