Rzucali lodem na drogę. Teraz mają zarzut zabójstwa

Przed Sądem Okręgowym w Tarnowie rozpoczął się w środę proces trójki nastolatków, którzy w lutym rzucali bryłami lodu w samochody jadące autostradą A4 w Małopolsce. Jedna z brył rozbiła szybę tira, w wypadku zginął 46-letni kierowca.

Przed Sądem Okręgowym w Tarnowie rozpoczął się w środę proces trójki nastolatków, którzy w lutym rzucali bryłami lodu w samochody jadące autostradą A4 w Małopolsce. Jedna z brył rozbiła szybę tira, w wypadku zginął 46-letni kierowca.

Prokuratura oskarżyła Grzegorza S., Bartłomieja H. i Artura M. o tzw. zabójstwo z zamiarem ewentualnym.

Do wypadku doszło 21 lutego wieczorem w miejscowości Biadoliny Radłowskie pod Tarnowem. Kierowca - po tym jak bryła lodu rozbiła szybę - stracił panowanie nad pojazdem i wjechał w energochłonne bariery po prawej stronie drogi. W szoku wyszedł jeszcze z samochodu, ale stracił przytomność. Pomimo reanimacji zmarł.

Podczas środowej rozprawy sąd na wniosek obrońców oskarżonych wyłączył jawność rozprawy. Obrońcy powoływali się na ważny interes oskarżonych, wskazując m.in. ich wiek. Podnosili także, że kwestią otwartą jest kwalifikacja prawna oskarżenia oraz odpowiedzialność oskarżonych, którzy w wyniku procesu "mogą nawet zostać uniewinnieni".

Reklama

Sąd uwzględnił te wnioski, jako przesłankę wskazując także deficyty intelektualne dwóch z oskarżonych. Uznał jednak, że ze względu na zainteresowanie społeczne sprawą mowy końcowe będą jawne. Prawdopodobny koniec procesu określił na 21 października.

Po odczytaniu zarzutów aktu oskarżenia przez prokuratora publiczność opuściła salę.

Jak podkreślał prokurator, oskarżeni podali różne wersje przebiegu zdarzenia. W toku rozprawy przewodniczący składu sędziowskiego polecił rozkuć oskarżonych, doprowadzonych z aresztu w kajdankach. Oskarżycielami posiłkowymi jest rodzina zmarłego kierowcy.

Sekcja zwłok kierowcy wykazała, że mężczyzna, po uderzeniu w klatkę piersiową, zmarł wskutek wielonarządowych obrażeń klatki piersiowej i brzucha. Miał złamane wszystkie żebra i uszkodzone narządy wewnętrzne.

Prokurator i biegły, którzy prowadzili oględziny na miejscu wypadku, znaleźli w kabinie tira duże bryły lodu. Po zważeniu odłamków lodu okazało się, że ważyły one 16 kg.

Po wypadku policja zatrzymała 17-latka i dwóch 16-latków. Wszyscy usłyszeli zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Zdaniem prokuratury, mieli oni świadomość, że zrzucenie bryły lodu o wadze co najmniej 16 kg na autostradę, po której samochody poruszają się z dużą prędkością, może spowodować śmierć kierowcy, powinni byli to przewidywać i się z tym liczyć. Dlatego też uznał, że powinni odpowiadać przed sądem jako dorośli.

Dwóch z oskarżonych miało już kłopoty z prawem, jeden z 16-latków był podopiecznym Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego. Według śledczych chłopcy rzucali bryłami lodu z nudów, a rzut, który okazał się tragiczny w skutkach, nie był pierwszy - wcześniej trenowali celność.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy