Polskie ulice złomowiskiem? Straż miejska monitoruje

Według oficjalnych statystyk mamy w Polsce 23,67 mln zarejestrowanych samochodów, co daje nam bardzo wysokie,13 miejsce wśród najbardziej zmotoryzowanych krajów świata - za Hiszpanią, a przed Kanadą. Na 1000 mieszkańców przypada u nas 620 aut, czyli więcej niż w Niemczech! To musi robić wrażenie.

Inna rzecz, na ile wiarygodne są przytoczone wyżej dane. Rodzi się na przykład pytanie, jaką część owej gigantycznej floty pojazdów stanowią wraki zalegające, niejednokrotnie latami, na ulicach polskich miast. Szybki przegląd doniesień mediów uświadamia, że to poważny, a jednocześnie ze względów prawnych trudny do rozwiązania problem.

Wiosną tego roku "Gazeta Wrocławska" zorganizowała akcję pod hasłem "Pstryknij wraka". W odpowiedzi czytelnicy błyskawicznie nadesłali ponad 160 zdjęć porzuconych i najczęściej mocno zdewastowanych aut. "Głos Wielkopolski" z dumą ogłosił, że w wyniku publikacji w tym dzienniku z ul. Sarmackiej w Poznaniu udało się w końcu wywieźć spalony samochód - spłonął w grudniu ubiegłego roku. Są też inne sukcesy - władze Warszawy pochwaliły się, że w pierwszym półroczu 2016 r. z ulic stolicy usunięto 1307 wraków, o 12 proc. więcej niż w tym samym okresie rok wcześniej.

Reklama

Kłopoty, jakich nastręcza walka z wrakami samochodów, dobrze ilustruje historia z Krakowa. Radni jednej z tamtejszych dzielnic interweniowali w sprawie pewnego pojazdu, wyglądającego na porzucony i zagracającego lokalną uliczkę. A oto znamienne wyjaśnienie, jakie nadesłała w tej sprawie krakowska straż miejska...

"W odpowiedzi na pismo w sprawie pojazdu nieużytkowanego marki Fiat o numerze rejestracyjnym RK..., który jest zaparkowany w Krakowie przy ul. Ketlinga... informuję, że w dniu 30 lipca 2015 r. funkcjonariusze Oddziału IV Podgórze Straży Miejskiej Miasta Krakowa rozpoczęli postępowanie wyjaśniające w tej sprawie mające na celu zobligowanie właściciela pojazdu do jego usunięcia.

Na podstawie danych uzyskanych z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców CEPiK ustalono właściciela pojazdu. Następnie, korzystając z bazy "Źródło" ustalono, że właściciel przedmiotowego pojazdu nie żyje.

W związku z powyższym zwrócono się do Sądu Rejonowego w Krośnie z pismem o udzielenie informacji o spadkobiercach dotychczasowego właściciela omawianego pojazdu. W odpowiedzi uzyskano informację, że nie toczyło się i nie toczy postępowanie w przedmiocie stwierdzenia nabycia praw do spadku.

W toku postępowania ustalono, że pojazd zaparkowany jest na drodze, która posiada status drogi wewnętrznej. Zgodnie z obowiązującymi przepisami Ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym pojazd, którego stan wskazuje na to, że nie jest używany może zostać usunięty przez straż gminną tylko z drogi publicznej, strefy zamieszkania lub strefy ruchu, a (...) z drogi wewnętrznej w przypadku, gdy stan techniczny pojazdu stwarza zagrożenie bezpieczeństwa znajdujących się tam osób. Mając na uwadze wspomniany status ulicy Ketlinga oraz stan techniczny pojazdu w chwili obecnej usunięcie przedmiotowego pojazdu przez Straż Miejską Miasta Krakowa nie jest możliwe.

Stan pojazdu jest systematycznie monitorowany przez strażnika rejonowego i w przypadku, gdy będzie stwarzał zagrożenie dla znajdujących się w tym miejscu osób pojazd zostanie odholowany na podstawie ww. przepisów".

Przytoczone wyżej pismo nosi datę 27 kwietnia 2016 r. Oznacza to, że cała procedura ciągnęła się niemal 9 miesięcy (od 30 lipca 2015)! Hm...czy potraficie wyobrazić sobie strażnika, który przez tak długi czas "systematycznie monitoruje stan pojazdu", czekając na moment, gdy zacznie on zagrażać bezpieczeństwu osób postronnych, co pozwoli urzędnikom na podjęcie konkretnych działań ? Jeżeli tak, to wasza wyobraźnia nie odrzuci, jako nierealnego, również innego obrazu.

Oto pewnego pięknego dnia wracacie po pracy do domu i konstatujecie, że nie macie gdzie zaparkować, bowiem pod waszą nieobecność, w miejscu, gdzie zazwyczaj zostawiacie swój wóz, ktoś ustawił zdezelowaną przyczepę kempingową. Choć stoi na kapciach i jako całość prezentuje się wielce nieciekawie, to jej właścicielowi nic nie można zrobić, bo nie naruszył jakichkolwiek przepisów. Ba - przy odrobinie wysiłku w ten sposób można zamienić w złomowisko całą ulicę.

I co? No i nic. Takie prawo.       

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy