​Rozmowa przez telefon podczas jazdy to jak 0,8 prom. alkoholu we krwi

W roku 2015, po raz pierwszy od 14 lat, w Unii Europejskiej odnotowano wzrost liczby ofiar śmiertelnych wypadków drogowych. Według Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu (European Transport Safety Council - ETSC) winę za to ponosi nadmierna pobłażliwość dla sprawców wykroczeń i cięcia w budżetach policji. Na tle innych krajów wypadamy całkiem nieźle, co jednak wcale nie musi cieszyć przeciętnego polskiego kierowcy.

W ubiegłym roku śmierć na drogach UE poniosło 26 300 osób, o 330 więcej niż w 2014. Stawia to pod znakiem zapytania realność osiągnięcia strategicznego celu, wytyczonego przez Komisję Europejską - zmniejszenia liczby zabitych w wypadkach drogowych na obszarze Wspólnoty w ciągu dekady, między 2010 a 2020 r., co najmniej o połowę.

Ma to swój wymiar ludzki, ale też finansowy. Szacuje się że już teraz, dzięki redukcji liczby ofiar w latach 2011-2015, udało się zaoszczędzić ponad 40 miliardów euro. W opublikowanym niedawno raporcie ETSC przypomina, że głównymi przyczynami wypadków drogowych są nadmierna prędkość, alkohol i lekceważenie obowiązku zapinania pasów bezpieczeństwa. Coraz większe znaczenie w statystykach wypadkowych ma używanie przez kierowców telefonów komórkowych.

Reklama

Zbyt szybka jazda odpowiada za jedną trzecią wszystkich przypadków śmierci na drogach UE. Za jedną czwartą - alkohol. Ocenia się też, że gdyby 99 proc. kierowców i pasażerów zapinało pasy, rokrocznie udałoby się ocalić życie około 900 osób.

Według ETSC ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego ma bezwzględne wymuszanie przestrzegania przepisów. Ważna jest tu zarówno odpowiednio dotkliwość kar (grzywny, ale również kierowanie na przymusowe szkolenia, zatrzymywanie prawa jazdy itp.), jak i ich nieuchronność. Każdy, kto korzysta z dróg powinien mieć świadomość, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż poniesie konsekwencje swojego postępowania.

ETSC uznała, że dobrym, obiektywnym wskaźnikiem skuteczności działań poszczególnych państw jest liczba mandatów wystawionych za wymienione wyżej, najgroźniejsze wykroczenia oraz liczba kierowców, poddawanych badaniom trzeźwości.

W tym kontekście ETSC chwali Polskę, gdzie liczba mandatów za nadmierną prędkość zwiększyła w ubiegłym roku, w porównaniu z 2014 r., o 9 proc. Przed nami znalazły się tylko Litwa i Estonia (wzrost o 10 proc.). Z drugiej strony, aż 70 proc. kierowców przyłapanych na polskich drogach przez fotoradary unika kary (podobnie wygląda to w Szwecji).

Do grupy krajów, w których mandatów za zbyt szybką jazdę było w 2015 r. mniej niż rok wcześniej, należy m.in. Holandia. Nie zmienia to faktu, że biorąc pod uwagę liczbę ludności, prawdopodobieństwo ukarania kierowcy za takie przewinienie  jest w Niderlandach ośmiokrotnie wyższe niż u nas. Przy drogach w bądź co bądź niewielkiej obszarowo Holandii funkcjonuje około 700 fotoradarów, w większości urządzeń supernowoczesnych, cyfrowych, dużo "wydajniejszych" od analogowych. Według danych ETSC, w ubiegłym roku w kraju tulipanów wystawiono ogółem 6,6 mln mandatów "za prędkość"!      

Eksperci szacują, że 2 proc. ogólnego rocznego przebiegu pojazdów w Unii Europejskiej przypada na samochody (motocykle itd.) prowadzone przez pijanych kierowców. Jednocześnie, jak wspomniano, alkohol jest przyczyną aż 25 proc. wszystkich wypadków śmiertelnych. Dlatego, zdaniem ETSC, tak ważne jest sprawdzanie trzeźwości kierowców. Polska, dzięki często krytykowanym, bo utrudniającym ruch i uważnym za nieuprawnioną szykanę masowym akcjom, jest pod tym względem  zdecydowanym liderem.

W 2015 nastąpił 39-proc. wzrost liczby skontrolowanych kierujących - wykonano ogółem 17,8 mln testów! Stawia się nas za wzór tym bardziej, że w kilku krajach, m.in. w Wielkiej Brytanii i Szwecji, po alkomaty sięga się obecnie rzadziej niż kiedyś. Najmniejsze obawy przed wpadką mogą mieć jednak kierowcy na Litwie i w Rumunii.

Raport ETSC przynosi też znamienne dane dotyczące pasów bezpieczeństwa. Okazuje się, że o ile na przednich siedzeniach zapina je 90 proc. kierowców i pasażerów, to na tylnych zaledwie około 70 proc. Najczęściej obowiązek ten jest lekceważony w Chorwacji (statystycznie pasem zabezpiecza się tam jedynie co setna osoba podróżująca w drugim rzędzie siedzeń) i Włoszech. Najprzezorniejsi są Niemcy i Czesi (98 proc. zapinających). W Polsce te wskaźniki wynoszą nieco ponad 95 proc.(przód) i trochę ponad 75 proc. (tył).            

I na koniec krótko o karaniu za używanie telefonów komórkowych. Uważa się, że korzystanie z komórki podczas prowadzenia pojazdu wpływa na kierowcę tak samo, jak 0,8 prom. alkoholu we krwi. Na szczęście jesteśmy przodownikami również w walce z tą plagą. Liczba mandatów wystawianych w Polsce za niedozwolone posługiwanie się telefonami w trakcie jazdy wzrasta co roku  średnio o 22 proc., najwięcej w Europie.

Wypadków i ofiar  byłoby mniej, gdyby policja bardziej przykładała się do pracy, częściej kontrolowała uczestników ruchu drogowego, konsekwentniej egzekwowała przestrzeganie przepisów - formułuje wniosek końcowy ETSC. Niestety, trudności finansowe zmuszają wiele krajów do oszczędności. Spadają nakłady na policję, spada liczba funkcjonariuszy, radiowozów i innego sprzętu. A w Europie zachodniej, m.in. w Niemczech, siły porządkowe koncentrują się obecnie na problemie uchodźców, ochronie przed zamachami terrorystycznymi, odpuszczając niesubordynowanym kierowcom. Co zapewne niekoniecznie ich martwi...

BT    

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy