Tragedia pod wiaduktem

33 osoby zostały ranne, w tym cztery ciężko, w wypadku autokaru z dziećmi w Świdnicy na Dolnym Śląsku.

Wysokopokładowy (a nie piętrowy, jak początkowo informowano) autokar marki Van Holl nie zmieścił się pod wiaduktem.

Autokarem podróżowało 45 dzieci w wieku 10-12 lat, uczniów jednej ze szkół podstawowych w Bystrzycy, w towarzystwie kierowcy i trojga opiekunów. To właśnie dorośli opiekunowie, którzy siedzieli z przodu, doznali najcięższych obrażeń. W ciążkim stanie jest również jedno dziecko.

Pozostałe osoby po uderzeniu pospadały z foteli, odnosząc ogólne potłuczenia. Rannych przewieziono do szpitala w Świdnicy, gdzie umieszczono 20 osób. Najciężej ranny chłopiec został przetransportowany śmigłowcem do szpitala we Wrocławiu, reszta poszkodowanych została zwolniona do domu.

Reklama

Do wypadku doszło, gdy autokar nie zmieścił się pod wiaduktem kolejowym. Nie wiadomo na razie, jak kierowca mógł nie zauważyć, że autokar jest zbyt wysoki, tym bardziej, że wypadek miał miejsce w centrum miasta. Na wiadukcie nie było znaków informujących o jego wysokości, stosowne znaki znajdują się jednak kilkaset metrów wcześniej.

Wg tachografu, autokar jechał 50 km/h i wjechał pod wiadukt bez hamowania. Pojazd okazał się za wysoki o 25 cm.

Najcięższe obrażenia odniosły osoby siedzące z przodu, m.in. jedna z nauczycielek wypadła przez przednią szybę. Wiadukt zdarł dach na około 1/3 długości autokaru.

Pojazd zarejestrowany był w Świdnicy. Kierowcy nic się nie stało, jest jednak w szoku. Był trzeźwy, znajduje się pod opieką psychologa.

INTERIA/RMF
Dowiedz się więcej na temat: Świdnica | autokar | tragedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy