W Polsce mamy lepszy śnieg

W niedzielę 20 stycznia jechałem z Wrocławia do Laskowic i z powrotem. Od trzech dni panowały dodatnie temperatury i śnieg zniknął na dobre z naszego krajobrazu z jednym wyjątkiem - dróg. Jechałem po szosie z koleinami śniegowymi. Tu mocno się zastanowiłem i rzeczywiście, każdego roku dziwne rzeczy dzieją się ze śniegiem na naszych drogach.

W niedzielę 20 stycznia jechałem z Wrocławia do Laskowic i z powrotem. Od trzech dni panowały dodatnie temperatury i śnieg zniknął na dobre z naszego krajobrazu z jednym wyjątkiem - dróg. 
Jechałem po szosie z koleinami śniegowymi. Tu mocno się zastanowiłem i rzeczywiście, każdego roku dziwne rzeczy dzieją się ze śniegiem na naszych drogach.

W cywilizowanej Europie zwykle bywa tak, że na polach jest biało, a pojazdy jeżdżą po czarnej nawierzchni. U nas na odwrót, dokoła czarno, a na drodze biało. Owej niedzieli resztki śniegu zachowały się tylko w miejscach zacienionych i w pryzmach, gdzie w dużej masie topi się bardzo wolno. I oczywiście na drogach!

Dlaczego tak się dzieje? Nie wiem. Może ci którzy budują drogi próbują nam zrekompensować małą ilość sztucznych lodowisk, może drogowcy posypują śnieg jakimiś środkami konserwującymi, trudno dociec. Jednak w Polsce drogi to miejsce gdzie śnieg topi się najwolniej.

Reklama

Kilka tygodni temu obiegła świat wieść, że w Korei Północnej zaobserwowano zjawisko tęczy, bardzo rzadkie zimą, a władze tamtego kraju stwierdziły to przyroda składa hołd Kim Ir Senowi.

Może nadprzyrodzone zjawisko bardzo wolnego topnienia śniegu na polskich drogach to też hołd przyrody. Tylko dla kogo?

Krzysztof Dąbrowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: śnieg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy