Skandal. Urzędnicy ważniejsi niż karetka na sygnale!

Do nietypowego zdarzenia doszło niedawno w Krakowie. Kierujący ruchem policjant wstrzymał jadącą na sygnale karetkę pogotowia, dając pierwszeństwo... kolumnie samochodów z urzędnikami.

Do zdarzenia doszło 17 maja. W stolicy Małopolski przebywała delegacja państw Grupy Wyszehradzkiej i Partnerstwa Wschodniego. Urzędnicy przemieszczali się po mieście w samochodowym konwoju w obstawie policji. Pech chciał, że na jednym ze skrzyżowań ich trasa przecięła się z pędzącą na sygnale karetką.

Reklama

Zdrowy rozsądek podpowiada, że jadący udzielić pomocy choremu ratownicy powinni dotrzeć na miejsce w jak najkrótszym czasie. Nigdy nie wiadomo, czy minuta opóźnienia nie przyczyni się do śmierci pacjenta.

Niestety, zdrowy rozsądek nie ma zbyt wiele wspólnego z procedurami. Na nagraniu zarejestrowanym przez miejski monitoring widać, jak jeden z policjantów nakazał karetce zatrzymanie i spokojnie przepuszczał kolejne urzędnicze limuzyny. Dopiero, gdy konwój opuściły skrzyżowanie, mundurowy pozwolił przejechać stojącej w sygnale "erce".

Na kolejnym filmie widać, że karetka zmuszona była podążać za jadącą powoli urzędniczą kolumną, dopóki ich drogi nie rozeszły się.

Co ciekawe, szokujące dla przeciętnego człowieka zachowanie policjanta nie jest wcale wynikiem złej woli - to efekt obowiązujących w Polsce procedur dotyczących policyjnej eskorty. Pamiętajmy też, że to właśnie policjant jest na drodze "panem i władcą", może więc zatrzymać i skontrolować każdy pojazd - w tym uprzywilejowany.

Chociaż tego typu przypadki zdarzają się rzadko, funkcjonariusz ma np. prawo skontrolować, czy zasadne jest użycie przez ratowników medycznych sygnałów. Policjant może np. zażądać od ratowników wglądu do dokumentacji medycznej i sprawdzić informacje dotyczące kodyfikacji zgłoszenia. Tego typu kontrola trwać może kilka minut, co w tym czasie dzieje się z chorym pozostaje problemem pogotowia ratunkowego...

Nie dziwi w tej sytuacji fakt, że zarówno policja, jak i funkcjonariusz BOR, bronią policjanta kierującego ruchem. W odpowiedzi przesłanej "Gazecie Krakowskiej" policja twierdzi, że puszczenie karetki w kolumnę spowodowałoby korek, zaś BOR posuwa się nawet dalej sugerując, że "przerwanie rozpędzonej kolumny mogłoby skończyć się kolizją".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Na sygnale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy