Światła dzienne? Nie zawsze można ich używać!

Chciałbym prosić o poruszenie tematu, który mocno mnie bulwersuje. (*)

Chodzi o zalegalizowany absurd, który znacząco zwiększa ryzyko powstania wypadku na drodze, a mianowicie przepis aby światła do jazdy dziennej były włączane z pominięciem tylnych lamp pozycyjnych. Dotyczy to niemal wszystkich nowych aut.

Jadąc dziś do pracy zwróciłem uwagę na astrę w kolorze grafitowym, która w środku pochmurnego dnia była całkowicie niewidoczna z tyłu (dodatkowo efekt zwiększał brud, który zresztą szczelnie okrywał wszystkie auta). Gdy ją wyprzedziłem, okazało się, że z przodu jest znacznie lepiej bo włączone są LED-y do jazdy dziennej.

Reklama

Co ciekawe, jadący nią kierowca zorientował się, że jest niewidoczny gdy dostrzegł przed sobą inne auto, które było równie mało widoczne z tyłu, mimo włączonych świateł dziennych (z przodu).

Problem w tym, że coraz częściej spotykam nowoczesne auta, które nawet w czasie mgły czy opadów śniegu/deszczu, są całkowicie niewidoczne właśnie z tyłu.

Fakt, przepisy mówią , że przy zmniejszonej przejrzystości powietrza należy włączać światła mijania, jednak w sytuacji, gdy droga jest mokra, (auta mają zaparowane lusterka i szyby oraz przybrudzoną karoserię), duża część kierowców używa tylko świateł dziennych. Przepisy sobie a życie sobie.

Niestety nie liczę na to, że zmienią się nawyki kierowców, więc jedyne co można zrobić, to naprawić głupi przepis, tak aby świtała dzienne włączały się razem z tylnymi.

* List do redakcji

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: światła dzienne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy