Szaleńczy rajd ulicami Warszawy. Kierowcą był drifter, Robert N., ps. Frog

Policja zna już nazwisko kierowcy, który urządził sobie rajd ulicami Warszawy - nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM. Wszystko wskazuje na to, że to Robert N., ps. Frog. Szaleńczą jazdę kierowca białego sportowego BMW M3 nagrał, a film wrzucił do sieci.

Jak dowiedział się Krzysztof Zasada, Robert N. ma jeszcze dziś zostać przesłuchany. To, jakie zarzuty może usłyszeć, będzie zależeć od tego, czy miał uprawnienia do kierowania samochodem, czy może ich go pozbawiono. Teraz sprawdzają to policjanci. Jeśli nie miał prawa jazdy, może odpowiadać nawet karnie. Już teraz jednak wiadomo, że dopuścił się wielu wykroczeń, za które - gdyby miał ten dokument - straciłby go natychmiast.

Auto, którym jechał autor nagrania, to charakterystyczne białe BMW M3. Jak dowiedział się reporter RMF FM, już raz stołeczna policja zatrzymała taki samochód - pod koniec maja. Wtedy autem kierował Marcin C. pseudonim Steve - znany w środowisku sportów samochodowych. Pojazd miał tablice z innego auta. Kierowca z kolei nie miał prawa jazdy kategorii B. Policjanci skierowali przeciwko niemu wniosek do sądu o ukaranie. BMW natomiast odebrał znajomy zatrzymanego - Robert N. ps. Frog - także dobrze znany w światku miłośników ekstremalnej jazdy samochodem.

Reklama

Na nagraniu, które kierowca wrzucił do sieci, widać, jak samochód pędzi przez miasto, przejeżdża przez skrzyżowanie na czerwonym świetle i omija wysepki z lewej strony. Kierowca omal nie przejechał też rowerzysty. Podobnie zachowują się motocykliści, z którymi kierowca M3 się ściga. Nie wiadomo, czy ich również policja będzie szukać.

Jak się okazuje, Frog ma już bogatą kartotekę. W lutym 23-latek został zatrzymany przez świętokrzyską policję po 35-kilometrowym pościgu. Mężczyzna jechał wtedy białym mercedesem. Pościg rozpoczął się, gdy wyprzedził nieoznakowany radiowóz w miejscu niedozwolonym. Co więcej, jechał z prędkością 220 km/h. Nie zareagował na policyjne sygnały i zamiast zatrzymać się, rzucił się do ucieczki.

Podczas pościgu kierowca mercedesa wyprzedzał inne pojazdy z prawej strony, zmuszał kierujących, jadących z przeciwnego kierunku do gwałtownego zjeżdżania mu z drogi. Jechał z prędkością przekraczającą 200 km/h. Chcąc uniknąć zatrzymania, omijał z lewej strony wysepki rozdzielające pasy ruchu, jadąc "pod prąd".

Przy zjeździe z drogi ekspresowej S7, na węźle Jaworznia, kierujący mercedesem uderzył w barierkę energochłonną. Uszkodził samochód i po przejechaniu kilku kilometrów został zatrzymany przez policjantów z Chęcin.

Gdy policja go zatrzymała, okazało się, że miał w samochodzie kominiarkę, tarczę do zatrzymywania pojazdów, a także niebieskie światło błyskowe, podobne do tych używanych przez uprawnione służby.

Po sprawdzeniu okazało się, że był on już kilkadziesiąt razy karany mandatami, a także kierowane były przeciwko niemu wnioski do sądu o ukaranie. Większość przewinień to naruszenia przepisów prawa o ruchu drogowym. 

(mpw)

INTERIA/RMF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy