Samochodem za granicę? Oto co musisz wiedzieć

Chociaż naszym zarobkom wciąż daleko do europejskiego poziomu, coraz więcej Polaków może pozwolić sobie na wakacje za granicą.

By zminimalizować koszty podroży, duża część z nas decyduje się dotrzeć do miejsca wypoczynku własnym autem. Niestety, taka podróż może nas kosztować o wiele więcej, niż mogłoby się to wydawać. Oprócz kosztów związanych z paliwem i opłatami za drogi, trzeba się też liczyć z możliwością otrzymania bardzo drogiego, zwłaszcza jak na polskie standardy, mandatu. Co zrobić, by zminimalizować ryzyko zaistnienia takiej sytuacji?

Polacy szykanowani?

Przed wyruszeniem w trasę trzeba zdawać sobie sprawę z faktu, że w wielu krajach europejskich polscy kierowcy nie mogą pochwalić się zbyt dobrą opinią. Na auta z naszymi tablicami rejestracyjnymi szczególnie wyczuleni są stróże prawa w Czechach, Niemczech czy Słowacji. Wielu często podróżujących po tych krajach rodaków skarży się, że tamtejsza drogówka organizuje prawdziwe obławy na Polaków - auta na polskich tablicach rejestracyjnych zatrzymywane są do kontroli po kilka razy dziennie. Chociaż część z nas doszukuje się w zachowaniu drogówki znamion szykanowania, nie sposób mieć pretensje do policjantów - na złą opinię zapracowaliśmy sobie sami.

Reklama

Zanim więc wyruszymy na samochodowy podbój Europy, w trosce o własne bezpieczeństwo i finanse, wypada poczynić pewne przygotowania.

Podstawowa wiedza, jaką powinniśmy dysponować dotyczy obowiązujących w danym kraju limitów prędkości na poszczególnych drogach. Na szczęście z pomocą przychodzą tu nawigacje samochodowe, bez których wielu rodaków nie odjeżdża już od domu na odległość większą niż trzy długości auta...

Co musisz wiedzieć?

Jeśli w czasie podróży zamierzamy wspomagać się radiem CB wypada sprawdzić, czy z używaniem go w poszczególnych krajach naszego przejazdu nie wiążą się żadne dodatkowe formalności. Dla przykładu, jadąc do Rosji, na wwóz radia CB potrzebujemy specjalnego zezwolenia, wwóz urządzenia zgłaszać trzeba też przy wjeździe do Grecji. Korzystanie z radia wymaga natomiast dodatkowych zezwoleń w przypadku takich krajów, jak: Bułgaria, Szwecja, Słowenia, Serbia i Czarnogóra czy Turcja.

Trzeba też pamiętać, że np. w przypadku takich krajów, jak Białoruś czy Ukraina, możemy mieć problemy z przekroczeniem granicy, jeśli samochód, którym się poruszamy nie należy do nas. Wybierając się w do tych państw autem służbowym musimy mieć specjalne upoważnienie od właściciela pojazdu (napisane w urzędowym języku danego kraju i potwierdzone pieczątką firmową). Podobne zasady obowiązują również w przypadku auta w leasingu - wówczas zaświadczenie takie powinien wystawić nam leasingodawca. Doświadczenie wielu rodaków podpowiada, że najlepiej wozić ze sobą sporządzone w dwóch językach upoważnienie notarialne. Chociaż, teoretycznie, nie jest ono wymagane, skutecznie wiąże ręce dopraszającym się o łapówkę celnikom i policjantom.

Wyruszając autem za granicę trzeba też zdawać sobie sprawę ze specyficznych dla konkretnych państw przepisów dotyczących ruchu drogowego oraz wnoszenia opłat za mandaty. Np. w Niemczech i Francji za popularną w Polsce jazdę "na zderzaku" ukarani zostaniemy grzywną w wysokości 500 euro (w Polsce mandat grozi nam tylko wówczas, gdy doprowadzimy w ten sposób do wypadku lub stłuczki). Warto też zdawać sobie sprawę z faktu, że błahe - z pozoru - przekroczenie prędkości może nas bardzo słono kosztować. W Polsce, za to przewinienie ukarani zostaniemy mandatem w wysokości maksymalnie 500 zł. W Niemczech policjant drogówki może zażądać od nas 760 euro (ponad 2 300 zł), na Słowacji 830 euro (ponad 3 300 zł), w Austrii 2 180 euro (niemal 9 tys. zł), a w Belgii aż 2 750 euro! (11 tys. zł!).

Koniecznie trzeba też pamiętać, że obcokrajowcy nie mają możliwości "wywinięcia" się od odpowiedzialności. W większości krajów mandat zapłacić trzeba od razu, jeśli nie mamy przy sobie gotówki policjanci podwiozą nas do bankomatu (np. w Austrii w radiowozach zamontowane są terminale płatnicze). W przypadku braku środków, na nic zdadzą się płacz i lament. W Austrii policjant na poczet kary zarekwiruje nam wartościowy przedmiot (nawigację, telefon lub np. kamerę), na Słowacji funkcjonariusz zatrzyma nasz paszport lub dowód osobisty, a w Niemczech policjant może nawet zarekwirować nasz samochód.

Co warto mieć w aucie?

Osobną, zasługującą na szersze omówienie kwestią są przepisy określające obowiązkowe wyposażenie samochodu w poszczególnych krajach. Z powodu braków w ekwipunku Polscy kierowcy bardzo często karani są za granicą.

Np. w Czechach do obowiązkowego wyposażenia pojazdu należy apteczka (koniecznie z gumowymi rękawiczkami), trójkąt ostrzegawczy i komplet zapasowych żarówek. Warto też wiedzieć, że kierowcy surowo karani są np. za nadużywanie świateł przeciwmgłowych. Tych ostatnich używać można jedynie w czasie mgły, silnego deszczu lub silnych opadów śniegu. Wówczas nie można nam jednak jechać z prędkością większą, niż 50 km/h (80 km/h na autostradzie).

Do kwestii obowiązkowego wyposażenia samochodu jeszcze bardziej rygorystycznie podchodzą Słowacy. Wybierając się do ojczyzny Janosika powinniśmy mieć w samochodzie: apteczkę, trójkąt ostrzegawczy, komplet zapasowych żarówek, zapasowe bezpieczniki, kamizelkę odblaskową (we wnętrzu, nie w bagażniku!), klucz do kół i podnośnik oraz linkę holowniczą.

Bardzo podobne przepisy obowiązuje też we Francji. Wybierając się na podbój Paryża musimy mieć w samochodzie: apteczkę, trójkąt ostrzegawczy, kamizelkę odblaskową (w kabinie auta) oraz - zapewne z myślą o właścicielach pierwszych peugeotów 206 i 307 - komplet zapasowych żarówek. Identyczne uregulowania prawne dotyczą również Słowenii. W Niemczech, oprócz trójkąta ostrzegawczego, wymagany jest też samochodowy zestaw "love parade" zawierający kamizelką odblaskową i apteczkę, koniecznie wyposażoną w gumowe rękawiczki.

Na tym jednak nie koniec. Wybierając się do "egzotycznych" przynajmniej na tle innych państw europejskich krajów, jak chociażby Białoruś, trzeba zdawać sobie sprawę z wielu niepisanych zwyczajów. Dla przykładu, białoruscy celnicy, w celu wymuszenia łapówki, często nie chcą przepuszczać na granicy pojazdu, którego kierowca nie ma ze sobą... paczki prezerwatyw.

Prawo sobie, życie sobie

Co ciekawe, karanie polskich kierowców przez Czechów, Niemców i Słowaków za brak w samochodzie apteczki, zapasowych żarówek czy bezpieczników jest niezgodne z prawem.

Wszystkie europejskie kraje (a także większość państw na innych kontynentach) są sygnatariuszami stworzonej w 1968 roku Konwencji Wiedeńskiej o Ruchu Drogowym. Ten traktat opracowany dla ułatwienia międzynarodowego ruchu drogowego reguluje m.in. kwestie obowiązkowego wyposażenia pojazdu. Z jego zapisów wynika, że policjant nie ma prawa ukarać mandatem obcokrajowca, którego pojazd wyposażony jest zgodnie z wymogami obowiązującymi w kraju zarejestrowania auta.

Co ważne, ratyfikowanie Konwencji Wiedeńskiej jest dobrowolne, ale gdy kraj zdecyduje się na taki krok, jej zapisy traktowane muszą być w sposób nadrzędny nad prawem lokalnym. Oznacza to więc, że karanie Polaków za brak wymaganego w Niemczech czy na Słowacji wyposażenia (ale również np. karanie przez polską drogówkę Niemców za brak obowiązkowej w Polsce gaśnicy) jest nielegalne.

Niestety, problem w tym, że wielu obywateli nie ma pojęcia o istnieniu tych przepisów i funkcjonariusze drogówki często to wykorzystują. Problematyczne może okazać się samo wytłumaczenie naszych racji zdenerwowanemu policjantowi - w takich przypadkach przyda się numer telefonu do naszego konsulatu (ale i to nie gwarantuje sukcesu). Nawet słynący z ortodoksyjnego traktowania przepisów Niemcy masowo karzą polskich kierowców mandatami, i chociaż ostatnio zaczęli anulować grzywny, uzyskanie takiego "rozgrzeszenia" wymaga osobistego stawienia się na komendzie...

Dla własnego komfortu lepiej więc zabrać do auta apteczkę czy komplet zapasowych żarówek. Policjant nie będzie miał wówczas pretekstu do "zaczepki", a my, wydając 15-20 zł, zaoszczędzimy sobie sporo nerwów.

Życzymy szerokiej drogi i spokojnej podróży!

Chcesz i ty podzielić się własnymi doświadczeniami z wakacyjnych wyjazdów samochodem za granicę? Czekamy na wasze teksty i zdjęcia. Na wspomnienia z minionych lat, ale przede wszystkim na relacje jak najbardziej współczesne. Na uwagi i rady, które mogą przydać się zmotoryzowanym internautom, wybierającym się na urlopy w różne strony świata.

AUTORZY WAKACYJNYCH TEKSTÓW, KTÓRE TRAFIĄ NA ŁAMY SERWISU MOTORYZACJA OTRZYMAJĄ OD NAS UPOMINKI.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

Słowenia, droga 206. Znasz?

Czarnogóra. Tam zapłacisz za jazdę bez koszuli

Autem do Chorwacji. Uważaj na pokutę...

Tak było za "komuny". A teraz?

Wyjeżdżasz za granicę? Pamiętaj!

Słowacki "haracz" od Polaków

Wracając autem z Chorwacji...

Sprawdź jakie ograniczenia prędkości obowiązują w krajach europejskich:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochodem za granicę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy