​Policjanci czasami kłamią. I nadal będą kłamać. Projekt odrzucony

Mnóstwo komentarzy, często bardzo emocjonalnych, wywołała informacja o odrzuceniu przez Sejm nowelizacji prawa o ruchu drogowym, autorstwa posłów Kukiz’15. Posłowie partii rządzącej uznali, że projekt ten to typowe działanie pod publiczkę, a jego wprowadzenie w życie utrudniłoby pracę policji i przyczyniło się do obniżenia poziomu bezpieczeństwa na polskich drogach. Można dyskutować o wielu proponowanych zmianach, ale w tym miejscu chcielibyśmy zwrócić uwagę na dwa z kwestionowanych nowych przepisów.

Pierwszy z nich mówi o umożliwieniu czasowego wyrejestrowania samochodu osobowego i uniknięcia w ten sposób konieczności opłacania coraz droższego ubezpieczenia OC za pojazdy, które z różnych powodów nie są (niejednokrotnie przez kilka miesięcy czy nawet lat) użytkowane, a zatem nie powodują żadnego zagrożenia w ruchu drogowym.

 "Mam kampera, auto uczestniczy w ruchu max 2-3 tygodni w roku w czasie urlopu, resztę czasu stoi na działce pełniąc rolę altanki. Mam przyczepę podłodziową pod żaglówkę, wiosną robi jednorazowo kilkadziesiąt km po drodze, kiedy wiozę łódkę nad jezioro i jesienią to samo, kiedy wracam z łódką na zimowanie na własny ogródek. Mam typową terenówkę, która jeździ po drogach publicznych w roku kilka razy po kilkadziesiąt km na jakiś zlot miłośników taplania się w błocie, nikt rozsądny nie będzie na oponach MUD jeździł na co dzień po asfalcie. Mam wojskowy samochód-amfibię z demobilu, uczestniczący czasami w jakimś spotkaniu miłośników militariów na poligonie. Dlaczego mam płacić za te wszystkie pojazdy OC za cały rok?" - pyta internauta, podpisujący się jako "Rider".

Reklama

Czy rzecz, przedmiot, jakim jest każde urządzenie, a więc również dowolny pojazd mechaniczny, może zostać obarczone odpowiedzialnością cywilną, a zatem także koniecznością ubezpieczania się od tej odpowiedzialności? Owszem, zwykło się pisać i mówić, że audi zderzyło się z bmw, fiat potrącił pieszego, a renault wpadło w poślizg i dachowało, ale to zwyczajny skrót myślowy. Gdyby było inaczej, to samochody a nie ludzie byłyby karane mandatami i stawały przed sądem. Kompletny absurd. W rzeczywistości pełną odpowiedzialność za swoje postępowanie, błędy, za skutki spowodowanych przez siebie wypadków, ponosi kierowca. To on też podpisuje umowy, korzysta ze zniżek w ubezpieczeniu i je traci. Z natury rzeczy w konkretnej chwili może prowadzić tylko jeden pojazd, nawet jeżeli w garaż ma pięć innych. Dlatego powinna obowiązywać zasada: jeden człowiek, jedna polisa, przypisana do niego, a nie do samochodu.

Obecny stan prawny, zobowiązujący do ubezpieczania oddzielnie każdego posiadanego pojazdu oznacza, że w gruncie rzeczy mamy do czynienia nie tyle z finansową ochroną przed skutkami kolizji i wypadków, co z dodatkowym, powszechnym podatkiem od środków transportu. Przywrócenie istoty ubezpieczenia OC, przypisywanie go do kierowcy, a nie maszyny, sprawi, że przepis o możliwości czasowego wyrejestrowywania pojazdów stanie się zwyczajnie zbędny.

Teraz o "utrudnianiu pracy policji". Sięgając po ten argument, przeciwnicy zmian mieli prawdopodobnie na myśli zawarty w projekcie nowelizacji kodeksu drogowego postulat, by w sprawach o tzw. wykroczenia bezskutkowe, czyli nie pociągające za sobą żadnych wymiernych szkód, obowiązywała "zasada dowodów materialnych".

Wyobraźcie sobie, że zostaliście zatrzymani przez policyjny patrol, którego załoga twierdzi, iż jechaliście z nadmierną prędkością, wielokrotnie przekroczyliście linię ciągłą, a wyprzedzając radiowóz pokazaliście funkcjonariuszom środkowy palec. Uważacie, że to zarzuty nieprawdziwe, odmawiacie przyjęcia mandatu i sprawa trafia do sądu. Teraz wszystko zależy od sędziego, który z braku konkretnych dowodów musi rozstrzygnąć typowy spór słowo przeciwko słowu. Niestety, na ogół za bardziej wiarygodne uznaje w takich przypadkach zeznania policjantów. To wy musicie udowodnić swoją niewinność, a nie oni twoją winę. Wprowadzenie zasady: nie ma nagrania wideo dokumentującego wykroczenie, zarejestrowanego wyniku pomiaru, zapisu z ulicznego monitoringu, oświadczeń postronnych świadków zdarzenia itp. - nie ma kary, chroniłaby kierowców przed pomówieniami, wyłudzaniem mandatów, nadużyciami ze strony policji. Czy oczekiwanie takiego ukłonu w stronę praworządności to rzeczywiście zbyt wiele? 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy