Policja wciąż nie ustaliła danych szalonego motocyklisty z Gdańska

Policja nie ustaliła jeszcze, kiedy miał miejsce niebezpieczny rajd motocyklisty ulicami Gdańska i Sopotu. - To kluczowe dla ukarania kierowcy za szereg popełnionych wykroczeń – mówią policjanci. Pomóc mają im w tym nagrania z miejskiego monitoringu. Wciąż ich jednak nie zabezpieczono.

Policja przyznała w poniedziałek, że dopiero będzie występować do zarządców dróg o udostępnienie nagrań z monitoringu. Przyznaje też, że wciąż nie zna tożsamości motocyklisty. Funkcjonariusze nie przeanalizowali nawet szczegółowo nagrania pod kątem popełnionych wykroczeń. Zrobić ma to dopiero... specjalny zespół zajmujący się agresją na drogach.

My w redakcji po przejrzeniu nagrania wyliczyliśmy, że motocyklista przejechał przez czerwone światło 22 razy. Zaznaczamy jednak, że mogą to być dane niepełne. Niektóre ze skrzyżowań kierowca pokonuje jadąc na jednym kole - nie zawsze widać jakie światło pokazuje sygnalizator.

Reklama

Teoretycznie za każde przejechane czerwone światło kierowcy grozi mandat od 300 do 500 złotych i 6 karnych. To oznacza, że motocyklista uzbierał co najmniej 132 pkt karne. Doliczyć też trzeba byłoby punkty za przekroczenie prędkości. 10 punktów przy przekroczeniu o 50 km/h i więcej. O przekraczaniu prędkości o 200 km/h taryfikator nie wspomina.


RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: pirat drogowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy