To był tragiczny weekend

Ponad 20 osób zginęło, ponad 400 zostało rannych, ponad 1200 osób jechało po pijanemu - tak było na polskich drogach w czasie dwóch weekendowych dni.

Wśród przyczyn wypadków są m.in. dobre warunki na drogach, czyli tym samym większa prędkość oraz pośpiech.

Czas, który tracimy na remontowanych odcinkach chcemy nadrobić jak najszybciej, wtedy zaczyna się ryzykowne wyprzedzanie, bądź jego utrudnianie. Polscy kierowcy, zamiast jechać płynnie, rywalizują ze sobą.

- Po pierwsze jest cieplej. Lepsze warunki na drodze, które przekładają się na prędkość. Kierowcy są często bardziej zmęczeni, robią sobie mało przerw, starając się dojechać na czas. Również ruch jest większy, co powoduje, że tych zagrożeń jest więcej. Ponadto nie wszyscy mają takie umiejętności, by tym samochodem pojechać szybciej, nie wszyscy potrafią przewidzieć zachowania innych kierujących. I na koniec - jesteśmy bardzo nerwowymi kierowcami - mówi Mariusz Sokołowski ze stołecznej policji.

Reklama

Do tego dochodzi plaga pijanych kierowców. Policjanci mówią, że wielu z nich zatrzymują nie po raz pierwszy, a drugi lub trzeci.

- Mają wyroki, a mimo to jeżdżą po kieliszku. A często u ich boków siedzą rozbawione rodziny - mówi Mariusz Sokołowski.

RMF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy