Prawie stracił panowanie nad autem. Może trafić do więzienia!

Typowy przykład przerostu ambicji nad umiejętnościami, ale bez tragicznego finału. Konsekwencje dla kierowcy mogą być jednak bardzo poważne.

Tego typu nagrań znaleźć można całe mnóstwo - lokalne spotkanie miłośników motoryzacji, na którym ktoś chciał popisać się swoim samochodem, ale... mu nie wyszło. W tym przypadku było podobnie.

Fani czterech kółek spotkali się w Tennessee, gdzie przyjechał między innymi 19-letni Tahj Turnley. Młody kierowca bardzo chciał pokazać co potrafi, za kierownicą Dodge'a Chargera. Okazało się, że niewiele.

Podczas skrętu w ulicę pełną gapiów, postanowił on zaprezentować swoje umiejętności "driftowania". Nie wziął jednak pod uwagę, że na tego typu popisy ma naprawdę mało miejsca. Omal nie zawadził o pobocze tyłem (strasząc tym sporo osób), a następnie prawie wpadł przodem w kolejną grupę gapiów. Na szczęście miał on na tyle rozsądku, że widząc swój błąd już na samym początku, zdjął nogę z gazu, dzięki czemu udało mu się opanować samochód i wyjść z opresji bez żadnych strat.

Tak się jednak tylko wydawało. Sprawą zainteresowała się policja, która zatrzymała 19-latka i wypuściła go dopiero za kaucją 5000 dolarów. Obecnie czeka on na rozprawę w sądzie, która odbędzie się 4 maja. Usłyszał zarzut "sprowadzenia zagrożenia za pomocą śmiercionośnego narzędzia", za co grozi do 15 lat więzienia, a także 10 tys. dolarów kary. Teoretycznie możliwa jest zmiana kwalifikacji jego czynu z przestępstwa, na po prostu spowodowanie zagrożenia w ruchu lądowym, które jest wykroczeniem. Wtedy groziłby mu nawet rok więzienia i kara do 2500 dolarów.

Reklama
poboczem.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy